Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nasza armia

Pies czyli kot

Nadmierna prędkość jest główną przyczyną wypadków drogowych.

Jeżeli chodzi o motocyklistów, to są oni głównymi beneficjentami tych wypadków – powiedział kilka dni temu pewien nadkomisarz z Komendy Stołecznej Policji. Zacząłem się śmiać, ale po chwili – jak to się zwykło mówić – śmiech zamarł mi na ustach. Przed oczami pojawiły mi się podjeżdżające na sygnale karetki pogotowia i lekarze pochyleni nad ciałem ofiary wypadku. To ów beneficjent, o którego życie będzie toczyła się walka w szpitalu. Nie, to niemożliwe, musiałem się przesłyszeć. Zadzwoniłem do przyjaciela dziennikarza, aby swoimi kanałami odszukał tę wiadomość. Potwierdził, że dobrze słyszałem, podał nawet imię i nazwisko policyjnego filologa klasycznego.

Określenie „beneficjent” pochodzi bowiem z łaciny i oznacza człowieka, który korzysta z dobrodziejstw jakiejś sytuacji lub zdarzenia, czerpie z tego profit.

Gdyby to słowo w zmienionym znaczeniu weszło na stałe do naszego języka, mielibyśmy kraj beneficjentów. Bo czy wtedy beneficjentami nie byliby właściciele mieszkania, do którego wpadła jednostka specjalna policji i na dzień dobry wrzuciła sześć granatów hukowych? Zdemolowali mieszkanie, pobili ludzi i wydawali niewybredne rozkazy – tym razem z użyciem łaciny podwórkowej – żeby ta k… była cicho. Na koniec komandosi pożegnali się z poniżonymi staropolskim „przepraszamy, pomyłka” i pognali dalej pod właściwy adres.

Kolejnym beneficjentem (przypominam – w znaczeniu użytym przez nadkomisarza) może się okazać nasz prokurator generalny Andrzej Seremet. Dlaczego właśnie on? A dlatego, że na konferencji prasowej katowickiej prokuratury zamiast rzeczowych wypowiedzi i faktów dowiedzieliśmy się właściwie jednego – jak może powstać tabloid. Miałby tytuł „PPP”, czyli „Prawdopodobnie Posiadamy Poszlaki”, i sądzę, że zdobyłby rynek metodami żenującymi, ale skutecznymi. Żenującymi, bo jak inaczej określić wypowiedzi rzecznika prokuratorskiego urzędu, że „być może” mała Magda z Sosnowca nie zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, lecz została zamordowana. O takich i innych podejrzeniach prokuratury słuchaliśmy dobry kwadrans. Podkreślam – nie o ustaleniach w śledztwie, lecz o przypuszczeniach. Po co i dlaczego, skoro, jak naprawdę było, nikt jeszcze nie wie? Profesor Nałęcz podsumował to krótko: Jeśli nie będzie reakcji prokuratora Seremeta na takie zachowania prokuratury, to będziemy mieli medialne samosądy prokuratorów.

Reakcji nie ma, ale katowicka prokuratura szuka teraz kozła ofiarnego. Żąda wdrożenia śledztwa w sprawie ujawnienia przez „Gazetę Wyborczą” informacji o zapisach znalezionych w komputerze rodziców nieżyjącej dziewczynki. To bardzo pozytywny akcent w tej ponurej sprawie – jak nie wiadomo, kto jest winien, to winien jest ten, kto o tym napisał. Jakież to proste i logiczne.

Następny odcinek serialu o beneficjentach (coraz bardziej podoba mi się to słowo w nowym bezsensownym znaczeniu) ma związek z rewolucyjnym wręcz projektem ustawy o deregulacji ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina i przy okazji kilkudziesięciu innych zawodów. Jak wiadomo, minister proponuje zniesienie konieczności posiadania zaświadczeń, certyfikatów, rządowych uprawnień itp., itd. Bibliotekę będzie mógł prowadzić każdy, kto zechce, a kto nie zechce, taksówkę.

Ale za to klimatyzacja w taksówce... uuu... to już inna para kaloszy. Nawet 20 tys. zł kary dostanie przedsiębiorca, który będzie instalował klimatyzację bez specjalnego certyfikatu. Za uzyskanie tego dokumentu państwo wydoi od każdej firmy tej branży 2,5 tys. zł. A rzecz dotyczy wszystkich systemów chłodzenia – lodówek, gaśnic, sprzętu przeciwpożarowego, pomp ciepła. Przecież to armia ludzi! Kto ich przeszkoli? Możliwe więc, że przez najbliższe 3 lata będziemy musieli się obyć bez systemów chłodzenia.

A tu o 3 mld zł biją się wykonawcy autostrad z dyrekcją GDDKiA. Remonty z uroczystym hukiem otwartych stadionów idą pełną parą. Co tam, złożymy się na to z naszych podatków. I będzie w dechę, bo w ten sposób, z powodu ogólnego braku rozumu i odpowiedzialności, staniemy się największą w Europie armią „beneficjentów”.

Polityka 13.2012 (2852) z dnia 28.03.2012; Felietony; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Nasza armia"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną