W sukurs Rydzykowi ruszyły niezawodnie połączone siły prawicy, od ziobrystów przez PiS po publicystów głównego nurtu. I oczywiście Rada Główna Episkopatu. Ujęli się za nim także – o zgrozo! – działacze Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, choć to przecież w percepcji prawicowej fundamentaliści lewicowej poprawności politycznej.
No i super, choć nie przypominam sobie, by prawica zdobyła się kiedykolwiek na podobną wielkoduszność względem kogokolwiek atakowanego za rządów PiS, zwłaszcza w obronie dziennikarzy rugowanych wtedy z mediów publicznych. A były to czystki demolujące naszą demokrację. Odmowy koncesji dla TV Trwam w moim przekonaniu demokracji ani wolności słowa nie zagraża.
Argumenty KRRiT są przez obrońców cyfrowych aspiracji TV Trwam notorycznie pomijane. A przecież wydają się przynajmniej warte wzięcia pod uwagę, jeśli nie zaakceptowania. Są to bowiem argumenty racjonalne: brak możliwości sfinansowania koncesji przez aplikującego i nieudzielenie jej także kilku innym nadawcom, a nie tylko toruńskiemu.
Oby sprawa nie potoczyła się teraz jak z lekami refundowanymi. Że pod naciskiem de facto politycznym rada zmieni zdanie w imię nieotwierania nowego frontu konfrontacji rządzących z opozycją.
Obrońcy TV Trwam przedstawiają sporną kwestię koncesji jako cyfrowe ,,wykluczenie’’ telewizji o. Rydzyka. Insynuują więc jakieś celowe działanie na niekorzyść tej telewizji. A przecież wystarczy sobie pooglądać programy tej telewizji, by się przekonać, jaki ma charakter jej przekaz. To ten przekaz w istocie wyklucza z narodu tych, którzy odrzucają polityczne ambicje mediów Rydzyka i ich rozumienie polskości, patriotyzmu, miejsca religii i Kościoła katolickiego we współczesnej Polsce.