Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ks. Lemański zesłany na emeryturę

Niech o Lemańskim wypowie się Franciszek

Abp Hoser zaprasza "uzdrowiciela" z Ugandy, wyprasza ks. Lemańskiego z Jasienicy. Tak pewno sobie wyobraża robienie porządków w Kościele, do których wzywa papież Franciszek. Można by wzruszyć ramionami: co nas obchodzi jakiś spór w diecezji praskiej?

A jednak powinno nas obchodzić, co się dzieje w Kościele w Polsce, bo ma on wciąż duży wpływ na decyzje podejmowane przez polityków, a te decyzje mają poważny wpływ na życie nas wszystkich, wierzących i niewierzących. Powinno nas obchodzić, czy Kościół powołujący się na etykę chrześcijańską, nie robi rzeczy z nią sprzecznych. 

Dlatego tak ujął mnie ks. Lemański, gdy stanął w obronie kobiety (wtedy jeszcze katoliczki) oburzonej traktowaniem ludzi takich  ona, którzy przyszli na świat przy pomocy metody in vitro.  Budził mój szacunek swym podejściem do spraw polsko-żydowskich, w czym idzie śladem papieża Wojtyły (i za co odznaczył go prezydent Kaczyński). Na jednej z fotografii widać za plecami księdza tomy z serii Studiów nad Zagładą stojące w jego domowej proboszczowskiej bibliotece.

Lemański nie jest typem polityka w sutannie, to społecznik. Nie jest teologicznym dysydentem. W kwestii in vitro nie podważa nauki Kościoła, a panią Ziółkowską namawiał, by nie występowała z Kościoła. Ks. Lemański po prostu mówi wprost, bez kościelnej obłudy i nowomowy, co sądzi i jak słowa i czyny duchownych mają się do Ewangelii. To wszystko. 

Takich ludzi nie lubi się w żadnej instytucji. Ale Kościół mówi wiernym, że jest czymś więcej niż ludzką instytucją. Teraz parafianie Lemańskiego widzą, że nie jest. I zadają sobie pytanie: jak to jest, że takich jak Lemański w Kościele w Polsce traktuje się gorzej niż księży pedofilów, albo pijanych biskupów za kierownicą?

Ks. Lemańskimi nikogo nie zranił słowem tak jak zrobił to podopieczny abp. Hosera, ks. Longchamps de Beriers, ten od ,,bruzdy policzkowej’’. Jeśli już to, starał się księżowskim słowem leczyć na duszy tych, którzy chcieli słuchać.

Ale o co chodzi, powiedzą kościelni bierni, mierni ale wierni. Nie ma co płakać po Lemańskim: idzie sobie na wczesną emeryturę na koszt Kościoła.

Fakt, mogli go spalić na stosie, a nie spalili. Jaki ludzki ten Hoser. A ja jednak mam nadzieję, że sprawa Lemańskiego oprze się o Watykan, a ostatnie słowo będzie miał papież Franciszek. Niech obrońcy ks. Lemańskiego zaczną słać listy na Watykan.

CZYTAJ TAKŻE: Oświadczenie księdza Lemańskiego

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną