Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Szyld do szyldu

SLD z Palikotem, ziobryści z Jurkiem?

Aleksander Kwaśniewski nadspodziewanie szybko uległ urokowi Janusza Palikota i uznał go za godnego jednoczenia lewicy.

Podobno ma to robić wspólnie z Leszkiem Millerem, a Kwaśniewski będzie patronować. Jednak patrząc realnie, to Palikot został namaszczony, a Miller zdegradowany, Kwaśniewskiemu zaś patronaty dotychczas jakoś marnie się udawały i szybko serce do nich tracił. Jak prędko Palikotowi znudzi się światopoglądowa lewicowość, nikt nie wie; ponadto chce on mieć partię własną, a nie jakąś wspólną z Millerem. Gdyby chciał wspólnej, zapewne do dziś tkwiłby w Platformie jako zdeklarowany liberał. Na razie zabłysnął serią czasem nawet pomysłowych happeningów, ale nic więcej nie pokazał. Merytoryczna i polityczna waga mniejszego liczebnie klubu SLD w Sejmie jest przynajmniej dwa razy większa niż pospolitego ruszenia Palikota.

Wypadałoby więc obu ugrupowaniom dać przynajmniej rok spokoju, aby się jakoś poskładały, nie ponaglać, nie przymuszać do rozmów czy wspólnych manifestacji, a dopiero potem myśleć o ewentualnym jednoczeniu lub choćby tylko wspólnych listach do Parlamentu Europejskiego. Zresztą Palikotowi Sojusz jest dziś bardziej potrzebny niż Palikot SLD. To Sojusz ma ciągle jeszcze struktury, nawet jeśli w terenie wyciekają z nich poszczególni członkowie widzący, że 10 punktów w sondażach to jednak więcej niż 7 czy 8 proc., na jakie może liczyć tradycyjna lewica.

Planowanie strategiczne jest w polityce bardzo ważne, ale wizja kolejnego okrągłego stołu lewicy raczej śmieszy i przestrasza, niż zapowiada cokolwiek nowego. Nową wartością mogła być zmarnowana koalicja Lewicy i Demokratów, ale drugi raz do tej samej rzeki się nie wejdzie, zaś metoda sumowania szyldów małych, mniejszych i praktycznie nieistniejących służyła w przeszłości głównie kompromitacji.

Ma ona jednak swoje wzięcie nie tylko po lewej stronie. Także Zbigniew Ziobro chce sumować szyldy. Jego partia ma się zresztą nazywać Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, co jest nachalnym naśladownictwem tak bardzo pogardzanego przecież Palikota. Tym razem Ziobro swój szyld chce łączyć z szyldem Marka Jurka (na ogół nierozpoznawalnym), z jednoosobowym ugrupowaniem Ludwika Dorna, a może jeszcze z kimś więcej, licząc na sukces, którego wciąż na horyzoncie nie widać.

Zapał stronników Ziobry wyraźnie gaśnie; zapowiadany na luty kongres przełożono bowiem na późniejszą wiosnę. Warto jeszcze odnotować, że w ramach „porządkowania sceny” znikła zupełnie Polska Jest Najważniejsza. Paweł Poncyljusz poszedł do pracy niepolitycznej, bo rodzina musi z czegoś żyć, Paweł Kowal jest w Brukseli i nawet Elżbiety Jakubiak w mediach nie widać, choć podobno wypada w nich świetnie. Taki to już los ciał pozaparlamentarnych, z których szybko uchodzi życie i zostaje tylko szyld.

Polityka 01.2012 (2840) z dnia 03.01.2012; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Szyld do szyldu"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną