Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kryterium władzy

Schetyna: chcę chronić Tuska

Na konferencji prasowej Grzegorz Schetyna pytany o swoją przyszłość polityczną odpowiedział, że chce chronić premiera, który stoi przed wielkimi zadaniami i trudnościami, przed historyczną odpowiedzialnością.

Gdy przejdziemy z tego języka migowego na bardziej zrozumiały, okazuje się po prostu, że w tej chwili nie ma – w opinii marszałka Sejmu - żadnego konfliktu między nim i Tuskiem, że najważniejsza jest współpraca i wspólne działanie. Gdy przejdziemy z tego języka bajkowego na bardziej rzeczowy, to jasne jest, że Tusk już posprzątał i poddał dyscyplinie i posłuszeństwu swoich kolegów. Także tych, o których mówił – jak w wypadku właśnie Grzegorza Schetyna – jako o ambitnych konkurentach.

Niemniej, interesująca przy tej okazji ukazała się perspektywa wewnętrznych podziałów w PO. Nazwanie kolegi konkurentem czy rywalem to przyznanie, że tego rodzaju różnice występują i są niejako naturalne. Przypomnijmy, że występowanie frakcji, środowisk i tzw. skrzydeł, często dość sformalizowanych, należy do praktyk politycznych znanych od dawna. Można przypomnieć BBWR Józefa Piłsudskiego, w którym reprezentowani byli „wszyscy”, od socjalistów po konserwatystów. Także Unię Wolności z jej frakcjami, demokratyczną, liberalną i konserwatywną. Czy w końcu specyficzną AWS, na którą złożyło się kilkadziesiąt bytów politycznych.

Czy PO ma takie skrzydła i jakoś zwarte wewnętrznie środowiska? Tak na oko, oczywiście, na prawo Jarosław Gowin i jego zwolennicy, na lewo ci wszyscy, którzy napłynęli do Platformy z Arłukowiczem bądź jego śladem. Gdzie jest tu Grzegorz Schetyna? Mówi się czasami, że on osobiście najbliższy jest liberalizmowi gospodarczemu, co dzisiaj przecież politycznie niewiele znaczy. Jest zatem kłopot ze zdefiniowaniem tożsamości politycznej marszałka, jeśli akurat w niej doszukiwać by się chciało jakiejś prawdziwej konkurencyjności wobec innych, a już zwłaszcza Donalda Tuska.

Nie sposób oprzeć się więc wrażeniu, że tu po prostu chodzi o władzę, a nie o jakiś zasadniczy spór programowy czy światopoglądowy, nawet jeśli łagodzony i koncesjonowany przez uniwersalizm całej PO. A władzę w PO ma Donald Tusk i wcale nie zamierza ani jej oddawać, ani się jakoś specjalnie nią dzielić.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną