Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Niepokój nad trumnami

Smoleńsk: będą kolejne ekshumacje

Protest podczas ekshumacji Anny Walentynowicz. Protest podczas ekshumacji Anny Walentynowicz. Piotr Wittman/Fotorzepa / Forum
Już pięć ciał ofiar katastrofy smoleńskiej zostało poddanych ekshumacji, gdyż istnieje duże prawdopodobieństwo, że ciała w trumnach zostały zamienione. Wśród prawicowych działaczy wrze.

Między dokumentacją z sekcji zwłok przekazaną przez stronę rosyjską, a innymi dowodami, m.in. zeznaniami świadków istnieje wiele rozbieżności, stąd prokuratura wojskowa prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zdecydowała się na ekshumację z urzędu. Wydobyto pięć ciał, podjęto decyzje o ekshumacji kolejnych czterech, a dwa wnioski rodzin w tej sprawie czekają jeszcze na rozpatrzenie.

Konferencja prokuratury
Ostatnia z pięciu już dokonanych ekshumacji odbyła się we wtorek rano na cmentarzu powązkowskim w Warszawie. Prokuratura nie ujawnia tożsamości ekshumowanej osoby. Najprawdopodobniej chodzi o Teresę Walewską - Przyjałkowską, wiceprzewodniczącą fundacji "Golgota Wschodu". Informację tę potwierdził obecny na miejscu mecenas Stefan Hambura, reprezentujący rodzinę Anny Walentynowicz, której grób otwarto w poniedziałek rano na jednym z gdańskich cmentarzy. – Po otrzymaniu w maju tego roku pełnej dokumentacji z Rosji uznaliśmy, że bez ekshumacji nie zdołamy stwierdzić czy te dwa ciała nie zostały podmienione – powiedział Ireneusz Szeląg z Prokuratury Wojskowej na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.

Te same wątpliwości dotyczą czterech innych ciał. Ich rodziny nie wyraziły zgody na ujawnianie swoich nazwisk i - jak zaznaczył prokurator Szeląg - proszą o zachowanie możliwie największego spokoju. Tego zabrakło w poniedziałek w Gdańsku oraz we wtorek na Powązkach.

PiS na warcie
Posłowie PiS wsparci przez sympatyków „Gazety Polskiej’ domagali się wpuszczenia na cmentarz, jak najbliżej grobów. Policja i żandarmeria wojskowa na teren cmentarza wpuszczały tylko osoby wymienione w dokumentach dotyczących ekshumacji.

Na gdański cmentarz, do grobu, w którym miała być pochowana Anna Walentynowicz, nie udało się dostać Dorocie Arciszewskiej – Mielewczyk i Annie Fotydze, posłankom PiS. Zadaliśmy pytania tej pierwszej.

Czy zgłaszały panie wcześniej, że chcecie uczestniczyć w tym zdarzeniu?Anna Fotyga i ja jesteśmy posłami i mamy prawo uczestniczyć w takich zdarzeniach po okazaniu legitymacji poselskiej – mówi Arciszewska – Mielewczyk (PiS).

Po co przyszłyście na gdański cmentarz? - Chciałyśmy honorowo pełnić wartę przy grobie Anny Walentynowicz. Jest też drugi powód – jesteśmy posłankami i mamy prawo do kontroli rządu, premiera, organów państwa. Chciałyśmy wobec braku zaufania do tych organów na własne oczy obserwować ekshumację.

Podejmiecie dalej jakieś kroki? - Na pewno postawimy sprawę na posiedzeniu Sejmu, jako pytanie bieżące do premiera. Nie może być tak, że posłów nie dopuszcza się do takich czynności.

Nie mieszać Kopacz
Na przyszłotygodniowym posiedzeniu Sejmu można więc spodziewać się kolejnej awantury o Smoleńsk.

Z tego nie są raczej zadowoleni ci politycy PiS, którzy uparcie starają się udowodnić, że partia nie chce już jechać na paliwie smoleńskim, lecz inwestuje teraz w paliwo gospodarcze. – Panie posłanki miały prawo iść na cmentarz w Gdańsku, a pan Macierewicz na Powązki w czasie ekshumacji, ale robienie wokół sprawy takiego szumu, raczej nie służy partii w momencie, gdy na nowo zaczynamy dyskusję o gospodarce - mówi jeden z posłów PiS.

Opozycja za zamieszanie z dokumentacją z Rosji jeszcze niedawno winiła Ewę Kopacz, która jako minister zdrowia była obecna przy identyfikacji zwłok przeprowadzanej w Moskwie zaraz po katastrofie. Marszałek zdecydowała, że nie będzie komentować spraw związanych z ekshumacjami. – Decyzje te należą do prokuratury wojskowej. Wciąganie marszałka Sejmu przez opozycję w te dyskusje niczemu nie służy – mówi Iwona Sulik, doradca marszałek Sejmu.

Macierewicz i Fotyga nie odpuszczą
Wcześniej ekshumowane i przebadane zostały ciała Zbigniewa Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego oraz Janusza Kurtyki. Do dziś ujawniane zostały tylko wyniki ekshumacji zwłok Zbigniewa Wassermanna. Prokuratura wojskowa stwierdziła, że protokół rosyjskiej ekspertyzy zawiera pewne rozbieżności z ustaleniami polskich biegłych. - Opisano w niej na przykład zmiany w organizmie śp. Zbigniewa Wassermanna, których nie potwierdziły oględziny wykonane przez polskich biegłych po ekshumacji – mówi płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Mimo tych rozbieżności polscy biegli nie poddają w wątpliwość głównych wniosków rosyjskich biegłych.

Dokumenty, które właśnie dotarły do prokuratury w sprawie ekshumacji Gosiewskiego i Kurtyki też nie podważają przyczyn katastrofy, ale również zawierają pewne rozbieżności.

Dariusz Ślepokura, rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie mówi, że jeśli ekshumacje potwierdzą, że rodziny nie pochowały swoich krewnych, ale inne ciała ofiar katastrofy smoleńskiej, to trzeba będzie wszcząć śledztwo w tej sprawie: - Trzeba będzie sprawdzić, na którym etapie błędnie zidentyfikowano zwłoki. Jeżeli ktoś sfałszował dokumenty, wtedy mogłoby się rozpocząć postępowanie. Prokuratura wciąż rozpatruje wnioski rodzin Tomasza Merty i Stefana Melaka w sprawie ich ekshumacji.

Prokuratura wojskowa na tym etapie postępowania nie wypowiada się na temat ewentualnych dalszych kroków, które zamierza podjąć.

Na pewno sprawą nadal będą się zajmowali Antoni Macierewicz i Anna Fotyga, których ani prezes, a nie całe skrzydło gospodarcze PiS uciszyć nie zdołają.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną