Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Arłukowicz dał głos

Leki 2012 - Minister uspokaja chorych i media

Gdyby minister zdrowia o nowej liście leków refundowanych przez państwo zechciał porozmawiać z mediami wcześniej, wielu pacjentów spokojniej czekałoby na nowy rok i nowe ceny.

Niepotrzebnie się denerwowali, niepotrzebnie robili zakupy leków na zapas. Bartosz Arłukowicz zapewnia, że nie ma się czego bać. Chorzy na nowotwory nadal kupować będą przeciwbólowe plastry na ryczałt, a średnie ceny leków – w wyniku upartych negocjacji, jakie ministerstwo ciągle prowadzi z producentami – zmalały o około 10 proc. Nie wiadomo, na ile poprawki na liście są efektem merytorycznej refleksji, na ile zaś medialnego i lobbystycznego nacisku. Wiadomo, że dziś lista wygląda już nieco inaczej, a ministerstwo nie wyklucza dalszych zmian. Choć prawdą jest, że nie wszystkie specyfiki, o które tak walczyli lobbyści, znalazły się na liście. Niektóre z insulin podejrzewa się nawet, że mogą powodować raka.

Po wrzawie, jaka się rozpętała po publikacji listy, można by sądzić, że nastąpiły na niej zmiany rewolucyjne. Minister zapewnia, że tak nie jest. To normalne, że pewne specyfiki z niej wypadają, inne państwo decyduje się współfinansować. Ważne, żeby decydowały o tym względy medyczne, a nie – skuteczność dobrze opłacanych lobbystów. Bartosz Arłukowicz twardo zapewnia, że polityki lekowej nie będą dyktować koncerny, tylko eksperci medyczni.

Żeby tak się stało, potrzeba nie tylko twardości i kompetencji ministerialnych urzędników. Powinniśmy także wiedzieć, czy lekarze wypowiadający się za obecnością danego leku na liście, nie byli wcześniej finansowo związani z jego producentem. To akurat zdarza się wyjątkowo często, czyniąc przez to lekarza mniej wiarygodnym.

Od nowego roku leki refundowane we wszystkich aptekach mają mieć takie same ceny. To pomysł Ewy Kopacz, ale jej następca go popiera, choć bardzo przeciwko niemu protestują producenci. Stosując promocje, na przykład „leki za grosik”, zachęcali pacjentów do niepotrzebnych zakupów leków na zapas. Państwo musiało za nie jednak płacić . Teraz promocji nie będzie. Ci, którzy z nich korzystali, uważają że sytuacja się pogorszyła. Dla ministra ważniejsze jest, by wszyscy chorzy mieli do leków jednakowy dostęp.

W sprawie leków interesy pacjentów (nie mówiąc już o podatnikach) z pewnością bardziej reprezentuje minister zdrowia, niż ich producenci.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną