Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Koniec spektaklu

Gowin zostaje, państwo traci

Jarosław Gowin mógłby mieć słuszny żal, gdyby nieoczekiwanie i surowo ukarany został za to, za co dotychczas był zwykle przez szefa rządu chwalony. W tym sensie Donald Tusk postąpił sprawiedliwie zostawiając dotychczasowego ministra sprawiedliwości.

Nic poza geografią polityczną PO i jakąś rozgrywką między partyjnymi skrzydłami nie przemawiało za tym, by Jarosław Gowin został ministrem sprawiedliwości. Żadne jego dokonania nie przemawiały za tym, by dalej sprawował ten urząd. Było natomiast wiele różnych powodów, by ministra sprawiedliwości odwołać. Stosunek do związków partnerskich, krnąbrność wobec szefa rządu i rozmiękczanie spójności Platformy, które zaalarmowały premiera, to tylko czubek góry lodowej.

W debacie o związkach partnerskich Jarosław Gowin zaprezentował dokładnie to, co prezentował także w innych sprawach. Doktrynerstwo, woluntaryzm, niekompetencję, obskurantyzm, ignorancję, arogancję władzy i ideologiczną pychę. Różnica polega tylko na tym, że w sprawie deregulacji zawodów czy reorganizacji sądów zachowywał się tak za zgodą premiera. A w sprawie związków partnerskich się z premierem zderzył.

Mógłby mieć słuszny żal, gdyby nieoczekiwanie i surowo ukarany został za to, za co dotychczas był zwykle przez szefa rządu chwalony. W tym sensie Donald Tusk postąpił sprawiedliwie zostawiając dotychczasowego ministra sprawiedliwości. Ale to nie znaczy, że postąpił słusznie.

Nie chodzi tylko o to, że w ten sposób funduje swojej partii permanentny pełzający kryzys, bez względu na to, co Gowin w cztery oczy obiecał. Jako obywatela bardziej niż kłopoty jednej z politycznych partii martwi mnie, że resort sprawiedliwości pozostanie w ręku nieodpowiedniej osoby.

Rozumiem, że polityka to sztuka kompromisu. Konieczność zawierania kompromisów sprawia, że w każdym rządzie są lepsi i gorsi ministrowie. Ale ten kompromis jest zbyt daleko idący w sposób już oczywisty dla dużej części Polaków. A to znaczy, że podważa nie tylko sympatię dla Platformy, ale też (a może zwłaszcza) szacunek dla państwa jako instytucji poważnej, świadomie, kompetentnie i odpowiedzialnie administrującej naszym wspólnym dobrem.

Nie wiem, czy dzięki decyzji o pozostawieniu Gowina Donald Tusk jako polityk więcej wygra czy przegra w swojej partii i w relacjach z innymi partiami. Ale wiem, że my stracimy. A zwłaszcza powaga państwa. 

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną