Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Źle się dzieje w państwie polskim

Co zrobić z trotylowym kacem?

Prezydent Komorowski dobrze nazwał to, co czuje część społeczeństwa po wtorkowych turbulencjach, w jakie Polskę wprowadził trotylowy artykuł ,,Rzeczpospolitej’’. Mówienie o głębokim niepokoju jest uzasadnione.

Niepokoju dotyczącego przyszłości państwa, roli opozycji, wydolności koalicji, profesjonalizmu mediów. A wszystko z katastrofą smoleńską w tle - najskuteczniejszym dziś środkiem mobilizowania emocji politycznych.

Nie ma co wracać do początku. Kto kogo kopnął pierwszy. Może prapoczątek zła jest w aferze Rywina i kalkulacjach ,,grupy trzymającej władzę’’. To w reakcji na tę aferę prof. Paweł Śpiewak rzucił sanacyjne hasło ,,IV Rzeczpospolitej’’. Przekuto je rychło w ideę POPiS-u. Przez pewien czas obie te prawicowe partie z solidarnościowymi korzeniami szły jednym frontem. Jak zwykle u nas, projekt polityczny zdemolowały ambicje liderów partyjnych. Co miało być sanacją III RP, okazało się zarzewiem bratobójczej wojny wyniszczającej polską politykę.

Smoleńsk okazał się okazją do powrotu PiS na scenę. Okazją wykorzystaną do nagiej kości, z pełną świadomością, jak dewastuje ona kapitał społecznego zaufania do demokratycznego państwa. Polityczne i komunikacyjne błędy obozu premiera Tuska PiS wykorzystywał równie bezwzględnie. Po raz pierwszy od siedmiu lat Platforma ma z kim przegrać.

Doszliśmy w ten sposób na skraj przepaści. Po publikacji „Rzeczpospolitej” prezes Kaczyński podtrzymał swoje słowa o zamachu, zbrodni i winie Tuska, mimo że „Rz” spuściła z tonu w kwestii trotylu. Jak zwykle, Kaczyński coś wie, ale nie powie, no bo mamy ,,dziwne samobójstwa’’, czyli do jednej insynuacji dokłada kolejną.

Kraj, w którym czołowy dziennik przyznaje, że się pomylił w publikacji o kolosalnym znaczeniu politycznym, a lider opozycji mimo to podtrzymuje swoje zarzuty wobec rządu, nie wygląda poważnie. Państwo, które sobie nie radzi z populizmem smoleńskim budzi zażenowanie. Na przykład wtedy, kiedy nie tłumaczy, dlaczego właściwie nie da się wraku sprowadzić do Polski, albo czemu Polska musi czekać jeszcze pół roku na sprowadzenie zaplombowanych (więc już do analiz niepotrzebnych) próbek chemicznych.

Nie są też godne zaufania media popełniające taki błąd jak „Rzeczpospolita” i potem tak pokrętnie się z niego tłumaczące. To ma zły wpływ na jakość i mediów, i demokracji. Jeśli zsumować te fakty, naprawdę robi się nieprzyjemnie.

Nie dziwi mnie, że w takiej ponurej atmosferze znajdują się publicyści, którzy stawiają pytanie: komu to wszystko służy? Ta cała obłędna wojna polsko-polska, a ściślej wojna na wyniszczenie PiSu-z PO? I zwracają uwagę, jak choćby Cezary Michalski, że od setek lat jesteśmy tak właśnie rozgrywani przez Rosję. Strach o tym myśleć, ale trzeba, zwłaszcza przed 11 Listopada.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną