Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Krzyżowe milczenie Kościoła

Kościół odcina się od sprawy krzyża

Kościół zgłosił publicznie brak zainteresowania sprawą krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego. Jest to podwójnie bulwersujące.

Kościół warszawski nie rozmawia o krzyżu przed Pałacem Prezydenckim, bo uważa, że nie jest stroną w dyskusji na ten gorący temat. Takie stanowisko zajął w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ks. Rafał Markowski, rzecznik kurii warszawskiej.

Jak będą jakieś propozycje ze strony harcerzy lub kancelarii prezydenta, to Kościół się ewentualnie wypowie i zgodzi. Słowem, Kościół zgłosił publicznie brak zainteresowania sprawą krzyża.

Jest to podwójnie bulwersujące. Po pierwsze dlatego, że w innych przypadkach Kościół na każdym szczeblu od razu stawał w obronie tego znaku chrześcijaństwa, nawet jeśli nikt i nic mu nie groziło. Podobnie jest teraz. Krzyżowi pod Pałacem nic nie grozi z niczyjej strony. No może ze strony ekstremistów, ale na pewno nie ze strony władz i znakomitej większości obywateli, wierzących i niewierzących.

Po drugie dlatego, że Kościół ustawia się zwykle w roli obrońcy ładu moralnego w społeczeństwie i państwie. Krzyż pod Pałacem katalizuje dziś złe emocje, więc milczenie Kościoła na ten temat jest sprzeczne z powyższymi deklaracjami.

Pewno, że najlepiej byłoby, gdyby sprawę krzyża dało się rozwiązać bez udziału Kościoła. Ale sprawy zaszły tak daleko, że władze muszą się oglądać na kurię, by mieć mandat moralny do działania całkowicie uzasadnionego i zgodnego z prawem. To też jest efekt tolerowania przez cały okres III RP takiej polityki Kościoła i sprzymierzonych z nim partii, która de facto rozmywała konstytucyjną zasadę rozdziału państwa i Kościoła.

Domyślam się, skąd ta nagła powściągliwość kurii w sprawie krzyża. Jasna decyzja jej się politycznie nie opłaca. Metropolita Nycz okazuje się jakby zakładnikiem PiS. PiS chce krzyża przed Pałacem, by ogniskował niechęć przegranych do obozu zwycięzców i to wystarczy. Tak chce PiS, tak zrobi kuria.

Ciekawe, że nikomu w Kościele nie przychodzi do głowy scenariusz odwrotny: kuria popiera przenosiny krzyża i odcina się od jego zawłaszczania do celów bieżącej polityki. I niech wtedy Jarosław Kaczyński wzywa do obrony krzyża przeciwko Kościołowi. To przykre i wymowne, że taką wersję rozwiązana sprawy krzyża wszyscy do razu wkładamy między bajki.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną