Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Metro – dlaczego dołem?

Tunel, który połączył Pragę z lewobrzeżną Warszawą. Tunel, który połączył Pragę z lewobrzeżną Warszawą. Grażyna Myślińska / Forum

W połowie sierpnia podziemna woda częściowo zalała budowaną pod tunelem Wisłostrady stację drugiej linii metra. W konsekwencji zamknięcia tunelu doszło do wielkich komunikacyjnych kłopotów niemal w całym mieście. W mediach i rozmowach warszawiaków często pojawia się opinia, że drążenie tunelu pod Wisłą było złym pomysłem. Głównie dlatego, że w gruncie pod rzeką zachodzą tzw. zjawiska kurzawkowe, bardzo zdradliwe i trudne do opanowania. Jednak to, na co natknęli się górnicy, wcale nie było kurzawką.

Kurzawka – wyjaśnia prof. Anna Siemińska-Lewandowska, szefowa Zakładu Geotechniki i Budowli Podziemnych Politechniki Warszawskiej – to zjawisko w gruncie powstające w wyniku przepływu wody. Jeśli ciśnienie wody przepływającej przez grunt jest wyższe niż jego ciężar objętościowy, tworzy się rodzaj zawiesiny. Taki grunt, po naruszeniu, traci swoją wytrzymałość. Z ciała stałego staje się ciałem płynnym. Dotyczy to tylko gruntów piaszczystych – piasków o drobnych ziarnach i piasków zawierających pyły.

W wykopie na Powiślu doszło do czegoś innego – do przebicia hydraulicznego. W gruncie mocnym występuje przestrzeń wypełniona materią słabszą i wodą pod dużym ciśnieniem. Jeśli ta przestrzeń zostanie naruszona, woda wypłynie. To, co zdarzyło się na Powiślu, jest nie tyle katastrofą, ile awarią, z jaką zawsze trzeba się liczyć przy budowie tunelu. W tego typu budownictwie możliwość oceny warunków jest zawsze ograniczona, więc ryzyko wystąpienia awarii jest większe niż w przypadku budów naziemnych.

Zdaniem specjalistów należy odrzucić też krytykę koncepcji tunelu pod Wisłą. Więcej jest argumentów za tym rozwiązaniem niż przeciw. – Przede wszystkim – argumentuje dr Wojciech Grodecki z Politechniki Warszawskiej – tunel drugiej linii metra przebiega bardzo głęboko, pod tunelem linii pierwszej, i to zagłębienie w naturalny sposób sugeruje opcję przeprawy pod rzeką. Jest też Skarpa Wiślana, która byłaby bardziej narażona na zniszczenie w przypadku budowy wiaduktu nad Wisłą. Wreszcie, żeby zbudować wiadukt, trzeba by mocno ingerować w już istniejącą zabudowę. Do tego dochodzą kwestie natury społecznej – wiadukt z przejeżdżającym co 3 minuty pociągiem byłby dla mieszkańców prawdziwym utrapieniem. Wydrążenie tunelu pod Wisłą jest także znacznie szybsze niż wybudowanie mostu. Zastosowane tarcze wykonują 20, a niekiedy nawet 30 m gotowego tunelu na dobę. Na rzecz mostu przemawiałoby jedynie to, że taka inwestycja mogłaby być nieco tańsza od tunelowej, choć wymagałaby także licznych zmian w infrastrukturze i zabudowie na Powiślu.

W zeszłym roku z powodzeniem zbudowano pod Wisłą tunel łączący lewobrzeżną Warszawę z Pragą, w którym ma być zainstalowany kolektor ściekowy. To potężny tunel, niewiele mniejszy od tego, który zostanie wykonany dla metra. Wprawdzie doszło w nim do częściowego zalania, ale było ono spowodowane silnymi opadami. Technicznie zbudowanie tunelu przebiegło bez kłopotów. Wiadomo już, że trzeba będzie umocnić grunt pod tunelem Wisłostrady, a przestrzeń, z której nastąpił wyciek, wypełnić materią, która całe to miejsce ustabilizuje. Czas? – To kwestia tygodni, najwyżej miesięcy – kontynuuje prof. Siemińska-Lewandowska.

Nawet gdyby trzeba było rozebrać fragment tunelu Wisłostrady – dodaje dr Grodecki – trudno wyobrazić sobie, by naprawa trwała rok, jak to już słychać w niektórych wypowiedziach. Rok był potrzebny na wybudowanie całego tunelu.

 

Polityka 35.2012 (2872) z dnia 29.08.2012; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną