Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kabaczek

Pies czyli kot

Jeden biskup ogłosił w Polsce nad morzem, że dynie są satanistyczne i szerzą pogański zabobon.

Późno, bo późno, ale doszła w końcu ta wiadomość do naszej suwalskiej wioski i lekko się zagotowało. W niedalekiej leśniczówce strażnik leśny mieszka, co go wszyscy Kabaczek przezywają. On co roku dynie sadzi i tymi dyniami kozy karmi. Jedna kobieta z Kółka Adoracji Nieustającej dodała te szatańskie dynie do tych kóz i prawda cała się wylała jak rzeczka na wiosnę. Bo przecież każda koza z twarzy do diabła jest podobna, a w dodatku i ogon ma, i rogi, i kopyta, a jeszcze czartowskimi dyniami karmiona – strach pomyśleć. „Szatan tu mieszka” – ktoś napisał kredą na drzwiach Kabaczka, a że ten już o tych dyniach wiedział, co biskup ogłosił, więc się chłopina wystraszył. Nocą wszystkie dynie wywiózł furą nad jezioro i do domu spać wrócił. A nad ranem krzyk przez wszystkie nasze wiosczyny przeleciał, że szatany po naszym jeziorze pływają. I tak się u nas zaczęła tej jesieni walka z pogańskim zabobonem. W lesie polanka jedna, na której od wielu lat zawsze grzyby szatany rosną, została w parafialnym czynie głęboko zaorana i święconą wodą pokropiona przez dzieci przebrane za aniołki.

A tu tymczasem nowe rzeczy się stały, bo jedna nasza miejscowa polityczna grupa, która w całości do chóru kościelnego należy, musi się rozpaść na dwa chóry, bo w centrali trzech fałszuje. Kierownik centrali Jelenia Kura (bo tak kiedyś przez pomyłkę miejsce swojego urodzenia napisał) wysłał oficjalny list do organisty, który wygrał kiedyś gminne zawody w jedzeniu zupy na czas i dlatego przezywają go Znikająca Zupa. W liście było polecenie, że ci, którzy nieczysto śpiewają, mają z chóru odejść i mogą sobie założyć nową grupę wokalną. Znikająca Zupa bronił się, że w chórze wszyscy nieczysto śpiewają, ale i tak został zwolniony z funkcji organisty. Tak więc teraz organista nie będzie grał, podzielony chór nie będzie wspólnie śpiewał, bo jedni są za Jelenią Kurą, a inni za Znikającą Zupą.

Pisałem tak o tym, gdy nagle coś huknęło mi nad głową, jasno się zrobiło, jakby słońce wpadło do mojego pokoiku i lampa wisząca nade mną powiedziała: – Stasiu, postanowiłam mocniej zaświecić, żeby ci we łbie rozjaśnić. Przecież wiszę nad tobą i widzę, że zmyślasz to wszystko, żeby jakieś aluzyjne łamańce porobić z inicjałami tych przezwisk. Tu JK, tu ZZ, a i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi. Napisz po prostu, co o tym myślisz, że i jednemu, i drugiemu władza się marzy i nic więcej. Pożarli się, rozpadli i kulawy diabeł z nimi tańcował. Słucham tak tej lampy, a lubię ją, bo przecież 30 lat nade mną wisi. Ma rację – myślę sobie. Nagle słyszę do drzwi pukanie i patrzę, a tu Kabaczek do mnie zachodzi. Butelkę stawia, pyta, czy nie przeszkadza, bo chyba słyszał, że z kimś rozmawiam. – Z lampą trochę gadałem – mówię. A Kabaczek na to, że i on często z lampą gada. Butelka z bimbrem była, co z tych dyń pędzony. – Jak się diabła nie boisz, to wypijemy – mówi i z chytrą miną gazetę z kieszeni wyciąga. – Czytaj – powiada – nasza podlaska „Gazeta Współczesna”.

Patrzę, na fotografii dwie ładne młode dziewczyny, które tydzień temu do Białegostoku na spotkanie ze studentami uniwersytetu przyjechały. Jedna Greta, druga Ania. Okazuje się, że to legalne małżeństwo, w majestacie polskiego prawa zawarte. Czytam dalej. Ania jest mężczyzną i na imię ma Janek, ale czuje się kobietą i na razie korekty ciała nie robi. Opowiadają o sobie i o swoim szczęściu, jakie im się zdarzyło. Myślą o dziecku i tylko się martwią, jak im się uda wychowanie przez dwie kobiety, żeby nie było to dla dziecka społecznym problemem. Z tekstu wynika, że jego dobro będzie dla nich największą troską. I teraz Kabaczek powiada: – Cała Polska już o tej sprawie mówi, poczekajmy, co ten nasz znad morza nam ogłosi.

Będzie gadania co niemiara, a cały czas o jednym – że Białystok stolicą satanizmu, że trzeba ustawowo zakazać słuchania Behemotha, sadzenia dyń, hodowli kóz i jeden diabeł wie czego jeszcze.

Polityka 46.2011 (2833) z dnia 08.11.2011; Felietony; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "Kabaczek"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną