Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Fajnie jest

Pies czyli kot

Dałem się nabrać. Sądziłem, że tych 40 z PO, którzy głosowali za odesłaniem do komisji wniosku ziobrystów (całkowity zakaz aborcji) plus 28, którzy się wstrzymali – to ci słabsi umysłowo.

Pogubili się, jak tłumaczyła kolegów Julia Pitera, i zostali zmanipulowani. Okazało się jednak, że w tych łupinkach, które mają na szyjkach, jakieś tam procesy myślowe całkiem gęsto się kłębią. Nie było to bowiem zagubienie szarej ćmy poselskiej, tylko rozmyślne głosowanie na złość szefowi klubu parlamentarnego PO Rafałowi Grupińskiemu. Grupiński przypomniał przed, o co chodzi w tym głosowaniu, więc oni przypomnieli Grupińskiemu, że ich to nie dotyczy. To była programowa durnota ożeniona z polityczną dywersją w wykonaniu 68 posłów Platformy. Fajnie jest. Tylko weź tu, człowieku, przy następnych wyborach głosuj na PO! Samemu sobie na złość?

Wspomniane na wstępie głosowanie ideowo wyjaśniali potem m.in. poseł Ziobro, posłanka Kempa i inni. Tłumaczono, że chodzi o to, by „dzieci z zespołem Downa nie były zabijane”. Argumenty obu stron znamy na pamięć, posłanka Kempa znalazła jednak nowy motyw – londyński. Odkręciła, jak zwykle, kran swoich ust i lała wodę, że trzeba walczyć. Walczyć o niepełnosprawnych, którzy „też mają prawo do szczęścia i też mogą przywieźć medal olimpijski z Londynu”. Zgadzam się oczywiście, że każdy ma prawo do szczęścia, tylko jak się okazuje u nas nie każdy.

Tak się złożyło, że kiedy w Sejmie odbywało głosowanie „za prawem do szczęścia”, w TVP pokazano materiał o rodzicach, którym odebrano dziecko, bo jego matka cierpi na porażenie mózgowe. Niech więc może państwo Ziobro, Kempa&Co przeforsują najpierw ustawę o obowiązku zapewnienia przez państwo odpowiedzialnych fachowców, którzy roztoczą opiekę nad taką rodziną. Niepełnosprawna matka też ma prawo do szczęścia i nie musi startować na bieżni w Londynie. Kocha dziecko, które jej zabrano w majestacie prawa tylko dlatego, że jest chora od urodzenia.

Masz szczęście, że się dostałaś na wymarzone studia – usłyszałem kawałek rozmowy młodych w tramwaju. Korciło mnie, żeby podejść i powiedzieć, że to może nie jest takie szczęście. Nie wiadomo, czy rząd stawia na wykształconych, czy raczej na niewykształconych. Gdy w radiowej Jedynce spytano premiera Tuska o perspektywy dla młodych, szef rządu odpowiedział, że choć od kilku lat bezrobocie gwałtownie nie rośnie, to wzrósł strach. I dodał, że prawie każdy młody człowiek chce mieć wyższe wykształcenie, które kompletnie nie daje szansy na pracę. Politologów mamy wielu – kontynuował – ale pracy dla nich nie ma. Spawaczy mamy za mało. Na nich i inne konkretne zawody czekają miejsca pracy, więc czeka nas „powrót do realizmu”.

Pamiętam, że młody Tusk z kolegami czyścił wielkie fabryczne kominy, a z wykształcenia jest historykiem. Ciekawe, czy został premierem dlatego, że czyścił kominy, czy dlatego, że ma jednak wyższe wykształcenie.

Z góry było wiadomo, jak zostanie przyjęte tzw. drugie exposé premiera w Sejmie. Posłowie tradycyjnie nie zawiedli. Powiało smutkiem jak w kopalni cynku. Podczas zapytań poselskich każdy uważał za najświętszy obowiązek wypocić przez minutę własne kazanie Piotra Skargi. Że toniemy, że giniemy, że ani żagli, ani wioseł, tylko dryf bez steru i nawet polski przemysł samochodowy został zlikwidowany. Słuchałem, przeczyszczając uszy. Pamiętam Mikrusa, Syrenę, Poloneza i Fiaty, które były włoskie, czyli właściwie polskie, bo nawet w hymnie mamy, że „z ziemi włoskiej do Polski”. W dodatku niektórych tak męczył talent, że swoje wystąpienia mówili wierszem. Cudzym lub własnym, nie miało to żadnego znaczenia. Szlagierem obrad był wspólny pomysł PiS, SP i Ruchu P., że większość w Sejmie nie ma najmniejszego znaczenia. Tę chorą formę demokracji miałaby zastąpić zdrowa forma – słupki poparcia. Powinny, uważam, być jeszcze dodawane punkty za manifestacje. Pytanie, czy w takim razie posłowie będą potrzebni? Oczywiście, ale nie będzie się ich wybierać, będą to posłowie techniczni.

Polska od wieków leżała nad Wisłą. W tym roku okazało się, że Polska leży nad dnem Wisły. I tak już zostaniemy nad tym dnem?

Polityka 42.2012 (2879) z dnia 17.10.2012; Felietony; s. 111
Oryginalny tytuł tekstu: "Fajnie jest"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną