Kongres Nowej Prawicy (partia JKM) organizuje lokalne referenda z postulatem ich likwidacji. Ruch Palikota złożył projekt ustawy o ograniczeniu strażom kompetencji i zbiera podpisy pod obywatelskimi projektami uchwał rad miast o likwidacji straży. PiS też idzie tą drogą. Radni tej partii przeforsowali uchwałę o likwidacji Straży Miejskiej w Zielonce, a Jerzy Wilk (PiS), nowy prezydent Elbląga, miał taki postulat w swoim programie wyborczym. Przeciwnicy straży uważają, że są one kosztowne, mało efektywne i zbyt dokuczliwe dla obywateli. Postulują, aby pieniądze zaoszczędzone na strażnikach przeznaczyć na dofinansowanie policji, rozbudowę monitoringu i inne cele, na które brakuje środków zadłużonym gminom. Pod hasłem walki ze strażami można dziś zebrać spory elektorat.
Raport MSW o działalności straży gminnych w 2012 r. podaje, że w 593 oddziałach było 9790 funkcjonariuszy i 1691 pracowników cywilnych. Strażnicy przeprowadzili ponad 3,1 mln interwencji, nakładając 1,8 mln mandatów na kwotę 241 mln zł. Prawie 1,5 mln mandatów wystawiono za wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji, w tym 965 tys. na ponad 160 mln zł, za wykroczenia ujawnione za pomocą gminnych 333 fotoradarów. Straże stały się drogówką-bis, pomnażającą wpływy do budżetów gmin. Strażnicy usunęli z dróg 27,7 tys. pojazdów i na koła 127,2 tys. założyli blokady. Ujęli 9055 osób i do izb wytrzeźwień lub miejsc zamieszkania doprowadzili 76,5 tys. osób. W raporcie napisano, że „zasadne jest rekomendowanie powoływania straży”, bo te „doskonale wpisują się w zadania związane z zapewnieniem porządku publicznego – i obok policji – są gwarantem jego utrzymania na terenie gminy”. Raport nic nie mówi o kosztach funkcjonowania straży i nie odnosi się do argumentów ich przeciwników.