Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Prezydent Bronisław Komorowski dla POLITYKA.PL

Wywiad społecznościowy z prezydentem

Od prawej: Bronisław Komorowski, rzeczniczka prezydenta Joanna Trzaska - Wieczorek oraz redaktorzy serwisu Polityka.pl: Grzegorz Rzeczkowski i Piotr Stasiak. Od prawej: Bronisław Komorowski, rzeczniczka prezydenta Joanna Trzaska - Wieczorek oraz redaktorzy serwisu Polityka.pl: Grzegorz Rzeczkowski i Piotr Stasiak. Leszek Zych / Polityka
O stanie swego zdrowia i zaangażowaniu w kampanię wyborczą, projekcie ustawy o związkach partnerskich oraz o pseudokibicach mówi prezydent Bronisław Komorowski w społecznościowej rozmowie z Polityka.pl.
Bronisław Komorowski podczas rozmowy z Polityka.pl.Leszek Zych/Polityka Bronisław Komorowski podczas rozmowy z Polityka.pl.
Bronisław Komorowski podpisuje pytania, które zadali czytelnicy Polityka.pl.Leszek Zych/Polityka Bronisław Komorowski podpisuje pytania, które zadali czytelnicy Polityka.pl.

wideo

Przepytaliście Prezydenta - intro.

Prezydent odpowiadał na pytania, które czytelnicy Polityka.pl zadawali za pośrednictwem naszego forum oraz profilu Polityki na Facebooku, w ramach akcji „Zapytaj prezydenta”. W sumie od 4 do 10 maja napłynęło ich prawie 200. Wybraliśmy najciekawsze, które przedstawiliśmy Bronisławowi Komorowskiemu.
(Tuż przed wywiadem - zobacz wideo)

POLITYKA.PL: Panie prezydencie, czy zamierza pan aktywnie włączyć się w kampanię parlamentarną, czy też będzie pan starał się być neutralny?

Zobacz odpowiedź - wideo

Bronisław Komorowski:
Zależy, co kto rozumie pod słowem kampania. Obowiązkiem prezydenta jest na przykład prowadzenie kampanii - szczególnie przed wyborami - na rzecz frekwencji. To jest stary problem polski. Będę prowadził jak najintensywniejszą kampanię profrekwencyjną. Ale oczywiście rozumiem pytanie w ten sposób: czy będę stronniczy. Nie, prezydent powinien być neutralny, nie tylko z mocy konstytucji, ale z mocy dobrego obyczaju. Powinien zachować dystans do bieżącej walki politycznej. Nie będę ukrywał – nikt chyba tego ode mnie nie oczekuje – że mam swoje sympatie i w jednym miejscu mam ulokowane polityczne serce. Ale życzę wszystkim, aby ta konkurencja była konkurencją szlachetną i dała dobre wyniki w postaci dobrego ukształtowania parlamentu. A także stworzyła szanse na ukształtowanie dobrego rządu.

Czy byłby pan w stanie zaakceptować ewentualną porażkę Platformy Obywatelskiej w wyborach? Chodzi nam w szczególności o to, czy gdyby wybory wygrała partia Jarosława Kaczyńskiego, to będzie pan skłonny współpracować z nią?

Zobacz odpowiedź - wideo

Jestem z urodzenia optymistą, więc nie buduję czarnych scenariuszy, ale oczywiście prezydent musi być gotowy do współpracy z każdym rządem. Także w relacjach z każdym rządem prezydent powinien się liczyć z jakimiś napięciami. Ale zawsze sprawą zasadniczą jest to, czy te napięcia dadzą dobry efekt. A to już zależy nie tylko od prezydenta, także od większości parlamentarnej i od przyszłego rządu.

Co to znaczy, że będzie pan działał na rzecz zwiększonej frekwencji?

Zobacz odpowiedź - wideo

Są różne możliwości. Od perswazji zaczynając: namawiania swoich własnych krewnych, znajomych, przez apel do całego społeczeństwa, przez kontaktowanie się z organizacjami pozarządowymi, które przecież od lat prowadzą kampanię pro frekwencyjną. Ale również przez wspieranie różnych form głosowania. Nie wszystko nam się udało w tym zakresie – ale jednak jest postęp, jeśli chodzi na przykład o ułatwienia w głosowaniu dla osób niepełnosprawnych czy starszych. 

Jeśli chodzi o ewentualne dwudniowe wybory to potrzebna jest akcja wyjaśniająca. Serdecznie zwracam się również do środowiska „Polityki”, aby to tłumaczyć. Będzie mi łatwiej podjąć decyzję – jeśli chodzi o to, czy mają być wybory jednodniowe, czy dwudniowe. Bo niewątpliwie, jeśli Polak będzie miał możliwość dokonania wyboru, czy idzie pierwszego dnia, czy drugiego, to łatwiej będzie mu podjąć decyzję pozytywną, że w ogóle pójdzie. Warto o to zabiegać - to też jest forma działań zwiększających frekwencję. Tak było przy referendum europejskim, wtedy dało to dobry efekt.

Za sprawą projektu SLD o związkach partnerskich dużo się o tej sprawie mówi w ostatnich dniach. Pytają o to także nasi Czytelnicy. W kampanii prezydenckiej był pan za regulacją kwestii związków partnerskich osób tej samej płci. Czy poprze pan taki projekt złożony w Sejmie?


W trakcie kampanii wyborczej deklarowałem, iż jestem zwolennikiem szukania rozwiązań, które pozwoliłyby ułatwić życie ludziom o odmiennej orientacji seksualnej i to konsekwentnie podtrzymuję. Ułatwienia te miałyby dotyczyć na przykład kwestii dziedziczenia. Mimo składanych już od dawna przez SLD zapowiedzi zaangażowania się w uregulowanie kwestii związków partnerskich, projekt ustawy w tej sprawie Sojusz złożył dopiero teraz. Trzeba się zastanowić, czy nie jest to kolejne działanie lewicy motywowane wyłącznie zbliżającymi się wyborami. Gdyby było inaczej, projekt powinien być zgłoszony już dawno, tak, aby obecny Sejm miał szansę pracować nad nim jeszcze w tej kadencji. Zwłaszcza, że miałby on regulować niezwykle istotne kwestie natury administracyjnej i spadkowej.

Natomiast czym innym jest definicja małżeństwa oraz kwestia adopcji i wspólnego opodatkowania. Małżeństwo, zgodnie z art. 18 konstytucji, popieranej wszak także przez lewicę, jest związkiem kobiety i mężczyzny. Jako prezydent stoję na straży konstytucji i zmiana jej wydaje mi się mało prawdopodobna. Odnośnie zaś kwestii adopcji i wspólnego opodatkowania powtarzam to, co pokazują badania opinii publicznej, iż większość społeczeństwa nie wyraża przyzwolenia na adopcję dzieci przez osoby o orientacji homoseksualnej i nie aprobuje pomysłu wspólnego opodatkowania.

Jakie zadania szczególne wyznaczył pan sobie na czas zbliżającej się polskiej prezydencji w UE? Co może zrobić prezydent, jakie działania może podjąć, żeby nasza prezydencja była udana?

Zobacz odpowiedź - wideo

Jest to ważne wydarzenie dla Unii Europejskiej, a dla Polski to ogromna szansa na promocję naszego kraju. Jest także w ramach prezydencji miejsce na aktywność prezydenta, istotna może też być moja rola przed rozpoczęciem prezydencji przez Polskę. Prezydent w moim przekonaniu w sposób szczególny powinien przygotowywać działania zmierzające, na przykład do poszerzania Unii. Prowadzić dyskusje, kontakty międzynarodowe, które ułatwiałyby zrealizowanie wizji otwartej Unii Europejskiej, która ma odwagę się poszerzać. To samo, jeśli chodzi o politykę w zakresie bezpieczeństwa, obrony. Jest to jeden z priorytetów państwa polskiego, aby w tym obszarze Polska była aktywna.

I jaka będzie w tym pana rola?

Zobacz odpowiedź - wideo

Mam nadzieję, że w czasie prezydencji Polski dojdzie do istotnego sukcesu – przybliżenia Ukrainy do systemu zachodniego, poprzez jej aktywne zaangażowanie w osiąganie kolejnych etapów uczestnictwa w integracji europejskiej. W tym widzę swoją szczególną rolę, zarówno przed prezydencją, jak i w trakcie prezydencji. I temu nadam swoisty, osobisty priorytet.

Elementem tych przygotowań  będzie na przykład spotkanie prezydentów państw Europy Środkowej, także z udziałem prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy.

Wspomniał pan o wizycie Baracka Obamy. W związku z tym chcieliśmy zapytać w imieniu naszych czytelników, jak - według pana - powinny wyglądać nasze stosunki z USA? Czy na przykład kwestia wiz powinna być podniesiona?

Zobacz odpowiedź - wideo

Przypomnę państwu porażkę, jaką była taka swoista „aktywność nie w porę” w stawianiu polskich żądań w kwestii wiz. I pragnę przypomnieć również to, że w czasie mojej wizyty w Waszyngtonie w ubiegłym roku, padła jednoznaczna deklaracja ze strony prezydenta Obamy, że do końca jego kadencji problem wiz dla Polaków będzie rozwiązany. Uważam, że należy w związku z tym nastawić się na to, że strona polska będzie wspomagała ten proces.

Słowo się rzekło, według mnie zobowiązujące jest słowo prezydenta Stanów Zjednoczonych. Bez jakiegoś szczególnego natręctwa chyba możemy liczyć na istotny sukces w tym zakresie.

Wracając na krajowe podwórko, chcielibyśmy zapytać co pan czuł, widząc zamieszki na stadionie w Bydgoszczy? Jak rozwiązałby pan problem pseudokibiców?

Zobacz odpowiedź - wideo

To oczywiście rzecz bardzo przykra i wstydliwa dla Polski, i dla Polaków. Szczególnie taki moment wstydu przeżywałem obserwując „występy” naszych pseudokibiców - w Kownie i w Wilnie. To był wstyd narodowy. Głównym źródłem irytacji było to, że w Polsce nie jest wykonywane prawo. Bo przepisy prawa są dosyć ostre, ale żeby były skuteczne, muszą być egzekwowane przez wszystkie instytucje do tego powołane. Oczywiście oczekuję, że rząd i samorząd - ale także kluby piłkarskie, także PZPN - będą aktywne w zakresie przeciwstawiania się tego rodzaju ekscesom. Bo to kompromituje Polskę, kompromituje sport polski i utrudnia przeżywanie sportu jako źródła dumy narodowej.

Wydaje mi się, że na tym należy się skoncentrować – na egzekucji, nawet surowego prawa, a nie prześcigać się w wymyślaniu nowych przepisów. Wykonajmy te przepisy, które mamy, skorzystajmy z tego, co jest dostępne dla władzy administracyjnej i samorządowej, ale przede wszystkim dla klubów i PZPN.  

Nadal będzie pan patronował Pucharowi Polski?

Zobacz odpowiedź - wideo

Patronat nad pucharem miał i prezydent Kwaśniewski i prezydent Kaczyński. Wydaje się, że to powinno być utrzymane. Oczywiście zawsze będzie problem wręczania pucharu. Jeżeli miałoby to następować w atmosferze nierozwiązanych problemów zdyscyplinowania złych kibiców i groziłoby dalszą kompromitacją państwa polskiego, to oczywiście trzeba się będzie nad tym zastanowić. Ale dziś nie widzę żadnej przyczyny, żeby z powodu skandalicznych zachowań garstki awanturników stadionowych karać polski sport i wycofywać trwały, od wielu lat istniejący patronat prezydenta nad pucharem.

Niedawno „Gazeta Polska” pisała o rzekomym złym zdrowiu pana prezydenta. Ta kwestia wróciła do publicznej debaty, stąd pytanie ze strony internautów, czy tak jest w rzeczywistości? I czy zamierza pan publikować informacje o stanie swego zdrowia?

Zobacz odpowiedź - wideo

„Gazecie Polskiej” życzyłbym trochę więcej finezji i kreatywności, bo proste naśladowanie Janusza Palikota wydaje mi się być trochę mało ambitnym odgrzewaniem starych kotletów. Ale rzeczywiście sam się śmiałem do rozpuku, gdy przeczytałem, że mam lekko przymkniętą powiekę, i to jest już interpretowane jako nieomalże zejście, albo wyłączenie z działań politycznych. A tymczasem chodziło o zwykły jęczmień na oku. No - można i tak - tylko po co?

Dziękuję za troskę o mój stan zdrowia, ale nie widzę potrzeby niezgodnego z przepisami publikowania danych o zdrowiu kogokolwiek. Jeżeli ktoś ma wątpliwości zapraszam - proszę bardzo - pana Jarosława Kaczyńskiego, na stok, na narty, możemy się pościgać, możemy pojeździć. Zapraszam, kto przepłynie przez Wigry na drugi brzeg jeziora, z największą przyjemnością możemy razem brać udział w regatach żeglarskich. To też mój ulubiony sport.

Czy podpisałby pan ustawę o depenalizacji miękkich narkotyków lub o ich legalizacji?

Zobacz odpowiedź - wideo

Będę miał okazję podpisać ustawę, która jest według mnie mądrą ustawą. Oddaje prokuratorom decyzję o tym, czy chcą z faktu posiadania przez kogoś małej ilości narkotyków czynić przedmiot oskarżeń daleko idących i karania, czy też chcą z tego rezygnować. Bo inaczej trzeba traktować handlarzy śmiercią i nieszczęściem ludzkim, którzy handlują narkotykami, a inaczej osoby, które znalazły się same w szponach uzależnienia. I to mi odpowiada – takie podejście, które nie eliminuje możliwości karania, ale jednocześnie nie zmusza do ukarania kogoś, kto jest w zasadzie ofiarą. Sądzę, że tą ustawę, która już jest w drodze, podpiszę.

Natomiast nie jestem zwolennikiem ani ułatwień w zakresie posiadania narkotyków, ani pełnego odstąpienia od penalizacji. Przecież wchodzą w grę także poważne zagrożenia życia i zdrowia ludzkiego.

Chcielibyśmy powrócić do jednej z głośniejszych debat ostatnich lat, mianowicie debaty o OFE. Dlaczego zdecydował się pan podpisać ustawę zmieniającą system emerytalny wbrew opiniom wielu ekonomistów?

Zobacz odpowiedź - wideo

Mam pytanie do tych ekspertów i specjalistów, dlaczego tak się stało, że najpierw zapowiadano tak liczne wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego przeciwko rzekomo niekonstytucyjnym rozwiązaniom w ustawie o OFE, a dotychczas nikt tego nie zrobił? Czy to tak znakomici eksperci, czy też może jakieś inne uwarunkowania wchodziły w grę?

Uważam, że ustawa o OFE jest ustawą trudną, ale otwierającą możliwość rzetelnej debaty i decyzji na przyszłość, związanej z całościową reformą systemu emerytalnego w Polsce. O tym co jest po prostu polskiej gospodarce i polskiemu społeczeństwu niezbędne. Ważne jest, że a ustawa nie pogarsza w najmniejszym stopniu warunków emerytalnych ludzi, którzy będą przechodzili na emeryturę.

Natomiast przyszłe reformy powinny być nacelowane na to, aby przyniosły poprawę świadczeń przyszłym emerytom. Bo bez tych zmian będziemy mieli rzeczywiście wszyscy poważne kłopoty. Więc lepiej reformować i podejmować nawet trudne decyzje, niż biernie czekać na to, aż się system emerytalny albo zawali, albo będzie się degenerował przez coraz mniejsze emerytury. Trzeba walczyć o większe, wyższe emerytury w przyszłości. 

W trakcie dyskusji o OFE mówiło się o ekspertyzach, które miała przygotowane kancelaria prezydenta. Czy zostaną one opublikowane?

Zobacz odpowiedź - wideo

Takiego zwyczaju nigdy nie było. Żaden z prezydentów, ani prezydent Wałęsa, ani prezydent Kwaśniewski, ani prezydent Kaczyński tego nie robili. Dlaczego ode mnie się tego oczekuje? To po pierwsze. Po drugie prezydent podejmuje decyzje na podstawie zarówno ekspertyz na piśmie, jak i ekspertyz ustnych, konsultacji z różnymi środowiskami, także z prawnikami, z konstytucjonalistami. Trudno to wszystko pokazywać, bo nawet takiego technicznego sposobu nie ma. Na końcu jest zawsze decyzja prezydenta, za którą prezydent bierze odpowiedzialność, także odpowiedzialność za to, gdzie, w jaki sposób posiadł wiedzę, która była podstawą tej decyzji. Od tej odpowiedzialności się nie uchylam.

Wśród pytań od czytelników serwisu POLITYKA.PL wiele było o stosunki państwo – Kościół. Co pan sądzi na temat ograniczenia jego wpływów na polską politykę? Chodzi m.in. o zaprzestanie uzgadniania przez polityków ustaw z hierarchami i odłączenie uroczystości państwowych od religijnych.

Zobacz odpowiedź - wideo

Po pierwsze powiem tak: źle sądzę o tych politykach – nie o internautach, ci mają prawo zadawać pytania zawsze i wszędzie – którzy sami sobie tego pytania nie zadawali, gdy sprawowali władzę. To, niestety, jest też problemem lewicy w Polsce.

Jest to oczywiście pytanie istotne. Mogę powiedzieć tyle, że jestem zwolennikiem rozdziału Kościoła i państwa na zasadach szanowania wzajemnej autonomii, ale szanowania w sposób przyjazny, nie na zasadzie zupełnej obcości i obojętności. Przecież w Polsce jeszcze pamiętamy – panowie pewnie nie, ale ja pamiętam doskonale – czasy, kiedy rozdział Kościoła i państwa był rozdziałem wrogim. To było w okresie PRL-u. Pamiętamy, jak z trudem budowaliśmy w Polsce zręby dobrej autonomii według zasad soborowych, która jest oparta na przyjaznym rozdziale. Oznacza to właśnie wzajemny szacunek i nie wchodzenie w obszary przypisane bądź Kościołowi, bądź państwu. Staram się być wierny tej zasadzie. Czasami jestem za to atakowany ze strony antyklerykalnej, a czasami ze strony fundamentalistów katolickich. No, ale takie jest miejsce prezydenta, że musi stać na straży dobrych zasad. Dobra zasadą dla Polski jest szacunek i przyjazny rozdział Kościoła i państwa, oparty o wzajemne poszanowanie autonomii.

W jaki sposób pan prezydent chce „zszywać” ów słynny polski „rozłam” i co zamierza pan robić, by mu przeciwdziałać?

Zobacz odpowiedź - wideo

Staram się być konsekwentny w moich działaniach, które zapowiedziałem w okresie kampanii wyborczej. Chcę być prezydentem szukającym tego, co wspólne, a nie tego, co nas dzieli. Bo to, co nas dzieli, samo się znajduje. I takich polityków, którzy chcą podkreślać różnice, jest cała masa. Moja oferta dotycząca na przykład uczestnictwa w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego jest aktualna. Ale nie wszyscy z tego chcą skorzystać. Szkoda, bo wydawałoby się, że w sprawach bezpieczeństwa państwa najłatwiej będzie znaleźć - przynajmniej czasami - wspólny język i niezbędne minimum politycznej zgody. Widać, że są środowiska polityczne, które myślą inaczej.

Również debaty w Kancelarii Prezydenta – przykładem była także i ta debata o OFE – są otwarte na różne środowiska, i lewicowe, i prawicowe. Chcę, żeby to było utrzymane także w przyszłości.

Nie będę ukrywał, że liczę trochę na to, iż weryfikacja wyborcza może dać jakieś pozytywne efekty. Będą zweryfikowani zarówno przywódcy, jak i siły polityczne. Jestem głęboko przekonany, że Polacy chcą zgody - tego minimum wspólnoty oraz wspólnego działania. I mam nadzieję, że nie będą nagradzali politycznych awanturników, oraz tych, którzy czynią głównym narzędziem swojej polityki wydobywanie wszystkiego, co dzieli i konfliktuje.

Pytanie zupełnie innego gatunku. O pańską pasję – czy nadal jest pan myśliwym?

Oczywiście, że tak. Rozumiem pytanie, jako pokłosie mojej deklaracji z czasów kampanii prezydenckiej. Obiecałem moim własnym dzieciom, że będę się starał - i bardzo się o to staram - żeby zmienić sposób realizacji mojej pasji myśliwskiej. I staram się – to jest bolesna rzecz, bo myślistwo polega także na czynnym polowaniu, nie tylko na uczestnictwie w polowaniu. Ale jeżdżę z moim synem, z moim zięciem, moimi przyjaciółmi na polowania. Chłonę atmosferę zarówno kontaktu z przyrodą, jak i z przygodą myśliwską i nigdy się tego nie wyrzeknę. Lecz nie strzelam.

W jaki sposób reaguje pan na różnego rodzaju żarty, które na pański temat pojawiają się w obiegu medialnym? Mówi się o różnego rodzaju potknięciach. Czy ma pan do tego dystans, czy może odbiera to pan osobiście?

Zobacz odpowiedź - wideo

Myślę, że dystans da się połączyć z osobistym stosunkiem do tego rodzaju zjawiska. Uważam, że autoironia - tak jak i ironia - są absolutnie niezbędne w polityce. Kto nie ma poczucia humoru, kto nie ma dystansu do siebie, kto nie jest zdolny do autoironii, ten jest na ogół mało interesującym ponurakiem i śledziennikiem.

Ja nie jestem śledziennikiem, więc powiem panu, że tak samo się dobrze bawiłem z różnych dowcipów opowiadanych o wszystkich moich poprzednikach. O pomroczności jasnej, na temat wchodzenia do samochodu przez bagażnik, jak i o siadaniu jednocześnie na dwóch krzesłach.

Różne rzeczy obserwowałem, bardzo się tym bawiłem, a dzisiaj uważam, że tak jak ja się dobrze bawiłem w tamtych czasach, to dzisiaj każdy ma prawo śmiać się z moich różnych błędów i różnych potknięć. To jest kwestia higieny psychicznej narodu. Śmiech to zdrowie.

Ta rozmowa zostanie opublikowana w internecie, więc na koniec pytanie o internet. Czy używa pan tego narzędzia, szczególnie do kontaktów z ludźmi?

Zobacz odpowiedź - wideo

Robiłem to w czasach kampanii wyborczej i w czasach prawyborów w Platformie Obywatelskiej ze względu na ułatwienie, jakie Internet stanowi w kontaktowaniu się ze środowiskami, które inaczej w ogóle nie byłyby dostępne. Widzę to po swoich własnych dzieciach, że w zasadzie one czerpią informacje - także o bieżącej polityce - głównie z Internetu.

Korzystanie z Internetu to wymóg nie tyle nowoczesności, ile skutecznego funkcjonowania w polityce. Wiem, że moi współpracownicy przygotowują różne niespodzianki dla internautów - i dla mnie również w tym zakresie - i bardzo się na to cieszę. Taką nową formą kontaktowania się, ale też i swoistego dialogu z internautami będzie akcja: „Pytanie do prezydenta”. Ten wywiad „Polityki”, za który bardzo dziękuję, jest w jakiejś mierze takim działaniem wprowadzającym w to nowe rozwiązanie, jakim będzie możliwość zadawania pytań prezydentowi. 

Dla mnie jest ważne, żeby była faza zadawania pytań, która też jest przecież swoistą debatą publiczną. Druga faza - odpowiedzi prezydenta - da mi możliwość kontaktowania się z dużą ilością ludzi, ale też zajmowania stanowiska w sprawach ważnych dla Polski.

Rozmawiali: Grzegorz Rzeczkowski, Piotr Stasiak

Niedawno „Gazeta Polska” pisała o rzekomym złym zdrowiu pana prezydenta. Ta kwestia wróciła do publicznej debaty, stąd pytanie ze strony internautów, czy tak jest w rzeczywistości? I czy zamierza pan publikować informacje o stanie swego zdrowia?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną