Wniosek o wycofanie projektu złożył przewodniczący komisji Adam Szejnfeld. Żaden z posłów nie był przeciwny. Oznacza to, że projekt definitywnie upadł. – Stan zdrowia prezydenta, premiera i marszałków to sfera intymności człowieka i powinna być objęta pełną ochroną. Według Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych i kilku innych ekspertów ta kwestia nie jest objęta obywatelskim prawem do informacji – argumentował Szejnfeld.
Ale są też i inne ekspertyzy. W opinii prawnej dr. Piotra Czarny, eksperta z Biura Analiz Sejmowych czytamy „iż wszelkie okoliczności i informacje dotyczące stanu zdrowia Prezydenta RP związane z występowaniem lub poważnym prawdopodobieństwem wystąpienia w przyszłości niemożności sprawowania urzędu można zaliczyć do informacji publicznych podlegających nawet obligatoryjnemu udostępnieniu.” Według dr. Czarny, również marszałek Sejmu, marszałek Senatu i premier mogliby być zobowiązani do ujawniania stanu swego zdrowia.
Posłowie jednak nie zgodzili się z tą argumentacją i projekt ustawy odrzucili.
Pomysł na nowe prawo - autorstwa Janusza Palikota – przewidywał, że informacje o stanie zdrowia prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu będą publikowane corocznie, najpóźniej do końca stycznia. Do laski marszałkowskiej wpłynął dwa lata temu, za prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Jednak ustawa najpierw przeleżała kilka miesięcy w sejmowej zamrażarce, potem w komisji ustawodawczej. - Po tragedii smoleńskiej zmieniła się sytuacja i inaczej się patrzy na pewne sprawy – mówi Damian Raczkowski (PO), przewodniczący podkomisji, która miała zajmować się projektem. Tyle tylko, że podkomisja pierwszy i ostatni raz spotkała się 8 kwietnia.
A sytuacja rzeczywiście się zmieniła – prezydentem został polityk PO, zaś Janusz Palikot, pomysłodawca publikacji takich raportów, odszedł z Platformy. Eugeniusz Kłopotek (PSL), który też miał uczestniczyć w pracach nad projektem, cieszy się z takiego końca prac nad ustawą: – To był pomysł wymierzony przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. PSL od początku był przeciwko temu projektowi.
Co innego Janusz Palikot, który o decyzji swoich byłych kolegów wypowiada się krytycznie. – Adam Szejnfeld zablokował prace komisji Przyjazne Państwo. Obecna rola komisji sprowadza się do przyklepywania rządowych projektów i jest przykładem pozornego działania – twierdzi Palikot.
Gdyby projekt przeszedł, bylibyśmy drugim po Łotwie krajem Unii Europejskiej, którego prawo zobowiązuje osoby pełniące najwyższe funkcje do publicznego raportowania o zdrowiu. W Finlandii i Hiszpanii praktykuje się to zwyczajowo. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy dwukrotnie przekazał opinii publicznej informacje o swoim zdrowiu. Prezydent Litwy Adamkus też co roku dzielił się tą wiedzą, ale jego następczyni już nie. Dwa lata temu w sierpniu premier Donald Tusk opublikował na stronie swojej kancelarii opinię lekarską, z której wynikało, że jest okazem zdrowia. Nowszych danych jednak nie podał. Ale sądząc po tym, jak dobrze radził sobie w Dolomitach na nartach, o jego zdrowie możemy być spokojni.