Według publicysty „Polityki” stało się tak, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość ze swym prezesem na czele czyni z katastrofy smoleńskiej główną oś konfliktu politycznego, który uderza w rodziny, dzieląc je na dwa obozy: mówiących o potencjalnej zbrodni oraz odrzucających wszelkie teorie spiskowe.
„To dewastacja polskiego życia politycznego, które nie powinno się ogniskować wokół najbardziej nawet bolesnej katastrofy. Zamiast starać się ukoić ból rodzin, PiS i jego akolici podsycają każdą wątpliwość, każdą spekulację, wszelkie napięcie” – przekonuje Passent na blogu.
W konsekwencji – jak pisze autor „En passant” - staliśmy się świadkami smutnego, gorszącego widowiska, namawiania do ekshumacji, do poddawania w wątpliwość sekcji zwłok, do dyskwalifikowania polskich i rosyjskich instytucji oraz specjalistów. „A wszystko w jednym celu. Zrozpaczone, zagubione osoby wykorzystywane są do wojny politycznej. Politycy PiS i media nie wahają się, by uczynić z tego gorszącą hecę, która ma odwrócić uwagę od prawdziwych przyczyn katastrofy, politykom PiS ma napędzić wyborców zgorszonych „zbrodniczą polityką” Platformy, a mediom – jak najwięcej klientów” – zauważa Passent w swym wpisie.
I konkluduje: nie wszyscy są zainteresowani ujawnieniem wszystkich przyczyn tragedii z 10 kwietnia, bo „im większa demoralizacja, im mniej zaufania, im więcej znaków zapytania, im mniej odpowiedzi, im mniej autorytetów – tym lepiej. Jak nie krzyżem go, to katastrofą”.