Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Lot Gowina

Jarosław Gowin rzuca wyzwanie Tuskowi

A więc wszystko jasne: Jarosław Gowin w sposób otwarty rozpoczął walkę o swoje nowe miejsce w polskiej polityce. I nawet nie chodzi o miejsce w Platformie Obywatelskiej, choć takie są pierwsze pozory.

Były minister sprawiedliwości w liście do członków swojej partii i na kolejnych konferencjach, w licznych wywiadach, krótkich i dłuższych, poddał krytyce politykę, w której przecież uczestniczył na pierwszej linii. Jednoznacznie wskazał na Donalda Tuska jako głównego winowajcę i autora dzisiejszych niepowodzeń sondażowych Platformy.

Coś tam w liście dla porządku pochwalił, między innymi swoje własne zabiegi deregulacyjne, ale składa się on przede wszystkim z zarzutów wobec polityki „ciepłej wody z kranu”, wobec wielu zaniechań reformatorskich rządu (podatkowych, edukacyjnych, ustawowych w sprawie działalności gospodarczej i informatyzacji kraju).

Najważniejszy jest jednak ten, że Platforma (czytaj: Tusk) oderwała się od korzeni, przestała być liberalno-konserwatywną i republikańską, otwartą na społeczeństwo obywatelskie, straciła wolę budowania strategicznej wizji przebudowy państwa, oderwała się od ludzi czego efektem jest utrata zaufania wyborców. Charakterystyczne, że Gowin nie odwołał się w swoim liście do konfliktu obyczajowo-moralnego wewnątrz PO, a ujawnionego z całą ekspresją podczas głosowania w Sejmie nad związkami partnerskimi, który zresztą w nieuniknionej konsekwencji doprowadził do dymisji ministra sprawiedliwości.

Autor listu o tym nie mówi, przenosi sprawę na inne pola, przedstawia się jako strateg i kandydat na przywódcę, a nie jako lider jakiejś tam frakcji partyjnej. Oczywiście rozpoczął swój lot na wieść, że wybory przewodniczącego Platformy odbędą się już za kilka tygodni. I choć większych szans na zdystansowanie Tuska nie ma, to chce wykorzystać kampanię wyborczą wewnątrz partii do ekspozycji swojej osoby na szerszym forum. Na co wskazuje zresztą jej rozpoczęcie nie na jakichś wewnętrznych konwentyklach, a od razu w mediach i w pełnym świetle jupiterów. Gowin próbuje zebrać w swoje skrzydła wiatry, które wieją już od dawna, także w samej PO. Niejako personifikuje sobą pełzającą wewnętrzną krytykę. Niedawno nie kto inny, tylko Grzegorz Schetyna mówił o konieczności powrotu do korzeni itd.

Tu jest kilka płaszczyzn i zapewne kilka kalkulacji. Piszą komentatorzy, nie od dzisiaj, że Gowin szuka dla siebie miejsca gdzieś między PiS a PO, i że ma kilku partnerów po obu stronach konfliktu: swoich konserwatystów partyjnych, ale też posła Wiplera (i zapewne innych, bardziej zakamuflowanych bądź desygnowanych do tej gry przez Jarosława Kaczyńskiego). W zanadrzu zaś Jana Marię Rokitę. To jest swoisty powrót do idei PO-PiS z roku 2005, ale bez Kaczyńskiego i bez Tuska, bez oszalałego Smoleńska, ale za to z patosem patriotycznym i ambicją programową, podlaną odpowiednio sosem populizmu.

Takim działaniem Gowin stawia Tuska przed trudnym wyzwaniem. Premier dysponując niewielką większością w Sejmie nie może zanadto brutalnie rozprawiać się z tym ujawnionym na radykalny sposób adwersarzem, bo przecież właśnie jest teraz czas na dyskusję i kampanię, więc wszystko niby w porządku. A też w ogóle nie bardzo może, bo nadąsany Gowin demonstracyjnie wyjdzie z partii i skosi koalicję.

Ta sytuacja czyni z Jarosława Gowina polityka poważnego, z którym – chcąc nie chcąc – trzeba się liczyć, bo przecież nie z jakichś innych powodów.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną