Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Pani od konkretów

Beata Szydło, pani od konkretów

Beata Szydło (PiS) Beata Szydło (PiS) Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
O Beacie Szydło cała opozycja mówi, że nie bardzo pasuje do PiS. Ale ostatnio została jej wiceprezesem.

Ostatniego dnia przed parlamentarnymi wakacjami Beata Szydło spotkała się w Sejmie z pierwszym garniturem PiS. – Jesienią czeka nas ofensywa legislacyjna PO w sprawach gospodarczych i finansowych. Chciałam omówić z kolegami naszą strategię. Merytoryczna, opanowana, rzeczowa.

Platformerscy fachowcy od finansów i budżetu czują się pewnie, bo po tragicznej śmierci Aleksandry Natalli-Świat i Grażyny Gęsickiej próżno szukać w PiS partnerów do rozmów na te tematy i konstruktywnej krytyki. Nieliczni wskazują właśnie na Beatę Szydło, która zastąpiła Natalli-Świat na stanowisku wiceszefa komisji finansów i wiceszefa partii. Jednego z trzech. Jarosław Kaczyński dobrze wie, że oprócz Adama Lipińskiego, odpowiedzialnego za strategię polityczną partii, i Zbigniewa Ziobry, od robienia hałasu, potrzebuje też jako zastępcy kogoś, kto będzie umiał powiedzieć coś o podwyżce VAT czy dotacjach unijnych. Sama Szydło mówi, że zna się na rzeczy, ale nie ukrywa, że ma też sporo do nadrobienia. – Moja przyjaciółka Ola Natalli-Świat była moim przewodnikiem, razem pracowałyśmy w komisji, spotykałyśmy się wieczorami po posiedzeniu i studiowałyśmy, czym zajmowała się komisja finansów – opowiada.

Pora na doktorat jeszcze przyjdzie

Zanim w 2005 r. trafiła na Wiejską, przez 8 lat była – najmłodszym w województwie małopolskim – burmistrzem gminy Brzeszcze. Pierwsze pieniądze zarobiła jako asystent w Muzeum Historycznym w Krakowie. Później kierowała Gminnym Ośrodkiem Kultury w Brzeszczach. – Z wykształcenia jestem etnografem po Uniwersytecie Jagiellońskim. Etnografia w latach 80. jako jeden z nielicznych kierunków była wtedy wolna. Tam spotkałam ludzi, którzy nauczyli mnie myśleć. Gdy zostałam szefem gminy, chciałam wiedzieć, co oznaczają cyfry w papierach, które podpisuję, dlatego skończyłam też podyplomowo zarządzanie na Akademii Ekonomicznej w Krakowie – opowiada wiceprezes. Dodaje, że wróci też do porzuconego przed laty doktoratu, ale rozprawa będzie na temat ekonomii, a nie etnografii. Jak sama mówi, pochodzi z normalnego polskiego domu, w którym obowiązkiem dzieci była nauka. Tak samo stara się wychowywać swoich dwóch synów, których posłała do prywatnej szkoły pijarów z internatem w Krakowie.

Mąż jest historykiem, dyrektorem Społecznej Szkoły Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu. Przez jedną kadencję był radnym powiatowym, ale ostatecznie politykę zostawił żonie. Mama pracowała w pomocy społecznej, po niej ma wrażliwość i zamiłowanie do literatury. Ojciec, górnik, całe życie wpajał obowiązkowość. – Jestem do niego bardzo podobna. W szkolnych zawodach rejonowych w tenisa ziemnego moja szkoła nie miała reprezentantki. Ja wcześniej nie miałam rakiety w ręku, ale w tydzień się nauczyłam i wygrałam kilka meczy. Byłam też dobra w piłce ręcznej, bo lubię grę zespołową. Zresztą nie tylko w sporcie – opowiada Szydło.

Dlatego właśnie Wacław Martyniuk (SLD), który przez dwa lata pracował z nią w komisji regulaminowej i spraw poselskich, uważa, że nowa wiceprezes nie pasuje do PiS. – W retoryce i sposobie pracy absolutnie odbiega od wizerunku tej partii. Ona lubi pracę w zespole, a tam liczy się to, czego chce wódz Kaczyński – mówi.

Jego klubowy kolega Stanisław Rydzoń z okręgu Szydło dodaje: – Reprezentuje wąski w PiS nurt zdroworozsądkowy. To człowiek, z którym można coś budować. Janusz Chwierut (PO) z Małopolski też ją chwali, ale przestrzega: – Z czasem będzie się wpisywać w pokampanijny, agresywny nurt prezesa PiS. Podobnie uważają wojewódzcy działacze Platformy: Szydło nie lubi stać w miejscu.

Trzeba iść do przodu, stagnacji nie lubię – potwierdza Szydło. Dlatego po ośmiu latach w samorządzie w 2005 r. chciała startować do Sejmu. – Bliżej jej było wtedy do PO, chciała startować z naszej listy, ale zarząd podjął uchwałę, że wójtowie, burmistrzowie i prezydenci zostają na swoich stanowiskach i mają zakaz kandydowania do Sejmu. Dlatego Beata poszła do PiS – opowiada lokalny działacz PO, który dobrze zna Szydło.

Kandydowanie z listy PiS zaproponował jej Zbigniew Ziobro. W tej partii wiedziano, że warto postawić na popularną burmistrz. I faktycznie, pięć lat temu Szydło, z drugiego miejsca na liście, zdobyła drugi wynik w PiS (prawie 15 tys. głosów) w województwie małopolskim (pierwsze miejsce zdobył Ziobro). Dziś w jej okręgu partia ma połowę z ośmiu mandatów, o jeden więcej niż PO. I bez wątpienia ona jest matką tego sukcesu. – W 2005 r. jak wielu liczyłam na koalicję PO-PiS. Ostatecznie zdecydowały: program PiS, ludzie, których tu spotkałam, i propozycja Zbigniewa Ziobry. Pochodzę z regionu, gdzie liczą się pewne stałe wartości, rodzina, przywiązanie do Kościoła. Moi wyborcy lepiej odnajdują się w kręgu wartości cenionych przez PiS – opowiada.

Radio Maryja nie zaprasza

Podkreśla, że Kościół traktuje poważnie, nie na pokaz czy instrumentalnie. Jej komentarze w sprawie krzyża pod Pałacem Prezydenckim są wyważone. – Pewne symbole trzeba traktować z najwyższym szacunkiem. Żałuję, że doszło do takiej trudnej sytuacji, źle się stało, że krzyż został postawiony w takim momencie, w tej sytuacji – komentuje. W sprawie in vitro argumentuje: – Nie jesteśmy gotowi do tego, by zapłodnienie in vitro nie wymknęło się spod kontroli, nie doprowadziło do niebezpiecznych eksperymentów. Dziś nie ma gwarancji, że zarodki nie będą selekcjonowane. Czy słucha Radia Maryja? – Nie. Czy była zapraszana na toruńskie „Rozmowy niedokończone”? – Nie...

Jest przeciwniczką parytetów, bo jej zdaniem zapisy ustawy mogą okazać się mało skuteczne i będą zapisem mieszczącym się w kategorii poprawności politycznej. Jednak murem stoi za kobietami. – Za jej burmistrzowskich czasów gminą rządziły kobiety – wspomina Marek Sowa (PO) z zarządu województwa małopolskiego. Mówi, że miała szczęście spotykać kompetentne partnerki, z pomysłami. – Zarządzałam gminą górniczą i wielu traktowało mnie z przymrużeniem oka. Jako burmistrz musiałam udowodnić, że baba też coś potrafi. Udowodniła, i dlatego w następnych wyborach burmistrza mieszkańcy Brzeszcza znów postawili na kobietę.

W czteroosobowym ścisłym kierownictwie PiS Szydło jest jedyną kobietą. – Być może po wyborach samorządowych do kierownictwa dołączy jakaś pani. Nie jest to zresztą bezpieczna praca. Z fotela wiceprezesa łatwo spaść, jak wcześniej Ujazdowski, Dorn czy Zalewski.

Dziś zastanawia się, jak spacyfikować partyjne powyborcze animozje. Na razie bierze je humorem. Marek Migalski, który krytykował jej wybór na wiceprezesa partii, bo przecież nie angażowała się w kampanię, dostał od niej list: „To, co Pan mówisz, nie jest prawdziwe, ale zapraszam, a ugoszczę Pana. (…) Jeżeli Pan przyjmiesz zaproszenie, to będziesz miał okazję poznać przymioty mojego intelektu i mnie osobiście. Ja również na tej rozmowie niewątpliwie skorzystam, bo jak do tej pory miałam okazję zapoznać się jedynie z Pańskimi lansami medialnymi, a bardzo jestem ciekawa, jak Pan dla partii ciężko pracujesz”.

Bo ona zamierza ciężko pracować. Byleby tylko docenił to prezes...

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną