Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Spółka nas wyleczy

Sejm przyjął kluczową ustawę zdrowotną

Szpitale publiczne szybciej, niż do tej pory, przekształcą się w spółki kapitałowe. Wynika to z uchwalonej właśnie przez Sejm ustawy o działalności leczniczej.

Zadłużanie się przestanie być bezkarne. Zobowiązania będzie musiał pokryć właściciel, czyli samorząd lokalny. Mimo kolejnych oddłużeń, ogon szpitalnych długów wynosi znów około 9,5 mld zł, a wierzyciele czekają, aż ich rachunki zapłaci państwo. To nie jest zdrowa sytuacja.

Co z nowej ustawy wynika dla pacjentów? Kolejki powinny się nieco skrócić. Odpadną z nich bowiem ci, którzy będą woleli zapłacić, niż czekać. Do tej pory mogli płacić klinice prywatnej, ale szpital publiczny dorabiać nie mógł, chyba że na lewo. Teraz może i powinien. To także szansa na lepsze zarobki lekarzy i pielęgniarek oraz na lepsze wykorzystanie drogiego sprzętu.

Nie należy mieć jednak złudzeń, że nowa ustawa uzdrowi publiczną służbę zdrowia. Tego pacjenta gnębi wyjątkowo dużo chorób. Jedne - jak na przykład złe zarządzanie - są przez niego zawinione. Przyczyn innych należy szukać wyżej – na przykład w Narodowym Funduszu Zdrowia czy ministerstwie zdrowia. Mam na myśli złe wyceny niektórych procedur. Przecenienie niektórych (np. kardiologicznych, okulistycznych) i niedocenienie innych (szpitalnych oddziałów ratunkowych, urazówek, pediatrii).

Skutki tego mogą być dramatyczne, już są dostrzegalne. Jak grzyby po deszczu mnożą się prywatne kliniki, które „odbierają” intratne kontrakty szpitalom publicznym, oferując NFZ niższe stawki. Można by powiedzieć – to świetnie, niech wygrywa lepszy. Tylko ze nie zawsze jest to prawda. Często ten lepszy chce potem, aby pacjent dopłacał różnicę. Niekoniecznie więc leczy taniej i lepiej. Za to placówka publiczna zarabia mniej, bo prywatnych przybywa.

Niestety, nie przybywa konkurentów do świadczenia usług medycznych tam, gdzie są one wycenione fatalnie. Żadna prywatna klinika nie wyrywa się z propozycją organizowania ostrych dyżurów, oddziałów pourazowych, na które zwozi się ludzi z wypadków itp. Często nie ma nawet do tego odpowiednich warunków. Tu ciągle monopol mają szpitale publiczne, choć akurat tymi źle opłacanymi procedurami chętnie by się z prywatnymi placówkami podzieliły. Szybsze przekształcanie się szpitali w spółki prawa handlowego może nieść ze sobą ryzyko, że takich nierentownych oddziałów, ratujących nasze życie, może zacząć ubywać.

Żeby tak się nie stało – trzeba jak najszybciej zrobić z wycenami porządek i dopiero wtedy wziąć się za przekształcenie szpitali w spółki. Zgodnie z lekarską dewizą: po pierwsze nie szkodzić.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną