O katastrofie smoleńskiej z roku na rok rozmawiamy coraz bardziej nerwowo. Ryszard Kalisz powiedział wręcz, że Platforma w tej sprawie abdykowała, a prokuratorzy muszą nauczyć się mówić. I coś w tym jest, bo prokuratura bada próbki wraku samolotu, na których odkryto ślady związków wysokoenergetycznych (zostawiał je może również trotyl), ale śledczy nie potrafią wiele więcej powiedzieć o swych odkryciach. Na tym trotylu wybuchła redakcja „Rzeczpospolitej” (właściciel zwolnił kilka osób, z redaktorem naczelnym Tomaszem Wróblewskim i autorem artykułu o trotylu Cezarym Gmyzem na czele).
Wrak wciąż pozostaje w Rosji. Radosław Sikorski poprosił o pomoc w tej sprawie Unię Europejską. Jarosław Kaczyński uważa, że „na 99 procent to był zamach” i podpiera się ekspertyzami naukowców, którzy jednak nie są ekspertami w tej dziedzinie. Donald Tusk stara się trzymać emocje na wodzy, bo jak stwierdził „wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoja karierę”. Mgle smoleńskiej i emocjom nie pomagają opaść błędy popełnione podczas identyfikacji ofiar katastrofy, konieczne były ekshumacje i ponowne pochówki, w tym Anny Walentynowicz i byłego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.