Równolegle w prasie pojawiły się informacje, że Sanepid wstrzymał sprzedaż 12 ton produktów, a prokurator generalny zarządził kontrolę wszystkich śledztw w sprawie brudnej soli. Właśnie: „brudnej”, a także „przemysłowej”, ”chemicznej”, „odpadowej”, aż ciarki po plecach przechodziły, gdy słyszało się te określenia substancji, którą truto Polaków. Znaleziono nawet sprawców tego niecnego procederu, którzy tanio kupowali produkt brudny, a sprzedawali jako czysty.
Afera więc z rozpędu jeszcze się kręci, ale jak gdyby sprawie brakuje już pieprzu, choć zapewne jakieś tam przekręty i niecności zostaną przy tej okazji ukarane. Zastanawiające, a wręcz przerażające jest jednak to, jak ta afera się nakręciła i jak opętała redakcję jednej z najbardziej znanych i popularnych stacji telewizyjnych.
Godzinami donosiła ona bulwersujące rewelacje z frontu walki, reporterzy szaleli, spikerzy po dziesięć razy na jednym dyżurze tłukli to samo, zdjęcia po setki razy wracały na antenę, drapieżni dziennikarze rzucali się na fachowców, dyrektorów i przechodniów. A wszyscy byli coraz bardziej skołowani i przestraszeni, ktoś tam nawet zarzekał się, że już nie będzie jadł żadnych produktów polskich, bo one są zapewne zatrute i szkodzą zdrowiu, by nie powiedzieć, że mogą zabić.
Można zrozumieć rozpaczliwą sytuację stacji, która musi przez całą dobę dawać informacje, przyciągać uwagę, a jest to czasami niezmiernie trudne, bo akurat „nic się nie dzieje”. Jest zatem pokusa, by popierzyć każdą potrawę, nawet sól.