Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Radzą na radzie

Rada krajowa PO. Tusk mobilizuje partię

Tusk i Schetyna: pojednanie? Tusk i Schetyna: pojednanie? Andrzej Iwańczuk / Reporter
Premier mobilizuje swą partię. Z najbliższymi współpracownikami manifestuje jedność PO. Na sobotniej radzie krajowej partia rządząca nieoficjalnie rozpoczęła wyborczy wyścig, choć niestety nie podano konkretów jej programu.
Donald TuskWojciech Olkuśnik/Agencja Gazeta Donald Tusk

Przekaz skierowany tak do członków PO, jak i opinii publicznej: wbrew ostatnim medialnym spekulacjom o podziałach w partii, znów jesteśmy razem, zwieramy szyki przed zbliżającą się kampanią wyborczą. - Dzisiaj znowu jesteśmy jedną drużyną, to jest wielka wartość. Nie ma większej satysfakcji, ze stoję na czele jednej drużyny. Dzięki temu będziemy w stanie prowadzić Polskę środkiem drogi, bez fanatyzmu, dając gwarancję bezpieczeństwa - to najistotniejsze zdania z przemówienia premiera Donalda Tuska, otwierającego sobotnią radę krajową Platformy Obywatelskiej. Zgromadzeni w warszawskim Hotelu Gromada reagowali - co zrozumiałe, bo byli to politycy i działacze Platformy - entuzjastycznie.

Rada krajowa PO rozpoczęła się dwie godziny wcześniej niż planowano. Przyczyną, jak tłumaczył premier, było nadzwyczajne spotkanie przywódców państw w Paryżu związane z sytuacją w Libii. Frekwencja dopisała, nastroje zdawały się być pozytywne. Przewodniczący PO zaczął od wspomnienia sytuacji w Libii, odniósł się do dramatu Japończyków. - Jesteśmy współodpowiedzialni za zdarzenia w Polsce oraz to, co dzieje się na świecie. Dzisiaj pojadę do Paryża świadomy także naszej odpowiedzialności za pozycję Polski w świecie – deklarował Tusk, dodając, że polscy żołnierze nie będą uczestniczyć w ewentualnej militarnej akcji w Libii, jak i innych (poza sytuacjami bezdyskusyjnymi).

Pierwsza część przemówienia premiera to podkreślenie stabilnej sytuacji finansowej Polski. Tego, że jego rząd sprostał próbie zapewnienia Polsce bezpiecznego domu. W propagandowej mowie szefa PO nie brak było odniesień do reform przeprowadzonych przez jego ekipę, destrukcyjnych pomysłów opozycji (które - zdaniem Tuska - doprowadziłyby nasz kraj do sytuacji innych państw, o których mówi się dziś, że są bankrutami). Padły też zachęty do motywowania platformersów do wiary we własne siły i w siłę Polaków, bo przywództwo w czasach kryzysu, zamieszania, powinno być w rękach ludzi którzy wierzą w swoja ojczyznę, w swoje siły.

Zdaniem premiera stojącym przed partią wyzwaniem jest dziś trzecia fala nowoczesności, możliwa tylko dzięki przywództwu, które wie, na czym polega nowoczesny świat oraz wierzy we własne siły.

Bez kwękolenia, bez korupcji

Jednocześnie Tusk przestrzegał działaczy PO przed nieuczciwością. Według premiera jego ugrupowanie bedzie miało prawo do dalszego rządzenia w Polsce nie wtedy, kiedy wygra wybory, ale kiedy wygra z własnymi słabościami. – Akt glosowania jest wyrazem zaufania, a jego niezbędnymi warunkami są: uczciwość, zdrowy rozsądek i wiara we własne możliwości i siły – podkreślał szef PO. Zdaniem Tuska PO zdała egzamin z uczciwości, choć niekiedy trzeba było reagować bardzo ostro, aby nie powtórzyć błędów poprzedników. Tusk wyraźnie zaznaczył, że nie będzie tolerancji i litośći w PO dla tego, który świętą zasadę uczciwości będzie łamał. Tego Tusk osobiście zamierza pilnować.

Na zakończenie przemówienia premier podziękował Polakom za wyrozumiałość. - Od jutra koniec kwękolania, wystarczy kwękolenia w PiSie i innych partiach opozycyjnych, Polska ma dosyć takiego bąkania pod nosem, że wszystko jest złe – przekonywał Donald Tusk wśród śmiechów i braw działaczy PO.

Po 25-minutowej mowie szefa rządu obrazek nawiązujący do tego, co premier mówił na początku – znów jesteśmy jedną drużyną – przekaz ten wzmocnić mają wspólne uśmiechy i chwycenie się za ręce towarzyszących Tuskowi: Tomasza Tomczykiewicza, Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz ministrów: Ewy Kopacz, Radosława Sikorskiego i marszałka Grzegorza Schetyny.

Silne kobiety PO

Po premierze głos zabrał marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, który chciałby, aby w przeddzień jesiennych wyborów działacze PO mogli z dumą przypomnieć sobie, co zrobili dla Polski. Następnie głos zabrała minister zdrowia Ewa Kopacz, która - zanim zaczęła mówić o sytuacji w służbie zdrowia - poruszyła wątek kobiecy. Odniosła się do braku kultury w zachowaniu działaczy PiS, którzy jak twierdzi nie witają się z posłankami PO, nie mówią dzień dobry, nie wymieniają uścisków dłoni. Według Kopacz jej koledzy z PO może i nie są doskonali, ale przynajmniej przyzwoici (gromkie brawa i śmiechy na sali). Zanim minister przeszła do omawiania sukcesów w swojej działce, podkreśliła, że resort zdrowia to najcięższy odcinek, najbardziej atakowany, dlatego właśnie posłano tam kobietę.

Po niej kolejna kobieca twarz PO, prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz –Waltz. Ta zaczęła od przypomnienia znanego zdania „Obyś żył w ciekawych czasach”. Nawiązała do dramatów rozgrywających się na naszych oczach: Japonii, Haitii, wiosny ludów w Afryce Północnej. W dalszej części wypowiedzi odniosła się do niedobrych pomysłów opozycji, którym partia rządząca nie uległa – nie dodrukowano pieniędzy, nie kupiono niepotrzebnie szczepionek na świńską grypę. - Mękolenie, szemranie – to nie są uczucia które budują człowieka, społeczeństwo. Dlatego mamy jeden obowiązek w dzisiejszych czasach – przede wszystkim żyć tu i teraz, walczyć o zaufanie społeczeństwa za kilka miesięcy – przekonywała prezydent stolicy.

Po jej przemówieniu odezwał się premier, który pożegnał się z uczestnikami z uwagi na wspomniane wcześniej spotkanie w Paryżu. - Będę musiał lecieć. Muszę spieszyć się na to spotkanie. W takim świecie żyjemy, trzeba reagować elastycznie, a my umiemy reagować – powiem nieskoromnie – inteligentnie, na zmieniającą się sytuację - przekonywał, po czym opuścił salę. Wraz z nim wyszła i część uczestników.

Po nim wystąpił Stefan Niesiołowski. W swoim stylu - pełnym emocji, bardzo mocnych słów, odniesień do nikczemności opozycji, kąśliwych uwag pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, który miał czelność wypominać premierowi wilcze oczy. A sam - zdaniem posła - powinien spojrzeć w lustro – dostrzeże tam małe skurczone oczka karczownika.

Premier pobiegł, działacze wyszli

Kolejne wystąpienia działaczy PO bardziej spokojne, bez większych emocji i przy topniejącej frekwencji. Głos zabrali kolejno: minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka, szef resortu sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski – wspominający o suszy pomysłów na Polskę po stronie opozycji – oraz minister obrony Bogdan Klich, minister finansów Jacek Rostowski i szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.

Sobotnia Rada PO trwała godzinę z okładem. Niestety - wbrew oczekiwaniom - kwestie programowe nie były jej tematem. Wielu komentatorów spodziewało się, że na spotkaniu przedstawiony zostanie nowy "plan Tuska", prawdziwe otwarcie kampanii wyborczej. Tego jednak nie było, może z powodu napiętej sytuacji międzynarodowej. Nie brak za to było propagandy i motywowania do zwarcia szeregów w ramach jednej drużyny, wiary we własne siły, dokonania oraz w to, że kolejna wygrana w wyborach jest możliwa. Bo jak na początku spotkania mówił premier: - Nie stać nas na puste słowa i gesty, wymaga się od nas działań. Mamy przekonać Polaków, że odpowiedzialność i władza jest dziś we właściwych rękach, to nie jest proste, ale argumenty są po naszej stronie, podnieście dumnie głowy. Macie prawo i obowiązek tłumaczyć każdego dnia, jak Polska dużo osiągnęła.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną