Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co znaczy cisza

Niepodchwycone sensacje Kamińskiego

Politycy PiS - a jeszcze bardziej publicyści, kibicujący tej partii - od kilku dni wyrażają swoje bezgraniczne zdumienie, zaniepokojenie i rozczarowanie, iż tak słaby jest rezonans na rewelacje byłego szefa CBA, Mariusza Kamińskiego. Ten oficjalnie oskarżył byłego ministra sportu z Platformy, Mirosława Drzewieckiego, o związki z mafią.

Spodziewali się wstrząsu, poruszenia w całym kraju, szalejących pasków na dole telewizyjnego ekranu, a tu prawie cisza. No tak, mówią, to establishment medialny III RP chroni partię rządzącą, obowiązuje pobłażliwość. My tak się staramy, zdobywamy listy Kamińskiego do prokuratury, robimy z nim wywiady. A tu taka obojętność.

Ale odpowiedź jest w istocie dziecinnie prosta. Sensacje Kamińskiego zostały zlekceważone z tego samego powodu, dla jakiego swego czasu drużyna PiS z góry unieważniła sens hazardowej komisji śledczej i jej ustaleń, zanim jeszcze odbyło się jej pierwsze posiedzenie – ponieważ na jej czele stanął poseł Platformy. Sekuła na czele komisji śledczej w sprawie swoich partyjnych kolegów był równie nieprzekonujący, jak dziś atakujący Platformę Kamiński, który na chwilę formalnie wyskoczył z PiS, niedaleko - bo do CBA - a teraz ponownie stał się aktywnym działaczem tego ugrupowania. Politykiem, który zamierza wejść do Sejmu. Jak kiedyś napisał słynny kanadyjski medioznawca Marshall McLuhan: przekaźnik jest przekazem.

Na wiarygodność wykraczającą poza krąg kolegów, fanów i twardych wyborców trzeba solidnie, przez lata, zapracować. Być może Sekuła starał się być obiektywny, być może Kamiński ma jakąś rację. Ale partie, wysyłając do takich zadań swoich funkcjonariuszy, same ich unieważniły. A słychać jeszcze nieustanny lament, że prokuratura już nie podlega rządowi, jak za starych, dobrych czasów ministra Ziobry. Można upartyjnić wszystkie instytucje, podważać ich legitymację, wsadzić do służb swoich posłów, którzy nie kryją tego, kogo lubią bardziej, a kogo mniej. Ale potem nie wypada się dziwić wzruszaniu ramionami na ich wynurzenia.


Dlaczego świadek Mariusza Kamińskiego mija się z faktami - czytaj komentarz Piotra Pytlakowskiego >>

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną