Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jaka różnica?

Media a sprawa płk. Mikołaja Przybyła

Dziennikarze pod szpitalem, do którego odwieziono rannego płk. Mikołaja Przybyła. Dziennikarze pod szpitalem, do którego odwieziono rannego płk. Mikołaja Przybyła. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Po próbie targnięcia się na życie przez płk. Przybyła jeden z blogerów zapytał, jaka jest różnica między dziennikarzem a szmatą?

Jeśli ktoś ma wątpliwości powinien obejrzeć dokładnie film z konferencji prasowej prokuratora. Proszę szczególnie zwrócić uwagę na scenę, gdy kamerzysta bardzo znanej stacji informacyjnej pyta prokuratora, czy może zostawić kamerę w jego gabinecie. Prokurator nie wie jednak, że kamera została włączona, ustawiona w kierunku biurka przy którym przed chwilą tłumaczył się z inwigilowania dziennikarzy i jest po to by podglądać, co zrobi, gdy zamkną się drzwi za dziennikarzami.

Jeśli, ktoś ma wątpliwości, czym różni się dziennikarz od wspomnianej szmaty powinien dokładnie zobaczyć na filmie, kto biegnie udzielać pomocy mężczyźnie leżącemu w kałuży krwi, a kto w tym czasie chwyta za kamerę by stanąć bliżej rannego i mieć lepszej ujęcie tej miazgi. Wszak w tym fachu liczy się refleks. Za takie zdjęcia można dostać redakcyjną nagrodę, a jeśli materiał będzie odpowiednio krwawy – sprzedać zagranicznym stacjom. To się bardziej opłaca niż ratowanie życia postrzelonemu facetowi. I za tę kalkulację należy się ambitnemu kamerzyście nagroda. Warto by poznać jego nazwisko by już dziś nominować go do nagrody „Hieny roku” przyznawanej przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.

Warto by anonimowy kamerzysta podzielił się nią ze Sławomirem Jarzębowskim, redaktorem naczelnym „Super Expressu”, który na pierwszej stronie swojej gazety zamieścił zdjęcie Mikołaja Przybyła leżącego w kałuży krwi. – Albo będziemy pokazywać ludziom życie, albo firanki – wyjaśnił swoją decyzję. Tak, jakby między firankami a zmasakrowanym mężczyzną nic już pokazać nie można było.

Dotychczas Sławomir Jastrzębowski stawał przed prostszymi życiowymi wyborami. Jako redaktor naczelny „Super Expresu” musiał decydować, czy pokazywać Dodę w majtkach, czy bez majtek.

Reklama