Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Radio Maryja znów warczy

Ojciec Rydzyk otwiera kolejny front. Tym razem na Śląsku

Arcybiskup Wiktor Skworc. Arcybiskup Wiktor Skworc. Tomasz Paczos / Forum
Powściągliwość – cecha bardzo ceniona u ludzi Kościoła – legła pod naporem jednego z siedmiu grzechów głównych. Co wywołało gniew „Gościa Niedzielnego”?

Andrzej Grajewski, zasłużony publicysta „Gościa”, wydawanego przez katowicką kurię metropolitarną i do tej pory raczej przyjaźnie nastawionego do toruńskich mediów, poczuł się dotknięty. Ani Radio Maryja, ani Telewizja Trwam nie transmitowały dorocznych uroczystości pielgrzymkowych w Piekarach Śląskich. Jak pisze publicysta - „najważniejszego wydarzenia religijnego minionej niedzieli”. Co więcej - właściwie nie pisnęły o tym nawet słowem.

Grajewski przypomina, że „lepiej lub gorzej pielgrzymkę zrelacjonowały wszystkie krajowe media elektroniczne, a następnego dnia gazety regionalne oraz ogólnopolskie. Jedno tylko medium całkowicie przemilczało to wydarzenie, a mianowicie Telewizja Trwam – <<katolicki głos w naszych domach>>. W jej głównym niedzielnym serwisie informacyjnym o godz. 20. nie zająknięto się w ogóle na ten temat i nie było to dziennikarskie przeoczenie. Także poniedziałkowy „Nasz Dziennik” nie zamieścił żadnej wzmianki o piekarskiej pielgrzymce”.

Dlaczego media ojca Rydzyka milczały? Zdaniem Grajewskiego z powodu udziału w uroczystościach prezydenta Bronisława Komorowskiego, który - jak wiadomo - nie jest bohaterem ludu toruńskiego. Ale, jak przypomnieli internauci we wpisach umieszczonych pod artykułem, transmisji nie było również w latach ubiegłych. Tyle tylko, że wówczas metropolitą katowickim, który jest gospodarzem piekarskich uroczystości, nie był Wiktor Skworc (sprawuje ten urząd dopiero od jesieni 2011 r.). A to - o czym za chwilę - ma znaczenie, kto wie, czy nie największe. 

Na odpowiedź „katolickiego głosu” nie trzeba było długo czekać. O. Piotr Detlaff, szef informacji Radia Maryja, jak na pokornego zakonnika przystało, w opublikowanym w „Naszym Dzienniku” liście do redaktora naczelnego GN ks. Marka Garncarczyka zarzucił Grajewskiemu insynuowanie. Bo przecież RM informowało, a jakże, o wydarzeniu… na stronie internetowej. Nie to jednak było najbardziej intrygujące, ale stwierdzenie redemptorysty, że toruńskie media relacjonują wydarzenia „z życia Kościoła i Ojczyzny przy odpowiednim poinformowaniu redakcji”, a w tym przypadku nie było „stosownego zaproszenia”.

Nie wiadomo, co powodowało o. Detlaffem, ale pisząc te słowa najwyraźniej zapomniał, że nawet „ciemny lud” niekoniecznie wszystko musi kupić. Szczególnie to, co urąga inteligencji przeciętnego widza czy słuchacza. Bo skoro warunkiem koniecznym do tego, by Radio Maryja i TV Trwam transmitowały wydarzenia religijne jest wysłanie zaproszenia, to nie powinny relacjonować np. uroczystości z Watykanu. Trzeba mieć fantazję dziecka by uwierzyć, że co tydzień z papieskiego apartamentu płynie do Torunia „stosowne zaproszenie”. W Kościele - jak wiadomo - rządzi hierarchia. W normalnych warunkach trudno sobie wyobrazić, by biskup słał zaproszenia do katolickiej gazety, radia czy telewizji, by odnotowało jakieś ważne dla Kościoła wydarzenie.

Spięcie na linii „Gość” – Radio Maryja wygląda raczej na kolejną, podjazdową wojenkę ojca Tadeusza, który – jak od dawna wiadomo – dzieli duchownych na „czcigodnych przyjaciół Radia Maryja i Telewizji Trwam ” oraz pozostałych. Pierwsi, jak np. biskup drohiczyński Antoni Dydycz zawsze mogą liczyć na obecność w toruńskich mediach i przychylne słowa, dla drugich pozostaje zimna obojętność. Nie jest zaś tajemnicą, że abp metropolita Wiktor Skworc jest od Radia Maryja równie odległy jak Katowice od Torunia. M.in. kilka lat temu domagał się głośno, by rozgłośnia przedstawiła Episkopatowi statut, krytykował również jej polityczne zaangażowanie. Po tym, jak objął rządy w archidiecezji katowickiej można odnieść również wrażenie, że pewnej korekcie uległa linia redakcyjna „Gościa”, który nie wchodzi w spory polityczne, angażując się głównie w sprawy światopoglądowe, jak in vitro czy związki partnerskie. A więc w to, na czym zależy Episkopatowi.

Ojciec Rydzyk tymczasem ma dobrą pamięć – urazy chowa długo, czego dowodzi choćby wojna, jaką wypowiedział niedawno Tomaszowi Sakiewiczowi i jego TV Republika. W tym przypadku jednak, jeśli rzeczywiście chciał się odegrać (a wiele na to wskazuje), może tego pożałować. Abp Skworc stoi na czele ważnej archidiecezji i jego głos w Episkopacie swoje znaczy. Poza tym doroczna pielgrzymka mężczyzn do Piekar to nie jakaś tam pielgrzymka, tylko jedno z ważniejszych wydarzeń w kalendarzu polskiego i europejskiego Kościoła, w którym uczestniczą hierarchowie z innych krajów (w tym roku był kard. Dominik Duka z Pragi). W dodatku ogrzewane legendą Jana Pawła II, który brał udział w pielgrzymce jeszcze jako biskup krakowski, a już po wyborze na papieża przesyłał co roku okolicznościowe listy.  

Nie tylko abp Skworc, ale każdy hierarcha w polskim Episkopacie wie więc, że to wydarzenie ważniejsze, niż Archidiecezjalna Pielgrzymka Rodzin i Małżeństw archidiecezji łódzkiej do Sanktuarium św. Maksymiliana Marii Kolbego w Pabianicach, czy Regionalne Spotkanie Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci z Sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej w Ludźmierzu, o których - jak pisze o. Detlaff - TV Trwam i Radio Maryja w ostatnią niedzielę nie zapomniały.  

Wielu biskupów zdaje też sobie sprawę, że dzieląc uroczystości kościelne na lepsze i gorsze ojciec Rydzyk dzieli polski Kościół na „nasz” i „ich”, tak jak od dawna dzieli polskie społeczeństwo. Pytanie, czy wreszcie wyciągną wnioski i podejmą decyzje, które jasno wyznaczałyby redemptoryście granice.  

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną