Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Podsumowanie: Polska w 2012 roku

„Oburzeni” na ulicach Poznania. „Oburzeni” na ulicach Poznania. Marek Zakrzewski / PAP
Zamieszanie z ratyfikacją ACTA - to na początek. Potem afera z Amber Gold i kolejna awantura - tym razem o podwyższenie wieku emerytalnego. A nad wszystkim, wciąż i bez ustanku, ciążyło widmo Smoleńska. Taki był rok 2012 w Polsce.

Dokumenty roku

W styczniu rząd podpisał międzynarodową umowę handlową ACTA, zobowiązującą do walki z naruszeniem praw autorskich i handlem podróbkami. I zaczęło się: w blisko stu miastach Polski internauci wyszli na ulice, protestując przeciw ograniczaniu wolności w sieci, hakerzy zablokowali rządowe strony, a minister cyfryzacji Michał Boni oskarżył szefa resortu kultury Bogdana Zdrojewskiego, że nie skonsultował sprawy z licznym internetowym elektoratem. Premier przestraszony spadkiem poparcia przez wiele godzin słuchał, co o tym wszystkim myślą ludzie sieci, i obiecał „sprawdzić każdą literkę w umowie”, aż wreszcie „podjął definitywną decyzję”, że Polska nie ratyfikuje ACTA. Dokument przegrał też głosowanie w Parlamencie Europejskim.

Za to po kilku miesiącach bojów z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem pod koniec roku rząd podpisał konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Argumenty ministra, że konwencja to „dokument niechlujny”, który zniszczy tradycyjny model małżeństwa i „może upowszechniać homoseksualizm”, nie przekonały Rady Ministrów i Polska dołączy do 25 krajów, które będą respektować zapisy konwencji.

Pozłacane interesy

To była najgłośniejsza afera roku. Po spektakularnym upadku linii lotniczej OLT Express szybko wyszły na jaw inne interesy małżeństwa P. z Gdańska. Ich parabank, założony w 2009 r., mimo że Marcin P. był uprzednio kilkakrotnie skazany za oszustwa, mamił klientów obietnicą szybkiego i łatwego zysku poprzez inwestycje w złoto i kruszce. Niewiele robiono sobie z przestróg KNF, która umieściła Amber Gold na tzw. liście ostrzeżeń publicznych. Zawrzało, gdy w sierpniu spółka ogłosiła, że rozpoczyna proces likwidacji i wypowiadania umów klientom. Marcinowi P. postawiono siedem zarzutów, w tym m.in. prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej i oszustwa znacznej wartości (pod koniec listopada sąd przedłużył mu areszt o kolejne trzy miesiące). Zarzuty usłyszała także jego żona Katarzyna. Dotychczas do prokuratury i ABW wpłynęło ponad 10 tys. zawiadomień klientów AG o możliwości popełnienia przestępstwa; firma jest winna ponad 400 mln zł.

W tle afery pojawiły się wątki polityczne – syn premiera Michał Tusk współpracował z OLT Express i – jak sam przyznał – wiedział o zastrzeżeniach wobec AG. To wyznanie przysporzyło nie lada problemów premierowi; kolejnym kłopotem wizerunkowym było zaangażowanie przez młodego Tuska do obrony przed tabloidami mec. Romana Giertycha. Nie zabrakło również wątków mafijnych (pojawiły się nawet spekulacje, że za Marcinem P. stała rosyjska mafia), a nawet kulturalnych (AG wyłożyła 3 mln zł na film Wajdy o Wałęsie). To dopiero scenariusz na film!

Gorąca liczba

W maju posłowie zdecydowali, że będziemy pracować do 67 roku życia, ale na osłodę ukrócili też przywileje emerytalne mundurowym: będą kończyć pracę po 55 roku życia lub po 25 latach służby. Do trudnych reform rękę przyłożył Ruch Palikota. Ustawy przechodziły w bardzo gorącej, nawet jak na standardy polskiego parlamentaryzmu, atmosferze. Związkowcy Solidarności zablokowali Sejm. Jarosław Kaczyński obarczył premiera odpowiedzialnością za „poziom nieprawdopodobnego chamstwa na poziomie marzeń Adolfa Hitlera o Polakach”, na co z ław po lewej stronie doradzono mu, na podobnym poziomie, „telefon do Lecha”.

Emocje smoleńskie

O katastrofie smoleńskiej z roku na rok rozmawiamy coraz bardziej nerwowo. Ryszard Kalisz powiedział wręcz, że Platforma w tej sprawie abdykowała, a prokuratorzy muszą nauczyć się mówić. I coś w tym jest, bo prokuratura bada próbki wraku samolotu, na których odkryto ślady związków wysokoenergetycznych (zostawiał je może również trotyl), ale śledczy nie potrafią wiele więcej powiedzieć o swych odkryciach. Na tym trotylu wybuchła redakcja „Rzeczpospolitej” (właściciel zwolnił kilka osób, z redaktorem naczelnym Tomaszem Wróblewskim i autorem artykułu o trotylu Cezarym Gmyzem na czele).

Wrak wciąż pozostaje w Rosji. Radosław Sikorski poprosił o pomoc w tej sprawie Unię Europejską. Jarosław Kaczyński uważa, że „na 99 procent to był zamach” i podpiera się ekspertyzami naukowców, którzy jednak nie są ekspertami w tej dziedzinie. Donald Tusk stara się trzymać emocje na wodzy, bo jak stwierdził „wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoja karierę”. Mgle smoleńskiej i emocjom nie pomagają opaść błędy popełnione podczas identyfikacji ofiar katastrofy, konieczne były ekshumacje i ponowne pochówki, w tym Anny Walentynowicz i byłego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Parapaństwo

PiS w tym roku skupił się nie tylko na nieustannej krytyce rządu, ale także budowaniu alternatywnego państwa, którego zarys poznaliśmy jesienią, gdy partia Kaczyńskiego ruszyła z medialną ofensywą. Na początku września prezes PiS wygłosił paraexposé, w którym przedstawił m.in. swój 10-letni plan walki z bezrobociem, propozycje ulg dla emerytów i przyszłych rodziców („od poczęcia, a nie od narodzenia dziecka”), zapowiedział likwidację gimnazjów, zaostrzenie kar za korupcję, powrót do polityki kulturalnej, „zbudowanie pełnej alternatywy” (jak wyliczył minister finansów Jacek Rostowski „globalny koszt propozycji PiS to 62,6 mld zł w 2013 r.”). Trzy tygodnie później PiS zorganizował pierwszą „elektryzującą” debatę ekspertów na temat swoich propozycji gospodarczych. W październiku poznaliśmy kandydata na premiera prof. Piotra Glińskiego. Jednak zapowiadanego z okazji pięciolecia rządów Donalda Tuska wotum nieufności nie było, bo premier sprytnie rozegrał PiS, występując o wotum zaufania. Ale Kaczyński nie poddaje się – podczas marszu 13 grudnia zapowiedział, że w styczniu PiS złoży wniosek o konstruktywne wotum nieufności.

Marsze są zresztą jednym z elementów wspierających budowę parapaństwa prezesa. W tym roku maszerowano m.in. w intencji Telewizji Trwam (kwiecień), przebudzenia Polski (wrzesień) oraz wolności, solidarności i niepodległości (grudzień).

Ruchy, zwroty i powroty

Najwięcej wydarzyło się w Polskim Stronnictwie Ludowym, partii uchodzącej dotąd za stabilną, niemal skostniałą. Janusz Piechociński po kilku nieudanych próbach zdetronizował wreszcie prezesa partii Waldemara Pawlaka, który postanowił wycofać się także z rządu. Piechociński objął stanowiska wicepremiera i ministra gospodarki. Choć PSL to mniejszościowy udziałowiec trwającej od pięciu lat koalicji rządowej, to w ministerstwach namieszał najwięcej. Po aferze z nagraniami (pokazującymi, jak szef kółek rolniczych Władysław Serafin i były prezes Agencji Rynku Rolnego Władysław Łukasik rozprawiają o nepotyzmie i machlojkach działaczy PSL) w lipcu z resortu rolnictwa odszedł Marek Sawicki, którego zastąpił Stanisław Kalemba.

Działo się też po lewej stronie sali sejmowej. Łukasz Gibała w dzień kobiet opuścił partię matkę – Platformę Obywatelską – i zameldował się u Janusza Palikota, przynosząc wstyd swojemu wujowi z Krakowa Jarosławowi Gowinowi. Wiosną Leszek Miller przejął dowodzenie w SLD, zdobywając ponad 90 proc. głosów partyjnych działaczy. Bardziej jednak zaskoczył wszystkich powrót do gry Włodzimierza Czarzastego (nowy baron na Mazowszu), który zdaniem sejmowej komisji śledczej ds. afery Rywina był członkiem tzw. grupy trzymającej władzę. Europoseł Marek Siwiec zniecierpliwiony tym, że Miller nie chce sięgnąć po władzę do spółki z Palikotem, odszedł z Sojuszu.

Tylko Zbigniew Ziobro trzyma się mocno i nie skorzystał z ultimatum prezesa Kaczyńskiego, który dawał mu czas na powrót do PiS prawie do końca lipca tego roku. Dwóch posłów z jego klubu skorzystało jednak z szansy i opuściło Solidarną Polskę.

Mowa nienawiści

Granice języka przesunięto w mijającym roku już na tyle daleko, że Platforma zdecydowała się zareagować i ustami ministra Michała Boniego zapowiedziała utworzenie rządowej rady przeciw mowie nienawiści, ksenofobii, agresji oraz dyskryminacji w życiu publicznym. Impulsem było ujawnienie nagrania z wrześniowego spotkania prawicowego Klubu Ronina, podczas którego reżyser Grzegorz Braun przekonywał, że należałoby rozstrzeliwać redaktorów z „Gazety Wyborczej” i TVN. Działacz PiS Artur Nicpoń proponował z kolei zrobienie internetowego „referendum nad projektem zastrzelenia Tuska”. Nie bez znaczenia było również zatrzymanie przez ABW doktora chemii, pracownika Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, Brunona K., któremu postawiono zarzut przygotowywania zamachu bombowego na konstytucyjne organy RP. „Brunobomber” oprócz organizowania szkoleń nt. materiałów wybuchowych i przeprowadzania próbnych detonacji, był aktywnym uczestnikiem internetowych forów dyskusyjnych, na których nie krył swoich radykalnych i antysemickich poglądów.

Twarde lądowanie

Miękkie lądowanie polskiego Dreamlinera 15 listopada na lotnisku im. Chopina było medialnym przygotowaniem do twardego lądowania Lotu. Firma trzeci miesiąc z rzędu nie osiągała zakładanych zysków i wiadomo było, że jest w trudnej sytuacji. Po karuzeli zmian wśród prezesów, serii nietrafionych posunięć biznesowych, autodestrukcyjnych decyzjach związków zawodowych i przy nie najlepszym nadzorze ze strony Skarbu Państwa znalazła się na skraju bankructwa. Zarząd postawił więc państwo przed ścianą. Albo podatnik dorzuci pieniędzy, albo Polska zostanie bez narodowego przewoźnika. Upadek Lotu przed świętami byłby dla rządu wizerunkowym samobójstwem. Po ciężkich negocjacjach pracownicy firmy wreszcie zgodzili się na program naprawczy, a państwo na pomoc. Lot przestanie latać na nierentownych trasach (zniknie 12 połączeń), pozbędzie się starych samolotów (zakończy leasing 22 maszyn) i zwolni ponad 600 osób, w tym przeszło stu pilotów.

Kłopoty Lotu zbiegły się w czasie z wyjazdem z tyskiej fabryki włoskiej Pandy. Przeniesienie produkcji nowego modelu do Włoch to decyzja polityczna, a nie ekonomiczna. W obliczu kryzysu związki państwa z biznesem będą się zacieśniać, a gospodarka polska hamuje, choć jeszcze nie ostro. Według danych GUS w październiku 2011 r. stopa rejestrowanego bezrobocia wynosiła 11,8 proc. Rok później już 12,5 proc. i ciągle rośnie.

Na pociechę tenis

Sportowych emocji w tym roku nie brakowało, choć lepiej zapamiętaliśmy popisy bohaterów „Basenu Narodowego” niż naszej reprezentacji podczas Euro 2012. Rozbudzone remisem z Rosją nadzieje Polaków na wyjście z grupy szybko ostudziła przegrana z Czechami. „Polacy, nic się nie stało”, odśpiewaliśmy kolejny już raz. Współorganizowane z Ukrainą ME w piłce nożnej można jednak uznać za sukces wizerunkowy. Cztery miesiące później zepsuł go dach Stadionu Narodowego – mimo ulewy przed planowanym meczem eliminacyjnym MŚ Polska-Anglia dachu nie zamknięto, murawę zalało. „Decyzja UEFA: Stadion Narodowy jest gotowy do uprawy ryżu”, drwili internauci ze „stadionu, który powstrzymał Anglików”. Przełożony mecz zremisowaliśmy, już pod wodzą Waldemara Fornalika, który po Euro zastąpił Franciszka Smudę. Zmiany nastały także w PZPN – Grzegorza Latę zastąpił Zbigniew Boniek. Nowy prezes wziął się za porządkowanie stajni Augiasza i odkrył m.in., że koszty działki, na której miała zostać wybudowana nowa siedziba związku, zawyżono o 130 proc.!

Z olimpiady w Londynie Polacy przywieźli 10 medali (dwa złote, dwa srebrne i sześć brązowych), ale większym sukcesem okazały się występy naszych paraolimpijczyków. Ci wrócili z 36 medalami i dziewiątym miejscem w klasyfikacji medalowej. Głód sukcesów trochę zaspokoili tenisiści. Agnieszka Radwańska jako druga w historii Polka dotarła do finału Wielkiego Szlema, a Jerzy Janowicz do finału ATP w Paryżu.

By było nas więcej

Ponieważ w klubie parlamentarnym PO projekt ustawy regulującej sprawy in vitro rodził się w wielkich bólach, to premier postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Jesienią ogłosił, że zabieg in vitro będzie refundowany od lipca 2013 r., z czego będą mogły skorzystać nie tylko małżeństwa. Okazało się, że do przeprowadzenia zmian nie jest potrzebna żadna ustawa, a wystarczy specjalny program Ministerstwa Zdrowia. Premiera z pewnością zmobilizowały lewicowe władze Częstochowy, które już latem postanowiły dołożyć się do in vitro małżeństwom, które co najmniej od roku są zameldowane w tym mieście.

Aby było nas jeszcze więcej, rząd postanowił wydłużyć urlopy macierzyńskie, które chce przechrzcić na rodzicielskie. Na dłuższy półroczny (ze 100 proc. dotychczasowej pensji) lub roczny (z 80 proc. pensji) będą mogli się wybrać rodzice już od września 2013 r. Dużo tu jeszcze do ustalenia – dlatego rząd postanowił wydłużyć czas konsultacji społecznych do końca roku.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną