Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Policjanci w kominiarkach

Uczestnicy Marszu Niepodległości w Warszawie. Uczestnicy Marszu Niepodległości w Warszawie. Adam Dauksza / Forum

Sporo kontrowersji wzbudziły działania policji podczas zamieszek, do których doszło podczas tegorocznego Marszu Niepodległości. W początkowej fazie przemarszu, kiedy wśród demonstrantów ujawniły się osoby dążące do konfrontacji z policją, ta zastosowała taktykę z powodzeniem wykorzystywaną już podczas tegorocznych rozgrywek Euro 2012. Policjanci w cywilu bądź wyposażeni w elementy policyjnego ekwipunku, z reguły w nałożonych na twarze zgniłozielonych lub czarnych kominiarkach, zaczęli wyciągać z tłumu aktywnych uczestników zamieszek. Wielu spośród zatrzymanych także nosiło kominiarki, chcąc chronić twarz przed obiektywem kamery policyjnej czy miejskiego monitoringu. Doszło do dodatkowego zamieszania, bo nie bardzo było wiadomo, kto jest kim i kto rzeczywiście ma prawo stosowania środków przymusu bezpośredniego. A zastosowanie chwytu obezwładniającego (siły fizycznej) przy wyciąganiu z tłumu takim środkiem jest.

Na internetowych stronach Komendy Głównej Policji znajdziemy zarządzenie komendanta głównego nr 1114 z grudnia 2006 r. w sprawie szyków, ugrupowań i przemieszczania oddziałów prewencji policji, opisujące ich strukturę, wyposażenie, stosowaną taktykę, wydawane przez dowódców komendy i sposób zajmowania miejsca przez policjanta przy formowaniu kordonu. Ale nie ma tam przepisów określających sposób działania funkcjonariuszy policji w cywilu podczas publicznych zgromadzeń, np. kiedy chuligani wywołają zamieszki.

– Nawet jeśli takie przepisy są, a dotyczą działań funkcjonariuszy w cywilu, to mają one charakter niejawny – przyznaje inspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego. Procedury reagowania policji na różne sytuacje kryzysowe określa zarządzenie komendanta głównego nr 1429 z grudnia 2004 r. Znajdziemy w nim szczegółowo opisane sposoby zachowania policji przy rozwiązywaniu kilkudziesięciu różnych sytuacji kryzysowych – od aktu terroru, uprowadzenia zakładników, powodzi, znalezienia niewybuchu, po ucieczkę więźnia z zakładu karnego. Jest tam też podrozdział „Protesty społeczne”, który ustala policyjne procedury podczas blokady szlaków komunikacyjnych (np. przejścia dla pieszych) oraz podczas okupacji i blokady obiektów administracji publicznej i zakładów pracy. Nie ma tam jednak mowy o zamieszkach podczas imprez masowych czy zgromadzeń publicznych.

Po 11 listopada pojawiły się oskarżenia, także ze strony uczestniczących w marszu posłów PiS, o świadome prowokowanie zamieszek przez cywilnych funkcjonariuszy policji w kominiarkach. Byli przez to anonimowi, co dawało im poczucie bezkarności. Oczywiście takie samo poczucie bezkarności mieli chuligani z przysłoniętymi twarzami. Kominiarkę łatwo kupić – najtańszą za 6,90 zł, te najlepsze, chroniące twarz m.in. przed wysoką temperaturą (nawet do ok. 400 st. C), z włókna o nazwie nomex, kosztują ponad 100 zł.

Ustawa o umundurowaniu policji nic nie wspomina o kominiarkach. Kwestię ich przydziału dla policjantów z określonych biur i wydziałów określają zarządzenia komendanta głównego. Te przewidują m.in. przydział dwóch kominiarek na osobę dla funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i Biura Spraw Wewnętrznych (policji w policji). Jedna przysługuje funkcjonariuszom zajmującym się zabójstwami, przestępczością samochodową, terrorem kryminalnym, a także wywiadowcom i policjantom na misjach zagranicznych. Mają one chronić ich wizerunek, a w przypadku akcji grupy antyterrorystycznej także ich zdrowie.

Legalne zgromadzenie publiczne jest w pełni demokratyczną formą wyrażania obywatelskich przekonań, nawet niemiłych dla władzy. Organizatorzy zgromadzenia, przedstawiciele urzędu gminy, który wydał na nie zgodę, zaangażowane w jego ochronę siły porządkowe, zarówno wystawione przez organizatora, jak i policję, podejmując interwencję, powinny występować jawnie (co nie umniejsza prawa policji do kierowania w rejon zgromadzenia tajniaków, by ci mogli informować sztab organizacyjny o rozwoju sytuacji, do końca zgromadzenia nie ujawniając swoich związków z policją). To oni powinni obserwować przemarsz i meldować o osobach agresywnie zachowujących się lub wyposażonych w zabronione przedmioty.

Namierzone osoby mogą być też „wyrywane” z tłumu przez policjantów w cywilu, ale z wyraźnymi znakami identyfikacyjnymi lub w towarzystwie policjanta w mundurze, który niejako legitymizują ich postępowanie wobec wszystkich uczestników demonstracji. I takie sceny można obejrzeć na dostępnych w Internecie filmach z działań brytyjskiej policji, od niedawna stosującej taktykę zwaną snach squads, wyłapywania aktywnych uczestników demonstracji przez policyjnych „łapaczy” w cywilu. W Anglii nie zasłaniają oni twarzy.

Zgodnie z polskim prawem nawet nieumundurowany policjant, dokonując zatrzymania obywatela, powinien mu okazać legitymację służbową i na jego żądanie umożliwić odnotowanie zawartych w niej danych. Inspektor Sokołowski zapewnia, że tę część policyjnej procedury podczas ostatnich zajść wykonywano już po przeciągnięciu delikwenta poza kordon oddziału prewencji.

Zakrycie kominiarką twarzy interweniującego policjanta z reguły uniemożliwia pociągnięcie go do odpowiedzialności, jeśli interweniując, naruszy on prawo. Jeśli policji tak zależy na ochronie tożsamości niektórych funkcjonariuszy, to akurat tych w ogóle nie powinno się kierować do akcji, w których mogą zostać zidentyfikowani, choćby po zerwaniu im kominiarki w starciu z demonstrantami.

Polityka 47.2012 (2884) z dnia 21.11.2012; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 9
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną