Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Gdybanie niższej jakości

Smuda musi zostać?

Sprowadzanie dyskusji o powodach porażki reprezentacji na EURO do błędów Franciszka Smudy to spłycanie problemu. To piłkarze grali i piłkarze przegrali. Ale trenera bronią, więc może warto ich posłuchać?

Nie ma powodów, by z braku awansu do ćwierćfinału robić narodowy dramat, ani wyrokować, że z polską reprezentacją jest tak źle, że od spodu nikt nie puka. Wśród ekspertów pchających się na forum z ocenami występu biało-czerwonych na mistrzostwach Europy zaczął się jednak wyścig na wyrazistość i ostrość sądów.

Dyskusja nad winnymi porażki rozpala się tak bardzo, że trochę ginie w niej najważniejsze przesłanie – do sukcesu zabrakło niewiele, a nad grą Polaków można było czasami wybrzydzać, ale w żadnym momencie nie trzeba się było jej wstydzić. Wzbiera też - co po porażce naturalne - nowa fala gdybania, a najbardziej żal słabej skuteczności. I to, jeśli chodzi o postawę reprezentacji, jest wartość sama w sobie.

Nie musimy się wstydzić
Z Grecją do przerwy mogliśmy prowadzić co najmniej dwiema bramkami, Rosjanie w drugiej połowie potykali się o własne nogi i z remisu powinni się cieszyć bardziej, niż my. Czesi przez pierwsze pół godziny bronili się rozpaczliwie i szczęśliwie, piłkarzom Smudy zabrakło zimnej krwi. Oczywiście, mecz trwa 90 minut, a punktów nie dostaje się za wrażenie, ale za gole. Ale kto pamięta, jak bardzo trzeba się było wstydzić za grę reprezentacji na poprzednich turniejach, na czele z EURO 2008, dla tego postęp jest oczywisty. Wtedy było widać, że pasujemy do piłkarskiej elity, jak wół do karety. Teraz - choć miejsce w turnieju dostaliśmy za darmo - już nie było poczucia, że straciliśmy konkurencję z zasięgu wzroku.

Niemcami nie jesteśmy, Portugalią też nie i jeszcze długo nie będziemy. Ale czy to wina Smudy, że Rafał Murawski najpewniej się czuje podając piłkę do tyłu, a Łukasz Piszczek był cieniem zawodnika wybranego najlepszym prawym obrońcą Bundesligi? Kapitan Kuba Błaszczykowski, zamiast gruchnąć się w piersi po meczu z Czechami, bo był jednym z tych, którzy zawiedli najbardziej, wolał narzekać, że PZPN nie zadbał o bilety dla rodzin reprezentantów. Oczywiście im szybciej prezes Grzegorz Lato przestanie być twarzą polskiego futbolu, tym lepiej. Ale o kapitanie Błaszczykowskim nie świadczy dobrze, że od porządnej roboty na boisku odciągał go żal za żoną, ciocią i kuzynem na trybunach.

Im bardziej dyskusja o przyszłości reprezentacji się rozkręca, tym więcej w niej dorabiania ideologii do faktów i walenia na oślep. To, że Błaszczykowski pod koniec meczu z Rosją podniesionym głosem rozmawiał za Smudą o taktyce na ostatnie minuty, ma świadczyć o braku autorytetu trenera. A może po prostu na boisku było jak w ulu, do tego emocje zrobiły swoje? Nie do pomyślenia jest, że w przerwie meczu z Czechami nikt ze sztabu nie poinformował piłkarzy o tym, że Grecja prowadzi z Rosją. A dlaczego nikt z piłkarzy po prostu o to nie zapytał? Języka w gębie zapomnieli, czy było im wszystko jedno?

Szklanka do połowy pełna
Błaszczykowski i Piszczek jeszcze na niejedno zgrupowanie się jednak stawią, może stawi się nawet Murawski, co oddaje marne pole manewru selekcjonera (kto by nim nie był). Kontrakt Smudy wygasa niebawem, a trener na razie daje do zrozumienia, że misja się nie udała, więc i powodów do trwania na stanowisku nie ma. Porażka na EURO będzie się za nim ciągnąć. Jeśli zostanie, od zaczepek się nie uwolni, a że nie umie sobie z nimi radzić, może złą krwią zarażać grupę. Hardość, zaciętość i nieumiejętność przyznawania się do błędów to były zawsze jego znaki firmowe.

Teraz też twierdzi, że gdyby miał grać grupowe mecze jeszcze raz, zaufałby tym samym ludziom, choć kilku niestety zawiodło. Rację więc mają ci, którzy twierdzą, że upór, z jakim Smuda broni przegranej sprawy, dobrze o nim nie świadczy. Ale posyłanie go do na dno argumentami: powinien wystawić Mierzejewskiego za Obraniaka, albo Wolskiego za Murawskiego to - wobec niesprawdzalności proponowanych alternatyw - gdybanie niższej jakości.   

Szklanka jest do połowy pełna, ale nie ma pewności, że to właśnie zasługa Smudy, a nie pracy, jaką zawodnicy wykonują w klubach. W każdym razie piłkarze solidarnie twierdzą, że trener powinien zostać. W końcu najważniejsi w tej drużynie już niejednego selekcjonera przeżyli. Więc chyba wiedzą, czy z tej mąki będzie chleb.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną