Jak dowiedział się serwis POLITYKA.PL, minister przekazał tę informację w piątek podczas specjalnego spotkania z członkami PKBWL. Przebywający na urlopie Edmund Klich był nieobecny. Rzecznik ministerstwa infrastruktury Mikołaj Karpiński nie chciał odpowiedzieć na pytanie o motywy, jakimi kierował się minister decydując o pozostawieniu dotychczasowego szefa PKWBL na stanowisku. O przebiegu spotkania nie wypowiadają się również członkowie komisji.
Odwołania Klicha zażądał jego poprzednik na stanowisku przewodniczącego, Stanisław Żurkowski. Zarzucił mu, że jako akredytowany przy MAK popełnił wiele błędów. Między innymi chodzi o ujawnianie dziennikarzom informacji ze śledztwa smoleńskiego. W ten sposób Klich miał złamać nie tylko zapisy konwencji chicagowskiej, ale także zasady etyczne ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego) i przepisy UE dotyczące badania wypadków lotniczych. Wniosek Żurkowskiego poparło 13 z 15 członków PKBWL, podwładnych Klicha. – To była forma naszego prostestu wobec działań Edmunda Klicha. Mimo że nieudana, nadal będziemy pracować tak samo jak do tej pory. Jesteśmy profesjonalistami – usłyszeliśmy od jednego z nich.
Eksperci z PKBWL nie muszą się obawiać konsekwencji za to, że opowiedzieli się przeciwko szefowi. Taką formę składania "wotum nieufności" przewiduje prawo lotnicze. Poza tym członków komisji bardzo trudno odwołać (potrzeba do tego bezwzględnej większości głosów członków PKBWL oddanych w głosowaniu tajnym, a potem wniosek musi jeszcze zyskać akceptację ministra infrastruktury).
Cezary Grabarczyk nie podzielił stanowiska członków Komisji.
Klich, któremu minister w połowie stycznia przedłużył pięcioletnią kadencję, stanowczo odrzucał zarzuty swych podwładnych twierdząc, że to zemsta nieprzychylnych mu polityków oraz samego Żurkowskiego, który w 2006 roku został odwołany ze stanowiska szefa komisji.