Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Pożegnanie z bronią

Fregaty: miał być remont, będzie złom

Los obydwu polskich fregat przesądzony. Najpóźniej w 2015 odbędą swoją ostatnią podróż – prosto do hutniczego pieca.

A jeszcze do poniedziałku rano ich przyszłość rysowała się zupełnie inaczej. Za 450 mln zł mieliśmy je poddać gruntownemu remontowi w amerykańskich stoczniach. A po 3 latach - jak nowe - miały wrócić do Polski. A ponieważ diabeł tkwi w szczegółach, to teraz kilka zdań na ten temat. 450 mln zł to kwota szacunkowa. Ile w rzeczywistości kosztowałby remont obydwu jednostek, do końca nie było wiadomo. Cyferki mogły rosnąć, a strona polska tylko bezradnie się temu przyglądać. Przecież nie przerwie się remontu w połowie. A przed remontem też trudno powiedzieć, co jeszcze trzeba będzie wymienić na nowe. Osoby, które znały obydwie jednostki bliżej twierdziły, że raczej więcej, niż mniej. A zresztą nawet gdybyśmy powymieniali większość urządzeń, to ciągle pozostaje jeszcze jedno zasadnicze pytanie – co byśmy na tym zyskali? Specjaliści twierdzą, że dostalibyśmy świetnie wyremontowane 31 letnie okręty. Czy właśnie tego potrzebuje polska Marynarka Wojenna? Śmiem wątpić.

Wielkie i kosztowne w utrzymaniu fregaty były symbolem naszych marzeń o Polsce jako silnym graczu na morzach. Gry wygrywa się mądrością, a nie mrzonkami. Decyzja ministra obrony narodowej o zaniechaniu remontów fregat to ruch świadczący właśnie o mądrości. Od czasu lat 80., kiedy zwodowano obydwie fregaty, strategia walki na morzu całkowicie się zmieniła. Wiele wskazuje, że w razie masowego zagrożenia fregaty nie tylko nie obroniłyby nas. Ale miałyby poważne problemy, żeby obronić się same.

Jednak postawienie na nich krzyżyka nie powinno być równoznaczne z postawieniem krzyżyka na całej Marynarce Wojennej. Tym bardziej, że to jeden z tych rodzajów sił zbrojnych, który najbardziej odczuwa skutki ludowej mądrości, że biednego nie stać na stare. Polską Marynarkę Wojenną trzeba skroić nie tylko do naszych możliwości, ale i potrzeb. A to oznacza, że musi być mniejsza. Ale z pewnością nowocześniejsza. Po ucięciu jednego programu czas na ustanowienie nowego - budowy serii nowoczesnych i uniwersalnych jednostek, które pozwolą nam działać wszędzie tam, gdzie bronić trzeba będzie polskich interesów.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną