Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Uff, jak gorąco

W jakim kraju żyjemy?

Upały najwyraźniej nie pomogły naszej polityce. Mimo że rozgrywa się ona na ogół w klimatyzowanych salach, to wypowiadane treści sprawiają wrażenie, jakby rodziły się na rozprażonych słońcem placach i ulicach.

Może już nawet na granicy omdlenia autorów, którzy nim padną, próbują jeszcze powiedzieć coś, co się przebije przynajmniej na portale internetowe, usychające z powodu braku informacji i biorące wszystko, jak leci.

Ulubionym autorem portali stał się na przykład poseł Stanisław Pięta z PiS, ogółowi szerzej nieznany, ale liczbą cytowań przebijający być może samego prezesa Kaczyńskiego. I nic dziwnego, w ostatnich dniach zaproponował ogólnonarodową deratyzację, czyli ogólnopolską akcję oczyszczania kraju z lewackich szczurów. Dostrzegł je głównie w szeregach Ruchu Palikota. Sposobu deratyzacji nie określił, ale samym apelem zyskał już poparcie. Jako jeden z pierwszych wsparł go intelektualista, profesor UMK w Toruniu, konserwatysta, a nawet monarchista, Jacek Bartyzel. To wsparcie jest o tyle ciekawe, że wedle Wikipedii syn profesora Jacek Władysław należy właśnie do tych, którzy mają podlegać deratyzacji, czyli do Ruchu Palikota. Rewolucja rzeczywiście pożera własne dzieci. Ale żeby aż tak dosłownie?

Z Ruchu Palikota też posypały się cytaty warte uwagi. Jeden z tych, którzy – jak rozumiem – mają podlegać deratyzacji, poseł Robert Biedroń, nakrzyczał na specjalnie zwołanej konferencji prasowej na Sejm, że to „syf i burdel” i na panią marszałek Ewę Kopacz osobiście, że „kopie ona demokrację po tyłku”. To taki subtelny żart z nazwiska. Powodem gniewu było zaś to, że posłowi nie dostarczono ekspertyzy Komitetu Nauk Prawnych PAN na temat projektu ustawy o związkach partnerskich i musiał się po nią sam pofatygować do stosownego sejmowego biura, mieszczącego się zresztą w tym samym budynku.

Być może poczuł się rozsierdzony dopiero po przeczytaniu owej ekspertyzy, ponieważ, uznając całą trudność materii i doceniając wagę sprawy, dość jednoznacznie stwierdza, że projekt jest bublem prawnym.

Polityka 28.2012 (2866) z dnia 11.07.2012; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Uff, jak gorąco"
Reklama