Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Nowe numery

Pies czyli kot

W telewizorze z grubsza wyglądało to tak – doktor postawił na stole tekturowe pudełko i włożył do niego gruszkę.

Następnie zamknął je przykrywką, w której zrobił dziurkę. Do pudełka wprowadził elastyczną rurkę połączoną z urządzeniem stojącym pod ścianą, uruchomił urządzenie i rurka zaczęła się wyginać. Pracowała znaczy. Po wyłączeniu urządzenia i zdjęciu pokrywy doktor wyjął z pudełka idealnie obraną gruszkę. Być może gruszka nie była gruszką, a rurka nie była rurką, bo opisuję to wszystko tendencyjnie, ale mam powód, by tak pisać.

Urządzenie, z którego korzystał doktor, to superrobot da Vinci wykonujący najbardziej skomplikowane operacje chirurgiczne z niebywałą precyzją. Jedyny egzemplarz tej cudownej maszyny mamy w Polsce we wrocławskim Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Stoi sobie – przeważnie bezrobotny – w korytarzu, a zespół wyspecjalizowanych chirurgów może nim najwyżej przyszywać guziki do lekarskich fartuchów. Oczywiście znów przesadzam, ale Narodowy Fundusz Zdrowia przesadza bardziej.

Da Vinci, którego kupiono za 8 mln zł, nie pracuje, bo NFZ nie refunduje takich operacji. Nawet jeśli pacjent chce zapłacić z własnej kieszeni (5–25 tys. zł), nie może tego zrobić, bo to sprzeczne z prawem. Lekarze szukają więc sponsorów, a gdy ich nie znajdują, zastępują chorych pudełkami i ćwiczą. Polscy pacjenci zaś jadą tam, gdzie da Vinci pracują – do Niemiec, Czech i Rumunii. Po to właśnie jesteśmy w UE.

Jakiś czas temu telewizyjna reklama zachęcała mnie do kupna inteligentnej odzieży sportowej. Nie działam na zlecenie producenta, ale pomyślałem, że gdyby na walne zgromadzenie sprawozdawcze PZPN wszyscy delegaci przyszli w dresach tej firmy, byłoby bardzo przyjemnie, ponieważ mają one to, czego brakuje związkowi. Może zresztą chcę za dużo. Powiedzmy, że tylko dół byłby od tych dresów, a góra jak zawsze – marynarka, koszula i krawat. Taka półinteligencja na walnym zgromadzeniu i już powiałoby nadzieją…

Nadzieją jak zawsze wieje z naszej rozsypującej się dzielnie prawicy. Obowiązują w niej wciąż: troska o demokrację i samorządność, walka z kryzysem, ale przede wszystkim obrona wiary i tradycji. Mając na uwadze ten ostatni cel Jarosław Kaczyński gromko przypomniał, że w Polsce stosowano karę śmierci przez powieszenie i dodał, że „do tego powinno się wrócić”. Nie do wiary! Wracać do takiej tradycji po to, by ratować PiS? Mój Boże…

Walą chłopaki, łbów nie oszczędzają. Na internetowej stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich można było przeczytać, że spalony 11 listopada pod pomnikiem Dmowskiego wóz TVN to „ofiara łupu zdobytego na wrogu i złożonego na ołtarzu ojca narodu”. Tym wrogiem są – zdaniem SDP – dziennikarze i media, w których zamieszki „komentowano jednostronnie”. A jak ktoś kłamie, to naród go leje i podpala mu samochód. Proste.

Kilka miesięcy temu premier Tusk zapowiedział utworzenie funduszu dla przyszłych pokoleń z podatków od eksploatacji bogactw naturalnych. W niedawnym exposé już o tym funduszu nie wspomniał, bo pewnie zapomniał. Nie jest to wcale zła taktyka. Wszystkich obietnic spamiętać się nie da, jak powiedział pewien szejk do swoich 43 żon. Da się na szczęście szybko ograniczyć ulgi podatkowe i podnieść składkę rentową. Rynek pracy tak się ożywi, że proszę siadać. Ceny paliw podniosą się same. Sześć złotych za litr diesla? – to już warto będzie go pić.

Na szczęście pojawiło się światełko w tunelu. Ruszyła wielka reforma na kolei. Dwa lata temu części pociągów PKP Intercity odebrano nazwy i zmieniono je na numery, teraz numery zostaną skasowane, a pociągi otrzymają nowe nazwy, jeszcze ładniejsze niż przedtem. Za dwa lata zmiany w PKP znów nabiorą tempa i nazwy zostaną skasowane, a pociągi otrzymają nowe numery, jeszcze wyższe niż poprzednio.

Czekam teraz na ogłoszenie przez Narodowy Fundusz Zdrowia wielkiej akcji „Pacjencie, zoperuj się sam”. Tekturowe pudełko, śrubokręt do zrobienia dziurki oraz średniej wielkości ziemniak w środku wystarczą do rozpoczęcia ćwiczeń chirurgicznych. Pamiętajmy! Ziemniak należy obierać przez dziurkę – im mniejszą, tym większa szansa na udaną operację w przyszłości.

Polityka 49.2011 (2836) z dnia 30.11.2011; Felietony; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "Nowe numery"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną