Sprawa nie jest pewna. Formalnie nawet w ministerstwie o nominacji nic jeszcze nie wiedzą, premier nie wypowiedział się.
Ale pomysł ma pewne zalety. Czy też, precyzyjniej, sama kandydatka te zalety ma. Po pierwsze – jako jedna z niewielu osób w polityce czuje meandry polityki społecznej. Rozumie strukturę, zależności i ma do tego serce. Rynek pracy z polityką społeczną jedynie się zazębia, ale też podobnymi drogami chodzą zainteresowania Kluzik-Rostkowskiej. Ostatnio, w ramach współpracy z jednym z think-tanków obywatelskich badała kwestię umów śmieciowych i ich wpływu na społeczną rzeczywistość. Przyglądała się, jak ten rynek zmieniać, by był i bardziej elastyczny i bardziej prospołeczny jednocześnie.
Tyle tylko, że podobnym torem myślenia idzie już ministerstwo pracy. Doradcy ministra – w randzie ekspertów – pracują nad podobnymi programami. Więc po co to dublować?
Z niespodziewanej nominacji wniosek płynie więc taki, że to, co naprawdę miałoby należeć do zadań Kluzik – Rostkowskiej, to pokrywanie uśmiechem i nazwiskiem finansowych decyzji ministra Jacka Rostowskiego. Na przykład - jak zagospodarować pieniądze z Funduszu Pracy, których pod koniec roku będzie kilka milionów. Wiadomo skądinąd, że Rostowski nie będzie chciał ich przekazać ministerstwu pracy, ale wykorzystać na inne cele. Zadaniem Kluzik - Rostkowskiej będzie wyjaśnienie opinii publicznej powodów takiej decyzji.