Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Mowa-trawa

Pies czyli kot

Nie powiem, że bez wysiłku i samozaparcia, ale patrzyłem na Wielkie Rozpoczęcie Kampanii PO Przed Wyborami Samorządowymi.

Było jak w przedwojennym szmoncesie, w którym jeden Żyd skarżył się drugiemu: – Moja żona, jak ona tylko wstanie z łóżka, to ona cały dzień do mnie mówi. – A o czym mówi? – Tego nie mówi. Marszałek Schetyna też nie mówił, o czym mówi, ale padały takie wyrazy jak „postęp” i „dalszy rozwój”, więc chwilami było mi bardzo sentymentalnie. Znam te słowa od lat ponad 60, bo przecież miałem nimi cele wyznaczane wtedy, tak jak i teraz, przez mądrzejszych ode mnie. „Dalszy postęp i wszechstronny rozwój to jedne z głównych celów polityki naszej partii”. Mowa-trawa, tak to się wtedy nazywało. Wolę już jednak mowę-trawę od konkretów. Żadna to przyjemność dowiadywać się o projekcie zabierania ulg podatkowych na dzieci czy dla twórców i naukowców. Ale nie ma co się dziwić, skoro trzeba dołożyć na finansowanie partii politycznych. KRUS, na szczęście, się utrzyma, bo ma mocne podstawy moralne.

Tak my tu sobie w boju i w znoju wykuwamy górkę gnoju, żebyśmy w przyszłości coś mieli z tej górki. A świat żyje wydarzeniem, jakiego chyba od szczęśliwego zakończenia misji Apollo 13 nie doświadczył. Oto 2 proc. szans urosło do stu i wszyscy górnicy Compania Minera San Jose w Chile, po operacji św. Wawrzyńca, są cali, zdrowi i bezpieczni. Wiele ich jeszcze czeka trudnych chwil, bo zbyt dotkliwe było to, czego doznali – ale mieli szczęście. Bóg był z nami – wykrzykują radośnie i dziękczynnie. Z nami chyba też był – mówię o nas, o Polakach – bo przecież mieliśmy ogromne szczęście, że to nie u nas się wydarzyło. Wyobraźmy sobie przez chwilę, że my, „urodzeni z defektem polskości”, jesteśmy Chilijczykami w Chile. I że na konferencji prasowej – w pół godziny po uratowaniu ostatniego górnika – pojawia się Jarossa Cachorro. I co mówi? – Choć upłynęło już sporo czasu od wydobycia wszystkich, jak twierdzi tzw. rząd, my tu dziś nie pytamy, czy rzeczywiście wszystkich, bo powołana komisja pod wodzą naszego katolickiego z irlandzkimi korzeniami posła MacIeReina dowiodła już pół roku temu, jak grubymi nićmi będzie szyta tzw. akcja ratunkowa, a w rzeczywistości smutna farsa maskująca niespotykany w historii świata cynizm tzw. rządu. Komora, w której ocaleli, była przygotowywana od 6 lat, zaopatrzono ją w przypadkowe dopływy powietrza oraz wody i umocniono 8-metrowymi filarami żelbetu z czujnikami w ścianach, by „szczęśliwie” odszukać zaginionych i ogłosić jakiś sukces. Bo innych brak. Nasz tzw. rząd wie, że rosyjski gaz jest zwykłym jamajskim powietrzem, zaprawionym oparami siarki i sadzy. Pali się to z trudem, więc litr wody wrze po dwóch godzinach. Rosja postawiła nas w przedpokoju energetycznym i czekaj tatka latka, aż rura się zatka! Takie są realia posłusznego włażenia obu naszym sąsiadom w ich ordynarnie na nas wypięte zadki, w których rdzewieją nasze, niegdyś pierwsze w świecie, kopalnie. Dusimy się, my, Chilijczycy, w szwabsko-ruskim uścisku. Itd., itp.

To nas ominęło, ale wszystko ominąć nas nie może. Usłyszeliśmy więc o konieczności powołania 17 województwa (warszawskiego) oraz że „każdy z nas jest republikaninem. Ta postawa oznacza wolę przynależności do wspólnoty, a jednocześnie wolę współdecydowania o niej”. Ulubiony pisarz braci Kaczyńskich (zawsze to podkreślali) pisał w „Bez dogmatu”: „U nas panuje czysto republikańska zazdrość. Ja piszę komedie, pracuję dla teatru – dobrze! (…) otóż tych komedii będzie mi zazdrościł inżynier, urzędnik bankowy, pedagog, lekarz, ajent kolejowy, słowem ludzie, którzy by i tak nigdy nie pisali komedyj”.

Tyle Sienkiewicz. A ile Jarosław Kaczyński? O, znacznie więcej: W tej kampanii proszę, abyśmy dotarli już nie do każdej gminy i do każdej parafii, ale do każdego miejsca. Nasi samorządowcy muszą twardo stać… W tym momencie wyłączyłem telewizor, bo przecież wiem, że dalej będzie o postępie i rozwoju. Dam więc na koniec pięć linijek ze Słowackiego, którego zna już chyba tylko Eustachy Rylski. No, może jeszcze paru. Wieszcz pisał: „Przy klasztorku,/ Mój kaczorku,/ Świętość,/ Wziętość,/ Nadętość”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną