Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

I’m Tomek, agent Tomek

Jak agent Tomek o głosy wyborców walczy

Dzień z życia agenta Tomka - spotkanie z wyborcami w Rudzie Malenickiej w Świętokrzyskiem. Dzień z życia agenta Tomka - spotkanie z wyborcami w Rudzie Malenickiej w Świętokrzyskiem. Piotr Małecki / Napo Images
Kalendarium agenta Tomka, kandydata do Sejmu z listy PiS, jest napięte. Panie pieką agentowi ciasta i obdarowują koszami jabłek – na znak owocności przedwyborczych spotkań.
W remizie malenickiej straży, agent - kandydat Tomek opowiadał o swej pracy przykrywkowca.Piotr Małecki/Napo Images W remizie malenickiej straży, agent - kandydat Tomek opowiadał o swej pracy przykrywkowca.
Na ulotkach Tomasz Kaczmarek reklamuje się jako ten, ktory nie boi się Tuska, ani jego Mirów i Zbychów.Piotr Małecki/Napo Images Na ulotkach Tomasz Kaczmarek reklamuje się jako ten, ktory nie boi się Tuska, ani jego Mirów i Zbychów.

Od kilku tygodni były tajny agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego (znany m.in. ze złamania kariery politycznej posłance Beacie Sawickiej i jurorskiej celebrytce Weronice Marczuk) objeżdża świętokrzyskie wsie. Jest ostatni na tutejszej liście kandydatów PiS do Sejmu. Absolwent socjologii, autor pracy dyplomowej o złodziejach samochodów, Człowiek Roku 2008 „Gazety Polskiej”, po dekonspiracji został wysłany przez CBA do Wrocławia i posadzony za biurko. Tak – mówi na spotkaniach – państwo zmarnowało jego potencjał. Mając 34 lata wybrał emeryturę (4 tys. zł), ale nie da się zastraszyć. Jest zdeterminowany w służbie dla ojczyzny. Choć jeszcze niewielu coś mówi nazwisko Kaczmarek, na plakatach, które umajają wiejskie płoty, pod fotografią Agenta jest jego motto: Ostatni na liście, pierwszy dla Polski.

15 września, Piotrków Trybunalski, popołudnie. Panie poprawiają lniane ściereczki na brytfankach, żeby ciasta nie wyschły. Piekły osobiście dla pana Tomasza. Ojej, zapomniały talerzyków. Może skoczyć do Żabki po jednorazowe? Jak pan Tomek będzie jadł? Nie siadaj, Anetka, w pierwszej ławce, nie będziesz mogła spojrzeć mu w oczy. No, ta Sawicka to faktycznie mogła mu ulec.

Biała Podlaska, liceum katolickie, 24 stycznia 2011 r.

Agent, jeszcze nie kandydat, opowiada, jak niedawno był na spotkaniu w Grodzisku Mazowieckim. To tam właśnie padła z sali propozycja, żeby zaangażował się w sprawy polityczne. Zmroziło Agenta, ale z drugiej strony, jak z perspektywy czasu na to patrzy, mówi sobie: a dlaczego nie? To jest przerażające, że ten Rycho, Miro i Zbycho mają dalej siedzieć w sejmowych ławach. Ludzie bez kręgosłupa moralnego. I jeszcze nazywają nasz kraj dzikim krajem.

Agent opowiada o ludziach, którym niósł pomoc (zrabowane majątki, porwani dla okupu). Zawsze widział wdzięczność. Może nie wyrażała się w słowach, ale widział ją w ich oczach i na twarzach tych ludzi. Dwukrotnie mógł zginać podczas działań operacyjnych. Chce wreszcie zalegalizować swój związek z narzeczoną, z którą jest od wielu lat.

– A zmieniając temat, jak to się stało, panie Tomaszu, że pan się nigdy nie upił tak, żeby popłynąć i coś wydać? Podczas tej pracy Agent ma podniesiony poziom adrenaliny, a wtedy alkohol całkiem inaczej działa.

Po spotkaniu lokalne gazety donoszą, że sprawiał wrażenie speszonego, a jego bezkompromisowość i twarde podejście do rzeczywistości oczarowało publiczność, która namawiała Agenta, by zaczął karierę parlamentarzysty i uzdrowił skorumpowany miejscowy szpital.

Gdańsk, historyczna sala BHP, 27 czerwca 2011 r.

– Czy mógłby nam pan zdradzić pracę operacyjną? Ciekawe momenty, jakieś zagrożenia, takie, jakie oglądamy w filmach?

Agent zapewnia, że ta praca nie ma nic wspólnego z Bondem. Poleca film „Donnie Brasco”, gdzie główną rolę odgrywa… (podpowiada głos kobiecy z sali: Johnny Depp). To jeden z najlepszych filmów o pracy przykrywkowca – człowiek żyje, zachowuje się i mówi tak jak ci, których rozpracowuje. Drogie samochody i markowe garnitury to są, proszę państwa, narzędzia pracy, a nie rzeczy, które mają ją uprzyjemnić. Trudno byłoby w tego typu środowiskach, najbardziej narażonych na korupcję, poruszać się w dresie i jeździć maluchem.

– Jak po tej dekonspiracji wygląda pana życie osobiste?

(Cezary Łasiczka w TOK FM poświęca 7 min i 4 sek. swojej audycji na temat tego, czy Agent był dobry w łóżku. Czy podczas szkoleń operacyjnych został przeszkolony z gry wstępnej? Do Łasiczki dzwoni Paweł z Wrocławia: – Tomek jest moim znajomym. Jeśli chce pan wiedzieć, jak mu było, to ja panu powiem, że nic nie było. Szczerze. Tam się nic nie działo. To były randeczki. Jest zlecenie, jest działanie. Tyle! Jego kontakty nie polegały na erotycznych, ale żeby zmiękczyć daną osobę. Jest zmiękczenie, jest raporcik. Za to człowiek bierze pieniążki, panie Czarku).

Zmieniając temat: Wiele osób robi wszystko, żeby Agent się wystraszył. Ale w ten sposób dodają mu tylko siły i motywują, by jeszcze bardziej angażował się do pracy na rzecz naszej ojczyzny (oklaski).

Kielce, restauracja Czardasz, 25 sierpnia 2011 r.

Spotkanie Agenta z mieszkańcami supportuje Beata Kempa, liderka świętokrzyskiego PiS. Kempa zapewnia Agenta, że Świętokrzyskie to serce Polski, które rozleje polskość na cały kraj i że tu są ludzie gościnni, a społeczność kielecka najlepiej na świecie potrafi dotrzeć przez żołądek do serca, co zresztą trochę – ujmuje to zalotnie – widać również po niej.

Świętokrzyskie jest bliskie agentowemu sercu. Państwo pewnie nie wiedzą, ale ta praca sprawiła, że domem Agenta stała się cała Polska, również Kieleckie. Wielokrotnie pracował tu operacyjnie i poniekąd dzięki niemu zmniejszyła się przestępczość narkotykowa w tutejszych szkołach, gdzie zapewne uczą się państwa dzieci.

Reporter lokalnego „Echa Dnia” opisuje w swojej gazecie, jak obserwował Agenta podczas spaceru po Kielcach: „Idąc, zwracał uwagę przechodniów, zwłaszcza kobiet. W okolicach ul. Dużej podeszło do niego małżeństwo. Agent szarmancko pocałował panią Halinę w rękę, ona mu mówi: – Ma pan nasz głos. W drodze powrotnej Agent zaskakuje deklaracją: – Jeśli wygram wybory, zamieszkam w Kielcach, na ul. Wesołej, przed siedzibą partii. Nagle zmienia temat: – Facet z Mitsubishi robi mi zdjęcia. Przy swojej czujności i spostrzegawczości zachował jednak spokój”.

Piotrków Trybunalski, 15 września 2011 r.

Agent przeczesuje ręką włosy, odgarniając je do tyłu. Ma bardzo modne buty na cieniutkiej podeszwie. Jest zawsze w otoczeniu lokalnych działaczy z klubów „Gazety Polskiej”. Na wstępie Agent chce przedstawić swoją osobę i stosunek do ojczyzny wypaczony przez media.

Karierę rozpoczynał mając 19 lat w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Już wtedy cechowało go poczucie misji – zwalczając przestępców, chciał pomagać ludziom. Pierwsze antyterrorystyczne kroki stawiał jako człowiek wysportowany, gdyż przez 12 lat trenował pływanie. Gdy powstało CBA, postanowił realizować swoją misję jako policjant pod przykryciem, rozpracowując wyższe szczeble – polityków, celebrytów, samorządowców. Tam dopiero zobaczył prawdziwą korupcję. Chętnie by wszystko powiedział, ale jest związany tajemnicą państwową. Zaspokoi państwa ciekawość, jednak z pewną dozą tajemniczości.

Agent dialoguje sam ze sobą, zadając sobie pytania, na które odpowiada. Pewnie państwo zastanawiacie się, dlaczego podjął publiczną debatę o Polsce? Został do niej zmuszony, gdy jedna z bliskich osób z otoczenia prezydenta Kwaśniewskiego (w odwecie za to, że jako przykrywkowiec rozpracowywał sprawę nielegalnego – mówi – nabycia przez Kwaśniewskich działki w Kazimierzu) wysłała do mediów zdjęcia Agenta. Publikujący je dziennikarze nie wzięli pod uwagę zagrożenia, jakie na niego sprowadzają. Przecież wiele lat, narażając życie, rozpracowywał groźne struktury mafijne; chodzi o handel kobietami, narkotykami, przemyt. A mafie, proszę państwa, dla których Agent jest solą w oku, rozwiązują swoje problemy drastycznie: strzelają do siebie, podkładają bomby pod samochody.

Skoro – z powodu ujawnienia – już nie może być Agentem, chce służyć ojczyźnie w innej roli. Z tego miejsca dziękuje Antoniemu Macierewiczowi, który jest dla niego wzorem i przykładem do naśladowania (oklaski). Agent nieraz był w Sejmie jeszcze pod przykryciem jako biznesmen i może państwu powiedzieć, że politycy PiS to najuczciwsi ludzie, jakich spotkał.

– Panie Tomaszu, pozwalam sobie na taką formę, bo jest pan taki nasz, rodzinny, jakby to powiedzieć… Czy byłby pan w stanie założyć szkołę i kształcić ludzi takich jak pan?

Agent nie myśli o szkole, ale z kilkoma przyjaciółmi z CBA założyli prywatne doradztwo; chodzi o wywiad gospodarczy dla uczciwych biznesmenów.

– Czy pan kiedykolwiek kłamał w swojej pracy operacyjnej? Agent nigdy nie kłamie, najwyżej blefuje, proszę państwa.

Agent dostaje na drogę kosz jabłek. Ma symbolizować owocny wynik.

Ruda Maleniecka, powiat konecki, straż pożarna, 16 września

Panie w zajeździe Kamyk nie potwierdzą, że po dzisiejszym tournée w gminie Końskie Agent tu będzie jadł. Panie łączą stoły jak na wiejskie wesele i dekorują półmiski.

Na spotkaniu Agent chce uchylić rąbka tajemnicy swojej pracy. Proszę państwa, na pewno zastanawiacie się, dlaczego tu jest. Praca przykrywkowca zmusiła go do tego, by całe życie poświęcić ojczyźnie, nie do godziny 16, czasem był w pracy przez rok non stop. Umiejętności, jakie nabył na licznych szkoleniach, są z naszych, państwa, pieniędzy. Ten kraj nie może sobie pozwolić, by takie zainwestowane osoby usuwać z powodów rozgrywek politycznych.

(O tym, jaką Agent, kilkukrotny mistrz Polski w pływaniu juniorów i wicemistrz seniorów, ma determinację, niech świadczy fragment „Spowiedzi Agenta Tomka” – wyspowiadał się w wywiadzie rzece Piotrowi Krysiakowi w 2010 r.: „Na moim basenie znałem każdy odprysk kafelków. Były takie treningi, że nie chodziłem do łazienki się wysikać, tylko wyskakiwałem z wody, siadałem na kratce, która znajduje się z boku basenu. Wielokrotnie wymiotowałem w nią ze zmęczenia i wysiłku. Taka jest prawda. Rzucałem pawia i płynąłem dalej”).

Już wydrukowano ulotki wyborcze Agenta. Z ulotki: Agent nie boi się Donalda Tuska ani jego Mirów i Zbychów.

Gowarczów, powiat konecki, dom kultury, dwie godziny później

Proszę państwa, Agent nie wykonywał swoich zadań, żeby realizować ambicje, ale dla dobra naszej ojczyzny. Nie obiecuje, że zna się na wszystkim, gdyż ludzie od wszystkiego są do niczego. Jest ekspertem od godnego reprezentowania ludzi w patrzeniu równiejszym na ręce. Wielu mu zarzuca, że nie pochodzi z tej ziemi. Ale przecież świętej pamięci poseł Przemysław Gosiewski, wzór do naśladowania, też nie pochodził. Będzie chciał postępować jak on, jego bohater (oklaski).

Agent zawsze chwali publiczność za dobre pytania. Dobre to takie: – Jak pan się odnajduje w polityce? Albo: – Czy pan nie boi się o swoje bezpieczeństwo?

Na każdym kroku Agent spotyka się z represjami. Nawet ze strony policji, która chciała go pozbawić broni palnej, jedynego narzędzia do ochrony życia i zdrowia. W końcu udowodnił realność zagrożenia i pozwolono. Czym skutkuje, proszę państwa, historia ujawnienia Agenta? Ano tym, że teraz koledzy z CBA, świetni fachowcy, boją się tropić Mirów i Zbychów, siedzą za biurkami i piją kawę. Dostali przekaz: nie sięgaj tam, gdzie nie należy, żeby nie podzielić losu Agenta.

Proszę państwa, wszystkie sprawy, które rozpracowywał, zamieciono pod dywan. Albo ciągną się one jak w brazylijskich serialach (sprawa pani Sawickiej trwa już cztery lata, sprawa pani Marczuk została umorzona, ale to nie znaczy, że ta pani została uniewinniona). Każdy z państwa, gdyby kręcił takie lody (Agent wie, co mówi), już dawno byłby skazany. Jeśli Agent wygra, nie będzie świętych krów. Nie może być tak, że w naszej Polsce są równi i równiejsi, święte krowy znane z telewizji i państwo (oklaski).

Jednak Agent wleje w to spotkanie trochę optymizmu. Otóż swoją pracę w CBA postrzega jako sukces prewencyjny. Tu, jak zawsze, pada anegdota: kiedy podczas pewnego bankietu ze śliskim przedsiębiorcą Agent wcielał się w drugiego przedsiębiorcę i rozmowa zeszła na pewną nielegalną prywatyzację, śliski ostrzegał Agenta przez nim samym. Czyli oszuści boją się (oklaski).

Zawsze przy nazwiskach Sawicka i Marczuk przez salę, wychowaną na „07 zgłoś się”, gdzie każdy odcinek kończył się w łóżku, przechodzi lekki chichot z podtekstem. Choć każdy myśli o tych sprawach, rzadko padają te najciekawsze pytania. Potem pójdzie po wiosce, kto je zadał.

Jeśli już pytanie padnie, Agent odpowie tak: skoro te panie posądzają go o perfidny podryw, świadczy to nie o nim, ale o tych paniach. On był tylko ich lustrem. A łzy pani Sawickiej podczas konferencji to był misternie zaaranżowany spektakl.

– Czy mąż pani Sawickiej pana nie ganiał? Nie, gdyż Agent jej nie adorował.

(Ze „Spowiedzi Agenta”: „Nie można przekraczać barier kontaktów intymnych. Załóżmy, co by się stało, jakbym taką barierę przekroczył podczas kontaktów z Sawicką czy Marczuk i któraś z nich zaszłaby w ciążę. To kto by płacił alimenty?”).

Zmieniając temat, Agent – jako kandydat – myśli też o prawdzie smoleńskiej. Jest na każdej miesięcznicy i oddaje hołd poległym.

Kielce, 17 września 2011 r.

Sobotniego ranka Agent agituje na targowisku. Po południu w Muszli Koncertowej Agenta wspiera kapela Scyzory z Bliżyna, orkiestra dęta z Kutna i Joszko Broda z dziećmi. W niedzielę Agent pojawia się na mszy św. w Skarżysku-Kamiennej. Do końca września w terminarzu na jeszcze Włoszczową, Busko-Zdrój, Wiślicę, Nowy Korczyn, Tarnobrzeg.

Polityka 39.2011 (2826) z dnia 21.09.2011; Kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "I’m Tomek, agent Tomek"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną