Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Całe zło to PO!”

„Całe zło to PO!”. Pobudzeni się budzą

Tusk był głównym negatywnym bohaterem marszu, tak jak od dawna jawi się prawicy jako postać wręcz diaboliczna, uosobienie wszelkiego zła, jakie panuje w kraju. Tusk był głównym negatywnym bohaterem marszu, tak jak od dawna jawi się prawicy jako postać wręcz diaboliczna, uosobienie wszelkiego zła, jakie panuje w kraju. Rafał Guz / PAP
Mniejsza Polska maszerowała w proteście przeciwko tej większej. I w poparciu dla samej siebie. Obie Polski nie znają się i znać nie chcą. To główny wymiar największej demonstracji w dziejach III RP.
Zniechęcanie do Platformy, pokazywanie, że puls społeczny i emocje są przy prawicy, świecenie w oczy tłumem ludzi, podkreślanie „nieprawości rządzących” mają spowodować społeczne zawahanie.Wojtek Laski/EAST NEWS Zniechęcanie do Platformy, pokazywanie, że puls społeczny i emocje są przy prawicy, świecenie w oczy tłumem ludzi, podkreślanie „nieprawości rządzących” mają spowodować społeczne zawahanie.

To, że Tusk ma kilkadziesiąt tysięcy maszerujących wrogów (albo i więcej), nie jest specjalną sensacją, gdyż wiadomo, że ma ich co najmniej kilka milionów. Tylu, ilu wyborców ma Jarosław Kaczyński. Asymetria wynika z tego, że zwolennicy Platformy i Tuska nie urządzają demonstracji, bo w normalnych demokracjach wiece poparcia dla władzy raczej się nie zdarzają. Z dwoma wyjątkami w ostatnich latach: pierwszy to wiec poparcia dla rządu Kaczyńskiego w czasie IV RP, a drugi to niedawna manifestacja wspierająca premiera Viktora Orbána w Budapeszcie, zresztą z udziałem polskiej prawicy.

W zdrowych systemach protestuje opozycja, a zwolennicy panującego układu głosują w wyborach albo uczestniczą w sondażach. W ostatnich dniach ukazał się jeden z nich, z którego wynikało, że gdyby wybory prezydenckie odbywały się dzisiaj, to Bronisław Komorowski zebrałby 38 proc. głosów, a Jarosław Kaczyński – 15 proc. To najkrótszy komentarz do patriotycznych uniesień i postulatów w obronie godności, ginącej demokracji, wolnego słowa i praw pracowniczych. To są hasła jednej Polski. Ta druga najwyraźniej nie czuje się dławiona, inwigilowana, zdradzana i zniewalana.

Jak na pikniku

Prawica wynajęła Warszawę na swój partyjny event, tak jak wynajmuje się salę na imprezę. Poza Królewskim Traktem, którędy przechodził marsz, toczyło się zwykłe życie, ludzie spacerowali, siedzieli w kawiarnianych ogródkach. Co trochę dziwne, ta największa demonstracja dwóch dekad była tyleż spokojna, ile bez iskry. Poza momentami wzmożenia, podczas przemówień, miało się wrażenie bardziej pikniku niż podniosłego ideowo protestu. Nijak się to nie miało choćby do temperatury ostatnich manifestacji w Grecji czy Hiszpanii. Widać też było, że to zlepek kilku grup idących z trochę innymi emocjami, wzajemnymi urazami, niby razem, ale też osobno.

Polityka 40.2012 (2877) z dnia 03.10.2012; Temat tygodnia; s. 14
Oryginalny tytuł tekstu: "„Całe zło to PO!”"
Reklama