Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

DEBATA: Agresywni prawicowcy, lewicowcy, młodzi? Polska ma już problem?

Manifestacje prawicowo-lewicowe były nie tylko w Warszawie. Tu obchody 11 listopada we Wrocławiu. Manifestacje prawicowo-lewicowe były nie tylko w Warszawie. Tu obchody 11 listopada we Wrocławiu. Maciej Skwierczyński / Agencja Gazeta
Czy to, co zdarzyło się na 11 listopada na ulicach Warszawy było tylko bandycką rozróbą, czy też ostrzeżeniem przed poważnymi kłopotami, które możemy mieć - jako społeczeństwo - w przyszłości?
Polityka.pl

***
W tym temacie:

DEBATA - Czy jako naród i społeczeństwo mamy już problem z falą publicznej agresji? Czekamy na Państwa opinie na forum >>

WYDARZENIA 11 LISTOPADA – Opisane w naszym serwisie przez Malwinę Dziedzic >>

POLEMIKA – Jacka Żakowskiego, który brał udział w pikniku Kolorowej Niepodległej >>

ODPOWIEDŹ - Malwiny Dziedzic na polemikę >>

***

Fakt: w Dzień Niepodległości w centrum stolicy doszło do wybuchu publicznej agresji, 

Wzajemne obarczanie się odpowiedzialnością za te wydarzenia - toczone głównie za pośrednictwem mediów –  pewnie potrwa jeszcze długo. Czy zawinili prawicowi manifestanci, którzy ochoczo dokooptowali do swego grona osoby nastawione jedynie na wywołanie rozróby? A może pokojowo nastawieni młodzi ludzie, kojarzeni z lewicą, którzy rozlokowali się z piknikiem „Kolorowa Niepodległa” akurat dokładnie na trasie planowanego Marszu Niepodległości? A może jednak władze miasta, które na taką zbieżność terminu i miejsca się zgodziły? A może policja, która interweniowała w sposób nieskoordynowany i opieszały? A może media, które całą sprawę relacjonowały na żywo, fundując nam – i sobie - spektakularny reality show? Wszak sposób przekazu telewizyjnego – widowiskowe ujęcia, wojenna muzyka, zapłakani niedzielni spacerowicze – na pewno podgrzewał atmosferę.

W swym komentarzu dla naszego serwisu Jacek Żakowski zachęca, aby nie szukać winy pośrodku. Jego zdaniem odpowiedzialność ponoszą głównie organizatorzy Marszu Niepodległości, którzy ściągnęli na swój pochód zadymiarzy, kiboli i nazistów. A ci zrobili to, co mają zwyczaj robić po meczach albo na kibolskich ustawkach – czyli rozpoczęli regularną rozróbę. Czy jednak Kolorowi Niepodlegli nie przewidywali takiego scenariusza? Ich pokojowe – w co nie wątpię – zgromadzenie było jednak „ochraniane” przez członków „antify”, czyli lewicowej odpowiedzi na narastanie nastrojów nacjonalistycznych i faszystowskich w Europie. Większość ugrupowań związanych z „Antifą” wyrzeka się przemocy, ale są i tacy działacze, którzy uważają, że na „brunatny terror” należy odpowiedzieć stanowczo - siłą.  Ci ludzie, ubrani w bluzy z kapturami, nie przyjechali podziwiać warszawskich Łazienek w listopadzie. Oni mieli misję do wykonania.

W sprawie wydarzeń z 11 listopada głos zabrali już wszyscy ważniejsi eksperci i politycy, z premierem Tuskiem (który nastroje tonował) oraz Jarosławem Kaczyńskim (który zareagował wręcz histerycznie) na czele. W całym tym zgiełku przykuła mą uwagę telewizyjna wypowiedź pisarza Stefana Chwina, który zauważył ważną rzecz: wszystko jedno, czy po prawicowej, czy po lewicowej stronie barykady, mamy do czynienia ze wzrostem agresji wśród młodych ludzi. 

I tu warto – moim zdaniem – rozpocząć prawdziwą dyskusję.

Mamy bowiem – również w Polsce – całe pokolenie osób wchodzących w dorosłość w czasie światowego kryzysu ekonomicznego. Kryzysu, który – jak wiele na to wskazuje – nie zatoczy normalnego kapitalistycznego koła koniunkturalnego. Czyli nie skończy się za rok-dwa, nie wszystko wróci do normy. Jest spora szansa, że takie symptomy jak niedostatek, dobrej pracy dla młodych, stagnacja zarobków (a nawet ich zmniejszanie), brak perspektyw społecznego awansu - będą miały charakter trwały. A także niedowład polityków, którzy nie potrafią znaleźć - ani nawet na serio nie szukają - ścieżki wychodzenia z kryzysu. Wszystko to może rysować się, szczególnie dla młodych, jako brak widoków na poprawę losu w dającej się przewidzieć perspektywie.

To musi powodować radykalizację nastrojów. Również niestety w formach manifestowanej agresji – czy to na forach internetowych, czy w hasłach, czy wreszcie tak, jak to można było zobaczyć 11 listopada. Coraz częściej będziemy musieli zadawać sobie pytanie, dlaczego młodzi ludzie, zamiast zakładać rodziny i ciężko pracować – choć przecież nie mają jak tego robić - wychodzą na ulice.

Oczywiście manifestacja niezadowolenia z rzeczywistości może przyjmować różne formy – można wyrażać oburzenie i debatować, jak w Hiszpanii. Można zbudować miasteczko namiotowe i założyć społeczny uniwersytet, jak w Londynie. Można również palić flagi (Grecja) czy okupować dzielnice bankowe (USA). Trudno jednak wykluczyć, że atmosfera powszechnej bezradności i wściekłości prowokować będzie niekontrolowane wybuchy agresji. To może być siła pozytywna – jak w przypadku arabskiej wiosny ludów w Egipcie czy Libii. Ale może być również niszcząca, co widzieliśmy w przypadku protestów etnicznych mniejszości we Francji kilka lat temu, czy młodych złodziejaszków w Londynie kilka miesięcy temu. Nie można zapominać, że radykalny wojujący islam, wziął się właśnie z biedy i braku perspektyw wśród młodzieży w krajach muzułmańskich.

Oczywiście nie twierdzę, że młodzi ludzie, który 11 listopada rzucali w Warszawie kamieniami w radiowozy i podpalili wóz telewizyjny, to byli niezadowoleni studenci, którzy – gdyby tylko mogli – zasililiby szeregi zadowolonej z siebie klasy średniej, zamieszkując domek na przedmieściu. To byli ewidentnie zadymiarze, którzy tylko szukali pretekstu. Ale kryzys jeszcze się nie skończył, jeszcze nie uderzył Polski z siłą, którą doświadczył Grecję, Hiszpanię, czy inne kraje europejskie. Jeśli z gospodarką zacznie dziać się źle, podskoczy bezrobocie - szczególnie młodych, którzy już dziś, zatrudniani na tzw. umowach śmieciowych, ledwie wiążą koniec z końcem - przybędzie osób sfrustrowanych i zdesperowanych. Wtedy wystarczy jedna iskra. Wszystko jedno, czy rzucona z prawej, czy lewej strony barykady.

Nie piszę o tym wszystkim to po, aby straszyć. Pisze po to, aby zacząć o problemie rozmawiać. Zanim.

***
DEBATA Czy jako naród i społeczeństwo mamy już problem z falą publicznej agresji? Jak jej przeciwdziałać? Czekamy na Państwa opinie na forum >>

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną