Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Życiowa rola

Mariusz Bulski: słynny obrońca krzyża

Mariusz Bulski przed Pałacem Prezydenckim Mariusz Bulski przed Pałacem Prezydenckim Tadeusz Późniak / Polityka
Mariusz Bulski, lat 37, aktor i obrońca krzyża, pod Pałac Prezydencki przychodzi od kwietnia. Oto jego historia.

Bistro 24, centrum Warszawy, wystrój skromny, za oknem widoczny pomnik Piłsudskiego, koniec sierpnia

Mariusz Bulski (czyta dziennikarzowi własne notatki w telefonie komórkowym): – Ja też w jakimś sensie rozbiłem się tym samolotem, w tej glinie smoleńskiej. Czuję się strażnikiem pamięci, spadkobiercą ludzi, którzy tam zginęli. Uruchomiła się we mnie inna wrażliwość. Szukam rdzenia mojej polskości.

» 50 m dalej, ulica zastawiona policyjnymi barierkami, drewniany krzyż widoczny pod Pałacem Prezydenckim, za barierkami grupa obrońców krzyża, przychodzi Bulski, koniec sierpnia

Mariusz Bulski urodzony w Blachowni pod Częstochową, 34 lata, 7 lat temu skończył PWST w Krakowie, 2 dni temu wypadła mu plomba, ale chwilowo nie ma pieniędzy na dentystę, bo nie pracuje. Mówi w agencji aktorskiej, żeby do niego nie dzwonili z ofertami (żartuje: chyba, żeby Spielberg). Bulski pod Pałac Prezydencki przychodzi od kwietnia, teraz jest społecznym rzecznikiem inicjatywy obrony krzyża.

» Pod pałacem, tłum ludzi, kolejka kondolencyjna, początek kwietnia

Zadumany Mariusz Bulski stoi w kolejce. Gdy pojawia się kamera telewizyjna, Bulski reaguje. Mówi, że nie wierzy w katastrofę prezydenckiego samolotu, podejrzewa rosyjski spisek. Bulski w kamerze wzruszony, emocjonalny. Interpretuje: ten Rosjanin z krwią na rękach (Putin) przytula jego premiera, a jego prezydenta nie przytuliłby nigdy, KGB dobrze działa. Bulski mówi z pół godziny, wybór jego wypowiedzi ukazuje się w filmie dokumentalnym „Solidarni 2010”. Wpis do księgi kondolencyjnej Mariusz Bulski zaczyna: „Ojcze, Panie Prezydencie, dziękuję Ci za świadectwo prawdy (...)”.

» Telefony, kwiecień–maj

Dzwonią do siebie znajomi Bulskiego z branży: Widziałeś Mariusza? W telewizji łkał. Zobacz go sobie na YouTube. Ty, to naprawdę on. Zwariował? Fryzurę przyczesał na grzecznie. To on jest teraz wierzący? Nic nie mówił, że ma robotę. Tąpnięty jakiś był. Czytałeś wywiad z Bulskim? Mówi, że aktor też człowiek i ma prawo łkać nad losem Rzeczpospolitej. Kontaktował się z Ziemią ostatnio? Dzwoniłeś do niego? Kilka dni z rzędu dzwoniłem, siedzi pod pałacem. Ja dzwoniłem – Bulski mówi, że jest zajęty, bo film robi. A żona co na to?

» Bistro 24, koniec sierpnia

Bulski: – W maju czułem się zlinczowany medialnie. Czułem się jak Polak, który broni godności zmarłych, a inni Polacy wypuszczają na niego machinę medialną, która go miażdży. Zastanawiam się, dlaczego mnie to spotkało?

Wchodzi Darek, 47 lat, inny obrońca krzyża. Dosiada się do Mariusza i dziennikarza. Przedstawia się jako były hotelarz, też dziennikarz, ścigany przez SB w latach 80. ucieka z Polski, wraca po prawie 10 latach. Mariusz przerywa Darkowi (grzecznie). Kończy mu się bateria w telefonie, a jeszcze ma wynotowane rzeczy do przekazania. Czyta z telefonu: to jest dzielenie krzyżem narodu. Krzyż jako belka w oku nowo wybranego prezydenta. Niech Duch Święty natchnie i powstrzyma rękę ludzi, którzy chcieliby zbić kapitał polityczny na obrońcach krzyża.

Podobno już cztery zarejestrowane w Polsce komitety wyborcze przypisują sobie krzyż, a w Internecie chodzi teledysk o krzyżu, z wizerunkiem Bulskiego. Bulski (zdecydowanie): – Chowam się za krzyżem, za tysiącem lat naszej świadomości narodowej, rytuałów, które dają mi siłę, aby tu trwać (Mariusz prosi mężczyzn przy sąsiednim stoliku, aby zniżyli głosy, bo zagłuszają rozmowę z dziennikarzem).

» Częstochowa, wspomnienia z lat 90.

Nauczyciel z LO im. Słowackiego w Częstochowie o Mariuszu Bulskim: grzeczny, o humanistycznych uzdolnieniach, wrażliwy, dobra rodzina, raczej skryty. Do aktorstwa podchodził kilka razy, próbował najpierw w szkole warszawskiej. Obrazki ze spotkań oazowych. Obrazki z jasnogórskich mszy. Mariusz na pielgrzymkach studenckich do rodzinnego miasta, kiedy już był w Krakowie.

» Kraków, wspomnienia z lat 00.

Koleżanka ze studiów, starszy rocznik, o Bulskim: pamiętam niewyraźnie. Pamięta się mocne osobowości. Mariusz jest cichy, na fuksówce wykonuje polecenia starych. Gotowy do bezszmerowego podjęcia zadań aktorskich. Mówiąc nieładnie: jak ciecz, która przyjmuje kształt naczynia.

» Warszawska kawiarnia Le Madame, wystrój: artystyczny nieład, meble spod śmietnika, wiele osób rozmawia leżąc na łóżkach, nastrój: dekadencki; 2005

Przychodzi Mariusz Bulski, artystom wypada lansować się w Le Madame, bywa tu branża, bo podobno reżyserzy częściej rozdają aktorom role przy drinkach niż na castingach. W Le Madame jest nawet kameralny teatr, grają szlagier sezonu – „Miss HIV”; ale Bulski nie gra. Przewija się tylko. Miewa ze sobą CV grubością i estetyką przypominające kolorowy magazyn lajfstajlowy. Na każdej stronie jedna rola, na razie to epizody: barman w „M jak miłość”, mieszkaniec wsi w „Samym życiu”, ochroniarz w „Klanie” i „Odzie do radości”. Ale Bulski jest śmiały, zdeterminowany. Na przykład dosiada się do stolika Agnieszki Holland, gdy jej rozmówca wychodzi do ubikacji. Roli żadnej nie dostaje, ale historia, jak Bulski zagadnął Holland, krąży w branży do dzisiaj, drwina pomieszana z podziwem.

W Le Madame Mariusz Bulski poznaje Ting, piękną Chinkę z Tajwanu, buddystkę.

» Tajpej, ciekawostkowy reportaż lokalnej telewizji, ślub Ting i Mariusza, 2009

Parę migawek: Ting po studiach lingwistycznych, z licencją na nauczanie języka chińskiego, doktorantka na socjologii Uniwersytetu Warszawskiego (komunikacja międzykulturowa), i Mariusz Bulski, aktor z Polski w Europie, są małżeństwem. Kilka słów do kamery o otwarciu na obce kultury i pożytkach z wielokulturowego związku.

» Bistro 24, popołudnie, lokal stopniowo się zapełnia, radio podaje wiadomości spod krzyża, koniec sierpnia

Darek (na wieść o żonie Bulskiego): – No, to ja się tu dowiaduję nowości.

Bulski: – Ale buddystą nigdy nie byłem. Jestem po prostu ciekawy innych kultur, mam otwartą głowę, która dostrzega i szanuje, że są na świecie inne religie, inne filozofie.

Darek (po chwili): – Dobrze, że tacy ludzie jak Mariusz znaleźli się w naszej grupie broniącej krzyża. Religia nie powinna nas dzielić. Jesteśmy Polakami.

Bulski: – Nazywa się nas fanatykami, podczas kiedy fanatyzm nam przeszkadza (w żartach Mariusz pokazuje Darkowi ząb, z którego wypadła plomba).

» Telefony, kwiecień–sierpień

Mniej więcej od czerwca znajomi Bulskiego przestają o nim opowiadać obcym. Biorą go w cichą obronę, przekonani, że zagubił się w nowej roli. Czy to rola życiowa, czy sceniczno-życiowa, nie wiedzą. Bulski milczy, do nikogo nie dzwoni, zerwał z nimi; boją się o niego. Dzwonią do siebie: To on już nie jest buddystą? Mariusz pogodził się z polskim duchowieństwem? Pisał kiedyś książkę demaskującą świecką prawdę o pielgrzymkach. Zapowiadał, że będzie to spojrzenie od wewnątrz, wstrząs i skandal. Namawiali go, żeby poszedł na dziennikarstwo, bo ma talent. A propozycji aktorskich niezbyt wiele i mało ważne, flauta. Aktorstwo to zawód wolny, często wolny także od pracy. Po co Bulski ma się wpatrywać w niedzwoniący telefon? Dzwonią: ale on nie jest głupi, wie, co robi. Zawsze sobie radził. Szukał doświadczeń.

» Bronisze, podwarszawski rynek sprzedaży hurtowej, wielkie hale, zima 2008

Mariusz Bulski sprzedaje bombki choinkowe, artystyczne, ręcznie robione, w cenie od 30 zł wzwyż. Firma częstochowska, powiązana z rodziną Bulskich, Mariusz szefuje filii Warszawa w okresie przedświątecznym. Na interes patrzy poważnie, obskakuje klienta, gadkę wstawia, ten luz, ten uśmiech. Bo Bulski ćwiczy zadanie aktorskie: przedwojenny geszeft. Wygłupia się do znajomych: ja kupuję, ja sprzedaję, ja zamieniam. Handel idzie. Bulski ma w portfolio fabryki podpisane zdjęcie Donalda Tuska, bo bombki zamawia Kancelaria Premiera. Wielu kupuje zachęconych Tuskiem. Dużo bombek idzie także za wschodnią granicę. Im dłużej Bulski handluje, tym częściej się wypowiada, że ma korzenie w Ziemi Świętej (albo tylko tak żartuje, bo mu rola wychodzi).

» Warszawa, grupa wsparcia dla nadużywających alkoholu, 2007

Siedzi wśród doświadczonych życiem dorosłych mężczyzn. Ze wstydem, wpatrzeni w podłogę, szepcą domowe przygody z wódką w roli głównej. Bulski twierdzi, że dzieciństwo ma nieprzepracowane, niezanalizowane. Mówią mu koledzy: Bulski, ty nie jesteś żaden alkoholik, daj spokój. Ale on uparty, wczuty w przerażające historie. Mariusz, przecież ty się nigdy nie upiłeś.

A im dłużej chodzi na grupę alkoholową, tym bardziej mu się wydaje, że ma problem. Psychologicznie zanurza się w brudach ludzkiej natury od dość dawna, bo w 2005 r. zagrał w powtórzeniu więziennego eksperymentu prof. Zimbardo, w którym więźniowie zamieniają się rolami ze strażnikami. Bulski zagrał naczelnika więzienia, film (w reżyserii Artura Żmijewskiego) zgarnął kilka nagród w Europie. Ma zdjęcie z profesorem. Z powodu artystycznego zamieszania w 2005 r. Bulski nie bierze udziału w wyborach prezydenckich.

» Warszawa, mieszkanie Mariusza i Ting, nawracająca jak refren flauta aktorska/Azja, wakacje 2010

Mariusz na kanapie. Naprzeciwko wycelowany obiektyw. Włącza kamerę pilotem. Widzi się w telewizorze. W szkole aktorskiej jest przedmiot: elementarne zadania aktorskie. Gra się na przykład czekanie. Telefon nie dzwoni. Każdy czeka inaczej, inwencja musi być własna. W 2009 r. Bulski gra milicjanta w filmie „Popiełuszko”.

Zdjęcie: Mariusz z wieżowcami Tajpej w tle. Dużo podróżują z Ting po Azji. Wracają w marcu, tuż przed tragedią smoleńską. Potem Bulski znika pod pałacem, występuje w filmie dokumentalnym „Solidarni 2010”, a obecnie broni krzyża.

Ting (rozmowa telefoniczna): – To decyzja mojego męża, a ja ją popieram. Wiem, jak ważnym symbolem jest w Polsce krzyż i jakie kontrowersje może wywoływać. Nie uważam, żeby mój mąż zmienił się jakoś gwałtownie w ostatnich miesiącach (w tle rozmowy głos Mariusza dopowiadającego żonie).

Do CV Mariusz Bulski dopisuje także punkty w rodzaju: występ z żoną w „Rozmowach w toku”, temat: małżeństwa polsko-azjatyckie.

» Bistro 24, przy stoliku obok Mariusza Bulskiego i dziennikarza kilku mężczyzn pije wódkę, przyglądają się i słuchają rozmowy, przychodzi pani Ela – kolejna obrończyni krzyża

Bulski: – Trochę mi brak mojego byłego środowiska aktorskiego, tego spontanu, tego lotu, tej beztroski. Ale wspominam to jak dzieciństwo, takie przedszkole. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, bo woda już spłynęła.

Darek opowiada, że obrońcy krzyża gotowi są pójść na kompromis z władzą: odejdą, gdy w miejscu krzyża stanie pomnik z krzyżem. Pani Ela narzeka na poziom polskiej demokracji, opowiada, że wycięto jej wypowiedź z telewizyjnego programu. Mariusz Bulski mówi, że przez 3 dni nie było go pod krzyżem, bo otwiera z żoną szkołę języka chińskiego pod nazwą Dobry Przyjaciel (po chińsku) w centrum miasta, przy ulicy Świętokrzyskiej. Darek (bardzo zdziwiony): – O, kolega jest biznesmenem. Droga ta szkoła?

Bulski mówi, że szkoła jest droga, niestety, bo język unikalny na polskim rynku. Potem opuszcza lokal i idzie pod krzyż, a mężczyźni znad kieliszków mówią: wszystkiego dobrego, panie Mariuszu (wypijają po jednym).

» Strona poświęcona Bulskiemu w serwisie filmweb.pl

„Mariusz Bulski nie ma jeszcze biografii. Możesz być pierwszy! Zamieść biografię tej osoby”.

Polityka 37.2010 (2773) z dnia 11.09.2010; Kraj; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Życiowa rola"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną