Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Myślenie już od żłobka

Wypaczanie ustawy żłobkowej

Mamy pierwsze efekty działania nowej ustawy żłobkowej. Po wielu latach ciężkich bojów wyprowadzono opiekę nad małymi dziećmi spod kurateli Ministerstwa Zdrowia. Żłobki już nie muszą spełniać absurdalnych wymogów budowlano – sanitarnych, przewidzianych dla szpitali.

Ale najważniejszą cechą tej ustawy było wprowadzenie elastycznych rozwiązań. Na przykład: jeden rodzic mógłby pełnić funkcję mini – żłobka dla swoich i cudzych dzieci, pobierając przy tym pensję od gminy. To rozwiązanie pozwala zarobić człowiekowi i oszczędza wydatki gminie (nie musi dopłacać do pobytu w żłobku). Od lat wiadomo, że największym problemem polskiej polityki społecznej jest jej usztywnienie. Te limity, kryteria, zapisy w ustawach, które powodują, że nic i nigdzie się nie da, prócz wypłacania zasiłków. A urzędnik nie musi myśleć.

Niektóre samorządy nie zrozumiały intencji ustawodawcy i nie zaczęły myśleć. Zwolnione ze sztywnych kryteriów naliczania opłat za żłobki, zaczęły po prostu podnosić czesne. Kolejne miasta zapowiedziały podwyżki, zwykle o około 10 – 20 proc. Specjalną drogę wybrała Warszawa. Zamiast podwyżek – limity dochodów. Ci rodzice, którzy zarabiają powyżej 2,8 tys. zł brutto (czyli 2 tys. zł na rękę) na osobę w rodzinie, zapłacą za żłobek pełen koszt utrzymania dziecka, czyli ponad 1100 zł miesięcznie. Jak mówi „Gazecie Wyborczej” Andrzej Golimont z SLD, przewodniczący komisji polityki społecznej w Radzie Warszawy, to wszystko w ramach solidaryzmu społecznego. Miasto będzie wspierać najbardziej potrzebujących, za pieniądze pozostałych tworząc więcej miejsc w żłobkach.

A jeśli – pyta dziennikarz - komuś budżet obciąża na przykład wysoki kredyt mieszkaniowy i nie będzie go stać, bo płaci te 3 tys. zł. miesięcznie? Przewodniczący odpowiada, że przecież nikt nikomu nie kazał brać kredytów (prawdę mówiąc, nikt nikomu - prócz jednej okładki w „Polityce” - nie kazał też robić dzieci).

Najwyraźniej więc, im lepsze powstają ustawy, tym gorzej dla nas wszystkich. Im bardziej elastyczne, sensowne rozwiązania projektują ci na górze, tym bardziej kurczowo dół szuka schematów. Zamiast wykorzystać okazję, by zacząć sensowniej wydawać pieniądze i skuteczniej pomagać, wolą wprowadzać własne sztywne kryteria, limity i zapisy. Potem można będzie zasłonić się nimi, nic nie robiąc.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną