Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Źle odcięty

Samobójca skarży policję, bo przeżył

Autoagresywnie nastawiony Powód w stanie ograniczającym percepcję powziął inicjatywę powtórnego powieszenia się. Autoagresywnie nastawiony Powód w stanie ograniczającym percepcję powziął inicjatywę powtórnego powieszenia się. Łukasz Rayski / Polityka
W Szczecinku samobójca podnosi przed sądem, że życie ocalono mu niestarannie.

Przypadek ten jest sądownie precedensowy, a społecznie osadzony w szerokim kontekście małego miasta. Samobójca (dalej zwany Powodem) wyszedł z założenia, że organy państwowe naruszyły jego indywidualny interes jako obywatela poprzez nieudolne przeprowadzenie cięcia pętli samobójczej, skutkiem czego Powód doznał uszczerbku na zdrowiu. Uszczegóławiając: hospitalizacja ocalonego Powoda trwała przez okres ponad dwóch miesięcy na oddziale intensywnej terapii, nie przynosząc całkowitego uleczenia. Jak też nie skutkując powrotem do emocjonalnego status quo sprzed wypadku (szczegóły niżej).

Feralny wieczór miał miejsce 29 sierpnia 2007 r. jako konsekwencja nagłego napięcia spowodowanego odrzuceniem uczuć. Powód, lat 26, zatrudniony w roli pakowacza w zakładzie produkcji paneli wiórowych, powziął telefonicznie informację o ustaniu jego związku z Moniką (dalej zwaną Licealistką), lat 17.

O Licealistce wiadomo, że wychowywana była bez udziału ojca, co tłumaczyć może jej tymczasowe zauroczenie Powodem jako dojrzałym mężczyzną. Powód nie mógł jednak liczyć na akceptację przez Matkę Licealistki, co kładło się cieniem na pozytywnych emocjach wewnątrz związku. Przykrość rozstania, dodatkowo potęgowana przez fakt zamieszkiwania o dwa budynki od siebie, zaskutkowała pojawieniem się Powoda pod oknami młodej kobiety w celach samobójczych. Realizując powzięte zamierzenia Powód usiłował zawisnąć na trzepaku osiedlowym, wykorzystując własny pasek od spodni. Nie da się stwierdzić, że był upojony alkoholem, aczkolwiek uprzednio taki spożywał.

Powód zachowywał się hałaśliwie, podejmował próby nawiązania dialogu z oknem sympatii, podając niebo jako miejsce ich kolejnego spotkania. Obecni przy Powodzie znajomi, orientując się w negatywnym przebiegu zajścia, zawiadomili policję. Po przybyciu na miejsce patrol w stosownym składzie zastał młodego mężczyznę w stanie nerwowym niezadowalającym. Funkcjonariusze przychylili się do nalegań zebranych, przejęli przekazany przez zebranych pasek od spodni oraz powzięli decyzję o zawiezieniu mężczyzny na komendę powiatową (co też wykonali).

Sytuacja okazała się rozwojowa na sposób niepomyślny. Nadmienić warto, że Powód znany był powiatowej policji jako Tomasz Sz., zamieszany w kradzież z włamaniem, posiadający sądownie przyznanego kuratora. Nie stanowiło też tajemnicy, że Tomasz Sz. osiągał miesięczne zarobki oscylujące wokół sumy 700 zł netto, przy czym część jego dochodów przejmuje komornik, a dalszą częścią mężczyzna dzieli się z Matką, z którą wspólnie zamieszkuje.

W dalszym przebiegu wieczoru 29 sierpnia 2007 r. doprowadzonego na komendę Powoda wraz z paskiem przekazano oficerowi dyżurnemu, a ten podjął udaną próbę rozmowy (sprawował funkcję kuratora Powoda, dalej zwany będzie Kuratorem). Kurator zaprosił wzburzonego mężczyznę do osobnego pokoju, gdzie, wykorzystując znajomość, doprowadził do skutecznego wygaśnięcia myśli samobójczej. Powód miał wręcz przyznać, że czynność, którą przedsiębrał uprzednio (samobójstwo), dalece pozbawiona była sensu, wobec czego Kurator zdecydował o dostarczeniu go w miejsce zamieszkania pod eskortą. Patrol przekazał Powoda wraz z paskiem pod opiekę Matki, przekazanie odbyło się ustnie, z brakiem pokwitowania (co w świetle późniejszych wydarzeń było działaniem nieprzemyślanym).

Wspomniany wyżej pasek jako wytwór seryjnej produkcji pozbawiony był przymiotów świadczących o wyjątkowości. W dalszym trwaniu wieczoru Powód powtórnie z paskiem w spodniach zbiegł spod opieki Matki, a jego samowolne opuszczenie miejsca zamieszkania poprzedzone było telefonem alarmowym na komendę, w którym Matka narzekała na awanturowanie się Powoda. Nadmienić należy, że Powód nie prowadził układnego życia domowego, częstokroć stawał się obiektem denuncjacji swojej Matki, rencistki. Przy czym podawane przez nią do protokołów opisy sytuacji nie odpowiadały swą skalą prawdzie. Po spożyciu alkoholu Powód przejawiał raczej tendencje do zachowań refleksyjnych aniżeli do czynów zabronionych, w tym rękoczynów. Kurator doradzał mu zmianę otoczenia, wynajęcie stancji, tym samym wyeliminowanie sytuacji stresowej w łonie rodzinnym. W trakcie związku z Licealistką Powód zapatrywał się na przyszłość z wiarą.

Jednak w sytuacji napięcia, spowodowanego załamaniem się planów życiowych z Licealistką, autoagresywnie nastawiony Powód w stanie ograniczającym percepcję powziął w tym samym dniu 29 sierpnia 2007 r. inicjatywę powtórnego powieszenia się (którą zrealizował z wykorzystaniem paska i uchwytu do wieszania flagi narodowej na ścianie bloku mieszkalnego).

Wybór padł na budynek, o którym Powód dowiedział się, że jest miejscem przebywania Licealistki i jej Matki z wizytą u konkubenta Matki. Mimo późnej pory Powód ponownie usiłował nawiązać kontakt z oknami, co udało mu się wobec wielu okien, wyłączając jednak to, o które mu chodziło. Wspiąwszy się na daszek nad klatką schodową, mężczyzna zadzierzgnął pasek na uchwycie do flagi oraz na swej szyi, a następnie targnął się gwałtownie, przyjmując przy tym pozycję ciała opisywaną przez świadków jako dziwna. Zawisł mianowicie horyzontalnie (nogi jego spoczywały na daszku klatki schodowej), co z jednej strony przyczyniło się do jego przeżycia, ale z drugiej jednak pozbawiało możliwości wykonania dalszych ruchów. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności niezidentyfikowany mieszkaniec bloku powiadomił o fakcie policję (która udała się radiowozem).

Sąd w Szczecinku wypowie się, czy policjanci mogli przeprowadzić akcję ratowania Powoda sprawniej, czy też ich działanie miało znamiona bezskuteczności. Przybyli policjanci zastali sytuację dynamiczną: mężczyzna zadzierzgnięty, ale żyjący, w otwartych oknach bloku widownia lokatorska, brak oświetlenia. Jak podnosi Mecenas wynajęty przez policję, funkcjonariusze błyskawicznie oceniwszy dane stanęli przed dylematem króla Salomona: jeśli zepchną nogi Powoda z daszku, Powód zawiśnie naprawdę i być może zejdzie śmiertelnie. Ale jeśli wdrożą odcięcie paska, Powód spadnie z daszku, a obrażenia będą nieuniknione. Wydawało się, że koncepcja druga daje większy procent szans działania dla dobra interesu wiszącego obywatela. Jeden z funkcjonariuszy odciął samobójcę, jednak drugi nie zdołał go przechwycić w locie, spadł on głową w dół, a obecnie Powód staje jako obywatel naprzeciw aparatu państwa z częściowym paraliżem lewej strony ciała, problemami z oddychaniem, padaczką pourazową i odleżynowymi brakami skóry (roszcząc sobie prawo do odszkodowania pieniężnego).

Pozew Powoda wpłynął na ręce Komendanta policji w Szczecinku w sierpniu 2010 r., w trzecią rocznicę samobójstwa, którego udaremnienie funkcjonariusze subiektywnie postrzegali jako sukces. Ogląd Powoda był diametralnie różny: Powód podnosił, że interweniujący policjanci zaniechali łapania go podczas drugiej próby samobójczej tego samego wieczoru 29 sierpnia 2007 r., gdy spadał po odcięciu ze znacznej wysokości. Działając w ciągłości zaniechania, stali nad leżącym, unikając podjęcia czynności ratowniczych przez okres około pół godziny. Argumentem kluczowym zaś pozostaje niezastosowanie wobec Powoda prewencji antysamobójczej w dalszym ciągu feralnego wieczoru. (Jaką formę miałaby przyjąć postulowana prewencja – pozostaje polem refleksji sądu).

Obecnie zakres roszczeń Powoda zamyka się w kwocie odszkodowawczej 60 tys. zł. Pozywa on Skarb Państwa, a szczegółowo Powiatową Komendę Policji Szczecinek (dalej Pozwany). Powód wywodzi, że jako obywatel polski miał prawo przypuszczać, że interweniujący policjanci będą zorientowani co do zakresu udzielania pomocy w stanie rozedrgania emocjonalnego cechującego osoby targające się na życie, a nie – że przyczynią się do dalszego pokrzywdzenia.

Wymieniona wyżej kwota 60 tys. zł jest wynikiem poważnej redukcji w stosunku do kwoty zamierzonej przez Powoda, co nastąpiło za namową Mecenasa, który zdołał wytłumaczyć Powodowi, że ten poprzez samodzielne zadzierzgnięcie pętli znacząco przyczynił się do powstania przykrej sytuacji.

Niedawno odbyły się oględziny miejsca tragedii z udziałem biegłego psychiatry, badaniu podlegała wysokość, z jakiej nastąpił upadek uratowanego samobójcy, twardość podłoża, na które spadł, a nawet kwestie oświetlenia dostępnego w otoczeniu.

Pozew, który początkowo wywoływał niejakie rozbawienie w Komendzie Powiatowej, nabrał cech realności w sądzie oraz postawił funkcjonariuszy przed fundamentalnymi zagadnieniami codziennej praktyki zawodowej. Zapytują oni szczerze na odprawach, czy wiszącego człowieka należy odcinać, czy też zamiast akcji odcinania wdrożyć oczekiwanie na przybycie straży pożarnej celem odcięcia, samemu unikając potencjalnego oskarżenia o złe odcięcie? Czy niedoszłego samobójcę można zaaresztować prewencyjnie, wkładając w jego ręce argument procesowy o bezpodstawnym pozbawieniu wolności? Czy wreszcie należy depozytować narzędzie samobójstwa, dostarczając jednocześnie podstaw do zarzutu z paragrafu zabór mienia, czy też zwracać i czekać na pozew z powodu niedopełnienia obowiązków, wynikających ze sprawowania czasowej opieki nad obywatelem? (Jak było z inkryminowanym paskiem spodniowym Powoda).

W styczniu 2011 r. szczecinecki sąd zebrał się w sprawie już po raz trzeci, a mimo iż lista schorzeń Powoda jest bezsporna, sam Powód naocznie nie prezentował się źle. Sprawiał na Pozwanym wrażenie dodatnie, zwłaszcza imponował wzrostem, masą ciała i krótkimi rękawkami, a jego zachowanie nosiło cechy nonszalancji. Powód podnosił przed sądem swój kłopotliwy stan fizyczny i materialny, Powoda nie stać było na adwokata z wyboru.

Tym sposobem sędziów i Mecenasa Powoda opłaca Skarb Państwa, a Mecenasa Pozwanego, jako sferę budżetową, również Skarb Państwa, który to Skarb Państwa w wypadku wyroku pozytywnego wypłaci Powodowi roszczenie będące skutkiem wadliwego odcięcia Powoda z prywatnego paska spodniowego.

Tekst powstał na podstawie rozmów z prawnikiem Powoda Tomaszem Musiałem i prawnikiem Pozwanego Tomaszem Czernickim oraz policjantami ze Szczecinka.

Polityka 08.2011 (2795) z dnia 19.02.2011; Kraj; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Źle odcięty"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną