Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Czego PO dowie się od p.o. ?

Czystki w PSL rozpoczęte

Donald Tusk, jako pełniący obowiązki ministra rolnictwa, dowie się wielu rzeczy, z których – jako premier – chyba nie bardzo zdawał sobie sprawę.

Na przykład tego, że agencje rolne, a także Agencja Rezerw Materiałowych (odpowiada za zapasy na wypadek wojny lub klęsk), dla jego koalicjanta pełniły głównie rolę agencji pracy. Szacunki liderów Platformy, mówiące że PSL ma około 6 tys. swoich ludzi na posadach rządowych, są mocno zaniżone. W samej tylko Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zatrudnionych jest około 11 tys. osób. W Agencji Rynku Rolnego (to o niej głównie mówią bohaterowie taśm PSL) 1,4 tys. Z kolei Agencja Nieruchomości Rolnych jeszcze przed kilku laty, gdy miała o wiele więcej pracy, zatrudniała dwa razy mniej ludzi, niż obecnie. Dodatkową zaletą agencji jest to, że mają one w całym kraju oddziały terenowe.

Posady dla ludowców znajdują się nie tylko w agencjach. O tym, że peeselowska jest TVP Info także wiadomo od dawna. Ludzi z legitymacjami PSL znajdziemy w resortowych instytutach naukowych, podległych zarówno ministrowi rolnictwa, jak i gospodarki. O tym, kto zawdzięcza robotę ministrowi gospodarki, czyli Waldemarowi Pawlakowi, właśnie zaczynamy się dowiadywać. W gronie beneficjentów znalazł się także syn Andrzeja Śmietanki, generalnego dyrektora podległej Agencji Rynku Rolnego, zbożowej spółki Elewarr. Junior został wysłany do Sztokholmu, gdzie ma promować polski eksport. Dymisja tatusia może pociągnąć za sobą dalsze ofiary w rodzinie. Czy tylko w rodzinie Śmietanków, czy w całej rodzinie peeselowskiej? To zależy od tego, jak długo całą sprawą interesować się będzie opinia publiczna, opozycja, oraz od tego, co postanowi p.o. ministra rolnictwa.

Odpowiedź na te pytania tylko z pozoru jest oczywista. Wyłapywanie z posad działaczy ludowych wykrwawi PSL. To jedyna na naszej scenie politycznej partia jeszcze nie wodzowska. Jedyna, w której losy lidera zależą od terenu, a nie – odwrotnie. Teren jednak pracuje na sukces swojego lidera, czy liderów po to, by odwdzięczyli się, gdy będą u władzy. PSL nigdy tego mechanizmu nie ukrywało. Dodać trzeba, że działa on we wszystkich partiach, tyle że zaczyna być jaskrawo widoczny dopiero wtedy, gdy zaczynają one rządzić. Czystki tylko w PSL nie oznaczają wcale, że uzdrowienie nastąpi we wszystkich partiach.

Donald Tusk nie ma interesu w tym, by zniszczyć koalicjanta. Wielka rzesza dotychczasowych działaczy ludowych mogłaby się wtedy przenieść do Prawa i Sprawiedliwości, to największy konkurent PSL na wsi. Nepotyzm, który dziś tak oburza nas w PSL, jest przecież także normalną praktyką w Prawie i Sprawiedliwości. Tyle, że tam nazywa się „odzyskiwaniem posad od układu”. Pełniący obowiązki ministra rolnictwa prawdopodobnie zada więc sobie pytanie, czy po to właśnie jemy tę żabę?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną