Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

W oparach fenolu

Dziwne interesy Textilimpeksu

NIK w wystąpieniu pokontrolnym postawiła wniosek, aby wobec sprawców strat poniesionych przez Textilimpex wnieść pozew o zwrot wyliczonych szkód. NIK w wystąpieniu pokontrolnym postawiła wniosek, aby wobec sprawców strat poniesionych przez Textilimpex wnieść pozew o zwrot wyliczonych szkód. Peter Jobst / PantherMedia
Jak spółka Skarbu Państwa Textilimpex robiła interesy z rosyjską Propagandą (nieprzypadkowo pisaną dużą literą).
Łódzka delegatura NIK w swoim pokontrolnym protokole szczegółowo opisała brak nadzoru ze strony Ministerstwa Skarbu nad badanymi spółkami, w tym nad Textilimpeksem.Łukasz Rayski/Polityka Łódzka delegatura NIK w swoim pokontrolnym protokole szczegółowo opisała brak nadzoru ze strony Ministerstwa Skarbu nad badanymi spółkami, w tym nad Textilimpeksem.
Siedziba Textilimpex Sp. z o.o. w Łodzi.Cereal Killer/Wikipedia Siedziba Textilimpex Sp. z o.o. w Łodzi.

Oto bohaterowie przypowieści: Mariola M., czyli Prezeska, Sebastian R., dalej zwany Doradcą, Marcin G., dla uproszczenia Prezes, oraz postaci z drugiego planu, czyli Handlowiec i Prokurentka. W tle zaś ministrowie dwóch resortów, prokuratorzy i kontrolerzy z NIK. No i oczywiście publiczność, czyli łódzcy samorządowcy, działacze gospodarczy, ludzie biznesu.

Spółka Skarbu Państwa Textilimpex kiedyś, zgodnie z nazwą, handlowała tekstyliami, dzisiaj czym się da. Dotychczas nie została sprywatyzowana, chociaż bez wątpienia nie można jej zaliczyć do sreber rodowych Rzeczpospolitej. A kiedy niedawno, działając od siebie niezależnie, łódzka delegatura NIK i prokuratura trafiły w tej spółce na trop afery, zagotowało się nie tylko w Łodzi, ale i w stolicy. Afera, chociaż gospodarcza, miała bowiem polityczne tło. Prezeska spółki (teraz już była, z licznymi zarzutami) była z rozdania Ministerstwa Skarbu z czasów PiS, jej następca Prezes (obecny, z jednym zarzutem) z nadania PO.

12 lat, 18 firm, piękna kariera

Prezeskę dla Textilimpeksu wymyślił Doradca. Później jako jedyny spośród tych, którym prokuratura postawiła zarzuty, trafił na kilka miesięcy do aresztu, teraz na wolności czeka na proces. Miał 16 lat, kiedy w połowie lat 80. wstąpił do KPN, działał w opozycji. W latach 90. otaczał go nimb człowieka związanego ze służbami specjalnymi III RP. W Łodzi stał się znany jako lokalny działacz gospodarczy, pracownik specjalnej strefy ekonomicznej i członek władz fundacji Projekt Łódź (monitorującej samorządowe inicjatywy biznesowe).

Pod koniec rządów PiS w 2007 r. Doradca postanowił, jak mówi, przeciwdziałać malwersacjom, chwycił za telefon, umówił się z wiceministrem skarbu Pawłem Szałamachą (znali się wcześniej) i podczas spotkania zaproponował zmianę w zarządach dwóch łódzkich spółek: Textilimpeksu i Famedu (dzisiaj już sprywatyzowanego). Nie przyszedł z pustymi rękami, podał bowiem nazwiska osób, które zasługują na stołki szefów, w tym Prezeski.

Znałem ją wcześniej – mówi. – Miała piękną drogę zawodową i wykształcenie ekonomiczne. Najwyraźniej znał jakąś inną Prezeskę niż ówczesny szef Textilimpeksu Stanisław Dybilas (powołany jeszcze za AWS), który tak ocenia swoją następczynię: – Przez poprzednie 12 lat pracowała bodajże w 18 firmach, z czego najdłużej jako urzędniczka w transporcie mleczarskim.

Wymiana zarządu spowodowana przez Doradcę przypominała pucz. Prezeska na decyzję rady nadzorczej czekała w pobliskim hotelu w otoczeniu kilkunastu osób, prawników, znajomych i ludzi, którym obiecano pracę w Textilimpeksie. Odebrała telefon od ówczesnej szefowej rady nadzorczej i wtedy cała grupa weszła do siedziby spółki. Ona już jako p.o. prezesa, pozostali w charakterze obstawy. Odwołany wtedy Stanisław Dybilas wspomina, że na piętro, na którym mieścił się jego gabinet, wpadła Prezeska i jej znajomi. Pracownikom kazali otwierać szafy i szuflady, przejmowali dokumenty, opanowali pomieszczenie kasowe. – Ludzie byli przerażeni, to wyglądało jak napaść – mówi.

W krótkim czasie z liczącej ponad 60 osób załogi spółki wymieniono jedną trzecią: nowa prezes, nowi dyrektorzy, radca prawny, kierownicy działów, nawet dwie sekretarki i kierowca. Część ze zwolnionych wtedy pracowników odwołała się potem do sądów pracy. Do dzisiaj Textilimpex wypłaca im odszkodowania i ponosi koszty procesowe (dotychczas ok. 83 tys. zł).

Prezeska niepodzielnie władała Textilimpeksem tylko rok, od czerwca 2007 r. do czerwca 2008 r. W tym czasie spółka zaczęła generować straty. Kontrolerzy NIK wytknęli później resortowi skarbu brak reakcji na dziwne poczynania pani prezes. Właściwie każda jej decyzja handlowa była nietrafiona.

Ofiary Socjalnej Propagandy

Prokuratura zainteresowała się Prezeską po doniesieniu pewnej firmy, która miała wykonać dla Textilimpeksu tzw. audyt energetyczny. Chociaż audytu nie przeprowadziła, ktoś w jej imieniu wystawił fałszywą fakturę na usługę w wysokości 42 tys. zł i pieniądze pobrał. Okazało się, że kasjerka Textilimpeksu wypłaciła te pieniądze Prokurentce (przyszła do spółki razem z Prezeską, była jej bliską znajomą). Ta zeznała, że pobrała tę sumę na ustne polecenie pani prezes. Całą kwotę położyła potem na biurku szefowej i nie wie, co ta zrobiła z pieniędzmi. Prezeska zaś wyjaśniła, że nic o sprawie nie wie, nikomu nie zlecała wypłaty, nikt na jej biurku pieniędzy nie zostawił. Najdziwniejsze jest to, że chociaż 42 tys. zł wyparowało, prokuratura ten wątek umorzyła.

Jak tłumaczy prok. Małgorzata Fiszer-Sieroń, wobec sprzecznych zeznań Prokurentki i Prezeski nie była w stanie wskazać sprawcy kradzieży. Na szczęście inne wątki były dla prokuratury łatwiejsze do prześledzenia. Nietrafione transakcje, podejrzane zlecenia konsultingowe i działanie na szkodę firmy – lista jest długa. Aby nie wchodzić w szczegóły, skupmy uwagę na jednej operacji handlowej, przeprowadzonej przez spółkę pod rządami Prezeski.

Trafił się kupiec na fenol, związek chemiczny używany do produkcji m.in. leków, barwników i środków odkażających. Skąd wziąć fenol? – głowiła się Prezeska. Jej zaufany pracownik, Handlowiec, rozwiązał problem. Znajdę fenol w Rosji, mam tam rozległe kontakty, obiecał. W gruncie rzeczy miał jeden kontakt, znajomego sprzed lat.

Oto wersja Handlowca. Znajomy Rosjanin szybko zareagował. Jest fenol, producent chce sprzedać, ale bezpośrednio nie może, musi być pośrednik. Pośrednikiem zgodziła się zostać firma z Petersburga pod nazwą Socjalna Propaganda. Znajomy Handlowca sprawę dograł, umowę z Socjalną Propagandą dostarczył. Na oko wszystko pasowało, podpisy, pieczątki. Podejrzeń Handlowca nie wzbudził fakt, że występująca pod dziwną nazwą firma z Petersburga zażądała, aby pieniądze za pierwszą transzę fenolu przelać awansem na konto jeszcze innego pośrednika – aż na Wyspach Dziewiczych. Umowę bez sprzeciwu i zwłoki podpisała Prezeska, parafkę (po pewnych wahaniach i konsultacjach z prawnikiem) dołożył ówczesny członek zarządu Textilimpeksu, a późniejszy Prezes. Pieniądze w wysokości 252 tys. euro popłynęły na Wyspy Dziewicze, ale fenol nie dotarł, a rosyjski znajomy Handlowca zapadł się pod ziemię. Dopiero wtedy skontaktowano się z firmą Socjalna Propaganda. Nigdy nie handlowaliśmy fenolem, jesteśmy agencją reklamową, nasze podpisy i pieczątki sfałszowano, oznajmił szef firmy z Petersburga.

Łódzka prokuratura uznała, że doszło do poważnej niegospodarności, Textilimpex dał się oszukać, pieniądze przepadły. Podobnie jak w przypadku nieco wcześniejszej transakcji węglowej – wtedy zapłacono ponad 300 tys. dol. zarejestrowanej w Szwajcarii firmie Kowissa AG za węgiel z Rosji, którego też nie było. Kowissa AG także okazała się wydmuszką. Czy jednak, jak sądzi prokuratura, były to tylko nierozważne interesy prowadzone z międzynarodowymi oszustami, czy też precyzyjnie przeprowadzony plan wyssania pieniędzy ze spółki? Prokurator Małgorzata Fiszer-Sieroń nie była w stanie sprawdzić, kto w rzeczywistości przejął pieniądze wysłane na zagraniczne konta.

Doradca dorabia

Według prokuratury, nieudane interesy Prezeski, Prokurentki i Handlowca to zaledwie element szerszego procederu. Miało dojść do próby stworzenia grupy przestępczej z Doradcą na czele. Chodziło o wyłudzanie pieniędzy, powoływanie się na wpływy, a przede wszystkim o przejęcie i uwłaszczenie się na majątku Textilimpeksu.

Biurowiec tej spółki i działka, na której stoi (w pobliżu dworca Łódź Fabryczna), to atrakcyjny kąsek, bo akurat w tym miejscu planowana jest wielka inwestycja, Centrum Kultury Łódź. Na 90 ha wokół dworca planuje się zbudowanie centrum festiwalowo-kongresowego, planetarium, sal wystawowych i studia filmowego. Koszty oszacowano wstępnie na prawie 270 mln zł. Cena ziemi w tym rejonie miasta poszybuje w górę, nieruchomości Textilimpeksu też nabiorą wartości. Właśnie dlatego, jak sądzą śledczy, doszło w 2007 r. do puczu w tej spółce, do władzy doszła Prezeska, a za sznurki pociągał Doradca, korzystając ze swoich wpływów w resorcie skarbu.

Zarzut jest hipotetyczny, bo do zawłaszczenia nieruchomości spółki nie doszło. Mocniejsze wydają się dowody zebrane przeciwko Doradcy, a dotyczące wyłudzeń. Otóż w kilku spółkach należących do Skarbu Państwa lub samorządowych, w których dzięki jego inicjatywie zmieniono zarządy, a posady objęli jego faworyci, znaleziono dokumenty świadczące, że Doradca pobierał wynagrodzenie za pracę, której, według śledczych, nie wykonywał. Jako fikcyjny doradca ds. marketingu miał wyłudzić ok. 75 tys. zł. W firmach, dla których miał pracować, nie bywał, a w dokumentacji nie pozostał żaden ślad wskazujący, by wykonywał jakiekolwiek czynności. Osoby, które zaprotegował resortowi skarbu na stołki prezesów (w spółkach Textilimpex i Famed), miały w zamian 10 proc. swoich zarobków przekazywać na rzecz fundacji Projekt Łódź, w której władzach Doradca zasiadał. – To dęta sprawa – upiera się Doradca. – Pieniądze brałem za wykonywaną pracę.

Taką linię obrony będzie forsował podczas czekającego go procesu.

Prezes przeciw sobie

Łódzka delegatura NIK w swoim pokontrolnym protokole szczegółowo opisała brak nadzoru ze strony Ministerstwa Skarbu nad badanymi spółkami, w tym nad Textilimpeksem. Resort w swoich odpowiedziach na pisma NIK zarzuty odrzuca. Nadzór jest, tylko ludzie się nie sprawdzili – ci z nominacji poprzedniej ekipy. Aktualnego Prezesa, do którego pracy NIK ma wiele zastrzeżeń, resort broni z determinacją, podobnie jak rada nadzorcza Textilimpeksu (wyznaczona przez ministerstwo). Na czele rady zasiada Marek Cur, kiedyś członek zarządu spółki Wodociągi i Kanalizacja – Zgierz. On i Prezes byli wtedy kolegami. Prezes zasiadał w radzie nadzorczej zgierskiej spółki wodociągowej. Obok niego w radzie od wodociągów zasiadał też dzisiejszy minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Był wówczas wiceprezydentem Zgierza, a Prezes skarbnikiem miasta. Z racji tych koneksji w Łodzi nazwano ich zgierskim desantem.

NIK w wystąpieniu pokontrolnym postawiła wniosek, aby wobec sprawców strat poniesionych przez Textilimpex wnieść pozew o zwrot wyliczonych szkód. Ministerstwo powinno zmobilizować obecnego prezesa spółki do wystąpienia z takim roszczeniem, tym bardziej że niebawem ta kwestia ulegnie przedawnieniu. Problem polega na tym, że Prezes, adresując taki pozew, musiałby skierować go także przeciw sobie, bo składając podpis na rachunku za fenol przyczynił się do strat. Więc Prezes zapewne nie skieruje, ministerstwo nie zmobilizuje, a sprawa się przedawni.

Sprostowanie
W artykule „W oparach fenolu”, który został opublikowany w numerze 31 Polityki z dnia 27 lipca 2011 r. zawarto tezę, że zarządzana przeze mnie Spółka nie wniosła pozwu o naprawienie szkody między innymi wobec mojej osoby oraz, że celem takiego zaniechania było oczekiwanie na przedawnienie roszczenia. Otóż ta wypowiedź jest nieprawdziwa, ponieważ wniosek na podstawie art. 46 § 1 kodeksu karnego o zobowiązanie oskarżonych do naprawienia szkody zostało złożone w dniu 31 marca 2011 roku. Oznacza to, iż w razie uznania przez sąd osób oskarżonych winnymi, będą oni zobowiązani do zapłaty spółce odszkodowania. w takiej sytuacji nie mają również zastosowania przepisy o przedawnieniu. Kolejną błędną informacją jest stwierdzenie, iż zastrzeżenia NIK do „aktualnego Prezesa” są nieuwzględniane przez Radę Nadzorczą i Ministerstwo Skarbu Państwa. Otóż ostatecznie wystąpienie pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli z dnia 1 lutego 2011 roku pozytywnie ocenia działalność Spółki pod moim kierownictwem. Marcin Granosik - Prezes Textilimpex Społka z o.o.”.

Polityka 31.2011 (2818) z dnia 26.07.2011; Kraj; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "W oparach fenolu"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną