Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Fałszywa symetria

Stefan Niesiołowski polemizuje z Żakowskim

Stefan Niesiołowski. Stefan Niesiołowski. Tomasz Adamowicz / Forum
Teza, że mamy w Polsce konflikt polityczny, w którym dwie strony są mniej więcej tak samo winne i agresywne, co prowadzi do brutalizacji polskiej polityki, jest gruntownie fałszywa - Stefan Niesiołowski polemizuje z tekstem Jacka Żakowskiego.
EAST NEWS

Teza, że mamy w Polsce konflikt polityczny, w którym dwie strony są mniej więcej tak samo winne i agresywne, co prowadzi do brutalizacji polskiej polityki, jest gruntownie fałszywa. Ta fałszywa symetria przyczynia się do dodatkowego zaognienia wojny polsko-polskiej i działa na korzyść pisowskiej strony w tej wojnie. Wielokrotnie ujawniający swoją irracjonalną niechęć do Platformy Obywatelskiej i rządu Donalda Tuska Jacek Żakowski był uprzejmy tezę tę po raz kolejny powtórzyć, w dodatku obciążając moją skromną osobę szczególnymi „zasługami” w brutalizacji polskiej polityki. Nie pamiętam, żebym oglądał jakąś wypowiedź Stefana Niesiołowskiego, która nie byłaby agresywna, obraźliwa, poniżająca kogoś. Ta agresja nie jest wbrew pozorom bez sensu. Ona jest zamiast sensu” – napisał w tekście („Pakt o nieagresji?”, POLITYKA 23) i zaproponował ciekawe rozwiązanie: mianowicie bojkot tych polityków, którzy jego zdaniem są „agresywni”. „Zero tolerancji dla agresji w polityce. Kto nie umie się obejść bez agresji, tego partia wyklucza. Zero tolerancji dla agresji podczas demonstracji. Kto lży albo rzuca, ten staje przed sądem. Zero tolerancji widzów, słuchaczy i czytelników dla agresji w mediach. Jak widzimy, to się przełączamy albo przestajemy kupować”.

Plan to bardzo ciekawy i realny. Rozumiem, że czytelnicy „Gazety Polskiej”, „Uważam Rze”, „Naszego Dziennika”, „Rzeczpospolitej”, „Faktu” „Super Expressu” i innych tego typu organów – w gruncie rzeczy będących chlubą polskiego dziennikarstwa i przykładami uczciwości i bezstronności – po przeczytaniu artykułu p. Żakowskiego z obrzydzeniem przestają wymienione pisma kupować. Nie będą więcej słuchać Radia Maryja i oglądać Telewizji Trwam, chodzić na organizowane przez PiS spektakle nienawiści przed siedzibą Prezydenta RP. Czy mam po raz kolejny zacytować przytaczane także w POLITYCE stwierdzenia o mordercach, zdrajcach, targowicy, która mogłaby się uczyć od Tuska, o szczurach, gnidach, kolaborantach, politycznej wściekliźnie, psach spuszczonych z łańcucha, zupełnie niesłychane obelgi, które w wymienionych pismach, a także wielu innych oraz w niektórych telewizjach, stacjach radiowych, portalach internetowych zdarzają się z większą lub mniejszą regularnością? Pan Żakowski tak dużo pisze, że już nie musi czytać, ale oczekiwanie, aby zaglądał na łamy POLITYKI, nie jest chyba oczekiwaniem agresywnym i bezczelnym. Otóż trudno zarzucić chyba agresywność i chamstwo moim tekstom w POLITYCE, a także wypowiedziom podczas organizowanych przez redakcję tego szanowanego przeze mnie tygodnika dyskusji, na które bywam zapraszany. Piszę dlatego, że zbyt szanuję POLITYKĘ i zbyt zależy mi na Polsce, abym tego rodzaju teksty pozostawiał bez odpowiedzi. I wreszcie elementarna przyzwoitość wymaga, aby dziennikarz rozumiał także racje polityka.

Być może niektóre moje sformułowania są za ostre, brutalne, niedopuszczalne, za kilka przeprosiłem, dwa razy przegrałem w sądzie, między innymi z Piotrem Gadzinowskim. Ale z drugiej strony, byłem przez dziennikarzy oskarżony o defraudację 100 tys. franków (wygrałem w sądzie), o to, że jestem erotomanem (sprawa p. Domaros, jako jedyny „bohater” tej afery wygrałem w sądzie), przez 15 lat Macierewicz i całe to PC-owsko-pisowskie-radiomaryjne towarzystwo oskarżało mnie, że byłem agentem SB (TW Leopold), a Macierewicz i popierający go dziennikarze dawali do zrozumienia, że właśnie dlatego nie popieram Kaczyńskiego (w tej sprawie wygrałem w sądzie kilkakrotnie z „Gazetą Polską”). Dopiero ostatnio p. Gontarczyk odszczekał, że TW Leopold to ktoś inny, ale i tak bronił Macierewicza.

Do dziś jestem oskarżany przez tych samych ludzi, że obalałem rząd Olszewskiego i byłem głównym architektem tzw. nocnej zmiany (odsyłam zainteresowanych do stenogramów sejmowych). Kaczyński oskarżył mnie, że denuncjowałem w śledztwie kolegów (wygrałem w sądzie z Radiem Maryja, które nadawało tę „sensację” przez dłuższy czas), pomijam takie drobiazgi jak porównywanie mnie do ujadającego psa przez p. Lisieckiego z „Rzeczpospolitej” (sprawa w toku), nazwanie mnie „żulem spod budki z piwskiem” przez jeden z pisowskich moralnych autorytetów dziennikarskich (sprawa w toku), a ostatnio narysowanie mnie jako wściekłego psa w jednym z brukowców, co przypomina antysemickie, hitlerowskie karykatury w „Stürmerze” (pozew w drodze) i wiele innych.

Niezależnie od tego w pisowskich mediach trwa nieustanna kampania oszczerstw, nienawiści (p. Mazurek zniżył się w niej do poziomu sensu stricto rynsztokowego, nienadającego się do powtórzenia – odrobina wysiłku i będzie pan wiedział, panie Żakowski, o czym mówię). W tej kampanii prowadzonej przeciwko rządowi i politycznemu zapleczu rządu z uwagi na to, że w istotnym stopniu bronię Polski przed recydywą pisowskiej władzy, jestem szczególnie znienawidzony. To, co robi p. Żakowski, to w gruncie rzeczy przyłączenie się do tej kampanii.

Bojkotowanie mnie PiS podejmował już chyba pięć razy, trudno to dokładnie stwierdzić. Najbardziej znany był bojkot (wtedy dość aktywny był autor parodiującego pieśń eucharystyczną dzieła „ZChN zbliża się” p. Kukiz) za moją wypowiedź, że Katyń to zbrodnia wojenna. To wtedy Kaczyński oskarżył mnie o coś w rodzaju współudziału w zbrodni katyńskiej. Niedawno Trybunał w Strasburgu podał taką właśnie definicję tej zbrodni, co nie wywołało reakcji ani Kukiza, ani Kaczyńskiego. Ostatnio około 300 pisowskich propagandystów, w większości całkowicie nieznanych i niesłusznie nazywanych dziennikarzami – w tym kilku bardzo wsławionych, takich jak m.in. pp. Pospieszalski, Wildstein, Ziemkiewicz, Mazurek, Karnowski, Zaremba, Zybertowicz, Sakiewicz, Magierowski, Zalewski, Rydzyk, Janke, Król, Semka, Żaryn itp. – ogłosiło bojkot mojej osoby. O tyle absurdalny, że od dawna z żadnym z nich nie rozmawiałem i nie miałem najmniejszej ochoty się spotkać, a także w żadnym programie z ich udziałem – jako z ludźmi skrajnie niewiarygodnymi – bym nie wystąpił. Ten bojkot to jakaś antycypacja pomysłu p. Żakowskiego; gratuluję pomysłu i towarzystwa.

Polityka polska jest brutalna, ale nie dlatego, że są w niej dwie równie brutalne strony, że jedni „wymyślają konkurentom od zdrajców i złodziei, drudzy od pętaków i oszołomów”, ale dlatego, że PiS i cały propisowski obóz polityczny nie uznał wyników przegranych wyborów i sformułował doktrynę, że Polską rządzą zdrajcy, którzy odpowiadają za zamordowanie (to jest różnie definiowane w zależności od sytuacji) najlepszego, jedynego po 1989 r. patriotycznego prezydenta. Którzy uczynili z Polski kondominium niemiecko-rosyjskie i działają na rzecz pozbawienia nas niepodległości, a także depopulizacji narodu, grabieży i szeregu innych zbrodni. Dlatego obalenie obecnego rządu jest patriotycznym obowiązkiem i w gruncie rzeczy liczy się tylko osiągnięcie tego celu. Cel absolutnie szlachetny, gdyż chodzi o ocalenie narodu i państwa polskiego („ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”), należy osiągnąć za wszelką cenę. Cel ten uświęca wszelkie środki, a im gorzej, tym lepiej. Nawet w sporcie – co powiedział jeden z pisowskich posłów, wprawiając w zakłopotanie Kaczyńskiego.

Katastrofa pod Smoleńskiem jest dodatkowym czynnikiem, który ma pomóc Kaczyńskiemu w powrocie do władzy. Dlatego absurdem jest oczekiwanie, że jakakolwiek niezależna komisja cokolwiek może tu zmienić. Dla PiS liczy się tylko udowodnienie tezy o zamachu i zbrodni Tuska, a obalenie wyników komisji Millera jest pierwszym krokiem w tym kierunku. Z tymi ludźmi nie należy dyskutować. Ich trzeba pokonać przy urnach wyborczych. Jeszcze raz albo dwa razy i ocalimy Polskę. Stąd ta niesłychana nienawiść do ludzi, którzy mają jasny program uratowania Polski, a nie chcą popełnić błędów Republiki Weimarskiej i Kiereńskiego. Nienawiść do mnie pisowskich agitatorów przynosi mi zaszczyt.

To nie jest spór władzy z opozycją, to jest pełzający zamach stanu, „pucz”, o którym trafnie i odważnie mówił Tadeusz Mazowiecki. Opozycja, która odmawia rządowi Donalda Tuska moralnego prawa do rządzenia Polską mimo wygrania wyborów, nie jest opozycją w rozumieniu demokracji i jeśli ktokolwiek powinien być bojkotowany, to właśnie oni – wrogowie demokracji w Polsce. Tu nie ma żadnej symetrii albo istnieje symetria fałszywa. Jest obrona naszego kraju przed wpadnięciem w ręce ludzi, którzy w imię dorwania się do władzy zdolni są do każdej podłości, kłamstwa i nienawiści, do podpalenia Polski.

Stefan Niesiołowski

 

Jak odpowiedział Żakowski? Czytaj dalej...

Od autora:

To miło, że w swojej odpowiedzi Stefan Niesiołowski obraża mnie z nietypowym dla siebie umiarem. Ale polemizuje z tezami, których nie postawiłem.

• Nie napisałem, że mamy dwie równie winne strony politycznego sporu. Stron sporu jest kilka. Problem w tym, że w większości partii są osoby, które z agresji zrobiły formę swojej obecności w polityce i że partie to tolerują. Pan Niesiołowski jest jedną z tych osób.

• Nie czuję niechęci do PO i rządu Tuska. Oceniam zachowania i projekty polityczne, a nie partie i polityków. Byłem wobec polityki PO zasadniczo krytyczny, gdy ścigała się z PiS w budowaniu IV RP. Od kiedy przestała być rokitowa, gowinowa i niesiołowska, a stała się tuskowa, komorowska i schetynowa, oceniam jej politykę różnie. Rząd Tuska chwaliłem za dobre decyzje (OFE, posłanie 6-latków do szkół) i krytykowałem za złe (służba zdrowia, brak ustawy medialnej). Premiera pochwaliłem za krytykę zachowania pos. Niesiołowskiego. Stefan Niesiołowski nie może więc schować się za kolegami. Nie PO i Tusk zachowują się skandalicznie, lecz on sam. Tylko on awanturował się z Ewą Stankiewicz i to on za to odpowiada.

• To, że inni też (lub bardziej) zamulają politykę agresją, nie usprawiedliwia zachowań pos. Niesiołowskiego. Przeciwnie. Jego agresja daje żyjącemu agresją PiS wygodne usprawiedliwienie skandalicznych zachowań.

• Podobnie to, że ktoś krzywdzi pos. Niesiołowskiego absurdalnymi zarzutami, nie znaczy, że nikt nie ma prawa postawić mu żadnego zarzutu. Postawiłem mu zarzut, z którym on sam się zgadza przyznając, że jego sformułowania bywają „niedopuszczalne”.

• Pos. Niesiołowski nie może się także schować przed odpowiedzialnością za ohydnymi słowami polityków PiS. Jego zachowanie nie było inne, gdy 20 lat temu z Janem Łopuszańskim i Antonim Macierewiczem tworzył ZChN. PiS wtedy nie istniał. Bracia Kaczyńscy byli w innym obozie politycznym.

• Poseł Niesiołowski nie może również schować się przed odpowiedzialnością za hasłem ratowania Polski przed „najgorszym” (czyli rządami PiS). Nie tylko moim zdaniem jego agresja szkodzi Polsce i PO. Polecam wystąpienie premiera na Radzie Krajowej (25.05): „Jeśli (…) będziemy odpowiadali pięknym za nadobne, jeśli przebierzemy się w ich stroje, to stracimy całą moc przekonywania Polaków”.

Jacek Żakowski

Polityka 25.2012 (2863) z dnia 20.06.2012; Polemiki; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Fałszywa symetria"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną