Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Procedury

Pies czyli kot

Niektórym ręce aż się palą do roboty. Rzeszowscy policjanci zatrzymali 15-latkę, a protokół z zatrzymania przekazali do sądu rodzinnego.

Ma on teraz ustalić, czy uczennica „wykazuje przejawy demoralizacji”. A wszystko stąd, że nastolatka „nie zastosowała się do sygnalizatora SP-5”. Mówiąc prościej – przebiegła jezdnię na czerwonym świetle. Wiedziała, że źle zrobiła, chciała zapłacić mandat, rodzice przyznają, że nie powinna na czerwonym… Na nic. Kurator sądu rejonowego zbiera dane o warunkach bytowych dziewczynki, o jej relacjach w domu rodzinnym, odwiedza szkołę, by uzyskać opinię dyrekcji i pedagogów. Opinie są bardzo dobre, co nie przeszkadza, że sprawa „na okoliczność przejawów demoralizacji nieletniej” jest nadal prowadzona.

Specjaliści od prawa łapią się za głowy. Rzeszowskie „Nowiny” ustaliły zaś, że w III Wydziale Rodzinnym i Nieletnich zatrudnionych jest siedmiu sędziów, którzy w ubiegłym roku mieli do rozpoznania 4331 spraw. Moim zdaniem to bardzo dużo, bo ponad 600 spraw rocznie na jednego sędziego. Ciekawe, ile z nich dotyczy zdemoralizowanych nieletnich przechodzących przez jezdnię na czerwonym świetle, ale nadgorliwość – że nazwę to eufemistycznie – policjantów rzeszowskich przechodzi zielone pojęcie.

Rzeszów Rzeszowem, za to w centrali wszystkie światła wielką zieloną aureolą palą się nad głową ministra sprawiedliwości Gowina. Robi, co chce, i mówi, co mu wyższa wiedza objawiona dyktuje. Przechodzi od tematu do tematu przez nikogo niezatrzymywany, bo nie jest zdemoralizowany. Wierny syn Kościoła i episkopatu ma być może subtelne zlecenie zatopienia naszej rzeczywistości w święconej wodzie. Udało mu się rozbić w puch związki partnerskie, a teraz zaatakował polskie kliniki stosujące metodę in vitro, że handlują ludzkimi zarodkami. Wypalił z grubej rury, że na polskich zarodkach niemieccy naukowcy dokonują eksperymentów, w wyniku czego życie straciło dziesiątki albo tysiące ludzkich istnień. Pomówienia Gowina są, delikatnie mówiąc, wstrętne. Nie tylko dlatego, że nie ma na poparcie swoich słów żadnych dowodów, bo Gowinowi, jako ministrowi sprawiedliwości, dowody nie są potrzebne. Buduje zatem wyłącznie akt oskarżenia. Przeciwko samej metodzie in vitro, a także przeciw klinikom, w których – jak mówi – „dzieją się straszne rzeczy”. W dodatku bezpodstawnie oskarża niemieckich lekarzy o udział w przestępstwie. Niemieckich! Wiadomo, jakie ma to wywołać skojarzenia. Gowin szykuje też zmiany w Kodeksie karnym i ustawach o zdrowiu psychicznym, które nie pozwolą szczególnie niebezpiecznym przestępcom po odbyciu wyroku wychodzić na wolność. Będą bezterminowo izolowani w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. Ten zakamuflowany zamiennik kary śmierci jest w moim przekonaniu nie do przyjęcia. Gowin jednak uzasadnia, że ma obowiązek chronić społeczeństwo przed tymi, którzy na wolności szybko wrócą do zbrodni. Chronić? Jak chronić? Wsadzając do szpitala razem z innymi chorymi? To chorzy psychicznie nie są członkami społeczeństwa?

Co prawda wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski „widzi potrzebę” ufundowania nowego ośrodka ukierunkowanego na specjalistyczną terapię. Ale wiadomo, że będzie jak zwykle. Niebezpieczni byli więźniowie albo znajdą się „chwilowo” na zwykłych oddziałach psychiatrycznych, albo zostaną wypuszczeni na wolność. I tu, niestety, rzeczywiście będą robili, co zechcą, bo nikomu do głowy nie przyjdzie, by ustalić stosowne – przepraszam za słowo – procedury nadzoru.

Polityka 17-18.2013 (2905) z dnia 23.04.2013; Felietony; s. 153
Oryginalny tytuł tekstu: "Procedury"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną