O zmianie miejsca stacjonowania rakiet polskie władze zostały poinformowane na początku października w Waszyngtonie, podczas rozmów pomiędzy ministrem obrony Bogdanem Klichem, a sekretarzem obrony USA Robertem Gatesem. Zdaniem Janusza Zemke, byłego wiceszefa MON, rezygnacja ze stacjonowania patriotów w Morągu to ustępstwo Amerykanów wobec Rosji. – Wygląda na to, że to decyzja podjęta za naszymi plecami i wyraźnie mająca na celu poprawę amerykańskich stosunków z Rosją – twierdzi Zemke.
Do Morąga rakiety przyjechały w maju tego roku wraz z ponad setką amerykańskich żołnierzy, którzy zajęli specjalnie dla nich wyremontowane koszary.
Umieszczenie tej broni 70 kilometrów od polsko–rosyjskiej granicy nie spodobało Rosjanom, którzy potraktowali to jako wrogi Moskwie gest (ich obaw nie załagodził nawet fakt, że stacjonująca w Polsce bateria pozbawiona była pocisków bojowych). - Z moich informacji wynika, że dotychczas nie używano nawet jej systemu radiolokacji – mówi Andrzej Kiński, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”.
Teraz amerykańscy żołnierze opuszczą specjalnie przygotowaną dla nich bazę na Mazurach. Oficjalne wyjaśnienie jest takie, że przeprowadzka związana jest ze zmianą cyklu szkoleniowego żołnierzy (w Toruniu działa Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia). – Dlatego w tym mieście przewidziano dalsze szkolenie naszych oficerów – mówi Janusz Sejmej, rzecznik ministra obrony narodowej.