Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Porządki w rządzie, rewolucja latem

Tusk zmienia ministrów i dostaje zadyszki

Trzęsienia ziemi nie było, ale zmiany w rządzie są ciekawe. Najważniejszą z nich jest awans ministra finansów Jacka Rostowskiego na wicepremiera. Pokazuje on kilka istotnych rzeczy.

Po pierwsze - choć już to wiemy - że nadchodzą trudne czasy. Budżet państwa będzie w tym roku bardzo napięty, już w lutym ekonomiści spekulują, że konieczna będzie nowelizacja. Zabraknąć może nawet 15 mld zł. Priorytetem będzie więc pilnowanie kasy państwa. Donald Tusk dał temu wyraz.

Po drugie, Rostowski ma być przeciwwagą dla Janusza Piechocińskiego z koalicyjnego PSL. Premier na konferencji prasowej przypomniał, że w jego rządzie tradycyjnie obok wicepremiera z PSL zasiadał kolega z Platformy. Kres przyniosła temu dymisja Grzegorza Schetyny podczas afery hazardowej.

Po trzecie, w trudnej budżetowej sytuacji inni ministrowie nie będą mogli poszaleć. Minister finansów, jako wicepremier ma jeszcze skuteczniej pilnować, by w budżecie nie było żadnych nieuzasadnionych wydatków. Pozycja Rostowskiego już teraz była silna, ale nieformalnie – już nie raz stopował różne drogie pomysły kolegów z rządu. Teraz ta pozycja została formalnie potwierdzona.

Silny główny księgowy państwa jest szczególnie ważny, gdy nadchodzi kryzys. Ilustracją odwrotnej sytuacji jest los Jarosława Bauca, który w rządzie AWS musiał się uciekać do rozpaczliwych protestów, gdy posłowie produkując kolejne wydatki wysadzali mu budżet w powietrze.

Najbardziej będzie iskrzyło na linii Rostowski-Piechociński. Minister gospodarki kładzie nacisk na pobudzanie gospodarki, co pociąga za sobą różnego rodzaju wydatki: od inwestycji po promocję. Minister finansów ma w odpowiednim momencie mówić „hola!”.

***

Powrót szefa MSW Jacka Cichockiego do kancelarii premiera nie jest niespodzianką. Od lat jest bliskim współpracownikiem premiera, w poprzednim rządzie odpowiadał za służby specjalne. Co ciekawe, założy on oba kapelusze Tomasza Arabskiego, który wyjeżdża na wymarzoną ambasadorską synekurę do Madrytu. Nie tylko zastąpi go na istotnym, choć urzędniczym stanowisku szefa kancelarii premiera. Większy rozmiar ma drugi kapelusz: stanowisko szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów.

To na Komitecie Stałym wykuwają się decyzje rządu. Zbiera się on w przeddzień posiedzeń ministrów – wtedy szef Komitetu spotyka się z wiceministrami. W wielu poprzednich rządach stanowisko to sprawowali wicepremierzy, więc w pewnym sensie można rzec, że Jacek Cichocki będzie nieformalnym, trzecim wicepremierem.

Niespodzianką jest natomiast następca Cichockiego w MSW. O Bartłomieju Sienkiewiczu nikt nie mówił w spekulacjach, które rozpoczęły się tydzień temu, gdy premier zapowiedział zmiany w rządzie. Jego nominacja potwierdza linię Tuska w drugiej kadencji: poza nielicznymi wyjątkami to rząd urzędników, a nie polityków. Twórca Ośrodka Studiów Wschodnich będzie kolejnym niepolitycznym ministrem. Czeka go trudne zadanie: przejęcie w biegu przygotowywanej już od jakiegoś czasu reformy służb.

***

Tusk zakończył konferencję mocną pointą: prawdziwa rewolucja w rządzie nastąpi latem. Premier zapowiedział, że rozstanie się wtedy z częścią ministrów - także niektórymi, którzy w rządzie są już ponad pięć lat i są dobrze oceniani. Tygodniowy wysyp spekulacji o zmianach w rządzie zmieni się więc teraz w kilkumiesięczny serial.

Tusk w takich chwilach pokazuje ministrom i kolegom partyjnym kto tu tak naprawdę rządzi. Dlatego nieszczere wydawało się zdziwienie premiera, gdy na konferencji prasowej podkreślał, że jest zdziwiony, iż jego zeszłotygodniowa zapowiedź „ciekawych” zmian w rządzie wywołała taką burzę.

Nie pierwszy raz tak było: wystarczy przypomnieć jak półtora roku temu tworzony był obecny rząd. Niektórzy dawni ministrowie do ostatniej chwili nie wiedzieli czy przejdą do nowego gabinetu. Ten styl jest może skuteczny na krótką metę, ale na dłuższą na pewno nie przysparza sojuszników premierowi. Trudno liczyć na lojalność ministrów czy kolegów z partii, którzy przez tydzień byli wałkowani na wszystkie strony w mediach: kto dobry, kto niedobry; kto popularny, kto nieznany; kto coś zrobił, a kto nie.

A przecież Tusk w połowie drugiej kadencji i sygnalizujący po cichu, że myśli już o trzeciej, powinien przyjąć perspektywę długodystansowca. Tymczasem w ostatnich miesiącach dostał zadyszki.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną