Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Podsumowanie sejmowego sezonu

Opozycja jak zwykle narzekała na brak pracy, bo jej zdaniem rząd nic nie robi i przysyła ustaw jak na lekarstwo. Opozycja jak zwykle narzekała na brak pracy, bo jej zdaniem rząd nic nie robi i przysyła ustaw jak na lekarstwo. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Gmach przy Wiejskiej opustoszał, posłowie wyjechali na wakacje, wrócą dopiero w ostatnim tygodniu sierpnia. Na zakończenie parlamentarnego sezonu wybraliśmy najważniejsze – poważne i z przymrużeniem oka - wydarzenia, którym żył Sejm przez ostatnie miesiące.

Największe batalie
Od poprzednich wakacji posłowie spotkali się na 27 posiedzeniach Sejmu i przy Wiejskiej przepracowali 76 dni. Przez Sejm przetoczyło się kilka batalii. Większość z nich to czysto podjazdowe walki polityczne. Konserwatyści z PO już jesienią zgotowali premierowi ideologiczną wojenkę. Ruch Palikota zgłosił ustawę liberalizującą obowiązujące w Polsce prawo aborcyjne, a Solidarna Polska zaostrzającą te przepisy. Ponad czterdziestu konserwatystów z PO, na czele z Gowinem, Godsonem i Żalkiem opowiedziało się za dalszymi pracami nad tą ostatnią propozycją. Wielu z nich otrzeźwiało po specjalnym spotkaniu z premierem i obydwa projekty ostatecznie przepadły.

Pod koniec stycznia sejmowa większość wyrzuciła do kosza projekty ustawy RP, SLD i PO o związkach partnerskich. Do uchwalenia ustawy zabrakło głosów tych samych konserwatystów, którzy, mimo apelu Donalda Tuska, opowiedzieli się za odrzuceniem projektu swego klubowego kolegi Artura Dunina. Sejmowe głosowanie poprzedziło otwarte starcie między Donaldem Tuskiem i Jarosławem Gowinem (wtedy jeszcze ministrem sprawiedliwości). Wywołany na trybunę przez jednego z posłów prawicy Gowin, powiedział, że w jego opinii - jako ministra sprawiedliwości - wszystkie trzy projekty są niezgodne konstytucją.

Wyraźnie poruszony tym premier wbiegł na trybunę sejmową i powiedział, że to nie jest stanowisko całego rządu, a tylko poszczególnych ministrów. To był chyba początek przedłużającego się rozstania Tuska z Gowinem. W klubie PO wciąż pracują na projektem o związkach partnerskich, który usatysfakcjonuje wszystkie skrzydła, ale już nikt nie wierzy, że uda się osiągnąć mądry kompromis.

Koalicyjny zgrzyt
Partner koalicyjny Platformy Obywatelskiej musiał przełknąć porażkę, gdy nie udało się odwrócić reformy Gowina dotyczącej likwidacji najmniejszych 79 sądów rejonowych. Choć PSL i opozycji starczyło głosów, by odwrócić tę szkodliwą, ich zdaniem, reformę sądownictwa, to już mieli ich za mało, by odrzucić weto prezydenta do swojej ustawy przywracającej sądy. Zresztą na sejmowym odcinku współpraca koalicjantów nie układała się zbyt wzorowo – wystarczy przypomnieć niedawne zamieszanie wokół ustawy zezwalającej na ubój rytualny, która przepadła głosami Platformy.

Sezon expose i sejmowy urobek
Posłowie, a wraz z nimi wszyscy Polacy, mieli okazję wysłuchać aż dwóch expose. Pierwszy na początku października wystąpił Donald Tusk wygłaszając swoje drugie w tej kadencji przemówienie programowe. Wcześniej chęć odwołania go i powołania technicznego premiera zgłosił PiS, który Tuska chciał wymienić na prof. Piotra Glińskiego.

Kandydat na technicznego premiera ze względów proceduralnych nie mógł wystąpić z trybuny sejmowej więc oddał się w ręce Jarosława Kaczyńśkiego. Dosłownie, bo jak pamiętamy, Gliński przemówił z tabletu, trzymanego na mównicy, właśnie przez prezesa PiS. Tuska odwołać się nie udało, tak zresztą jak premierowi nie udało się jeszcze zrealizować większość założeń wygłoszonych w drugim expose.

Na razie posłowie przegłosowali wydłużenie do roku urlopów rodzicielskich. Choć i tu nie obyło się bez problemów, bo matki dzieci urodzonych w pierwszym kwartale tego roku upomniały się o to, by je też objąć nowymi przepisami. Po tym, jak z wózkami zaczęły nachodzić polityków wszelkiej maści (łącznie z premierem), wszyscy ulegli.

Mówiąc o sejmowym dorobku trzeba wspomnieć o deregulacji zawodów. Pod pierwszą transzą 50 uwolnionych zawodów (m. in. ochroniarz, taksówkarz) już podpisał się prezydent. Posłowie będą debatować nad uwolnieniem jeszcze 180 profesji.

Opozycja jak zwykle narzekała na brak pracy, bo jej zdaniem rząd nic nie robi i przysyła ustaw jak na lekarstwo. Posłowie uchwalili ich 81, z czego większość powstała w rządzie, kilkanaście to inicjatywy PO i zaledwie kilka autorstwa opozycji. To nie znaczy, że opozycja nic nie zgłasza. Choć w zeszłym roku Ewa Kopacz hucznie zapowiadała likwidację słynnej sejmowej zamrażarki, to ponad 60 projektów ustaw wciąż czeka na nadanie numeru druku, czyli na wrzucenie w legislacyjny obieg.

Projekt widmo
Nikt go nie widział, a wszyscy o nim mówią i wielu się o niego pokłóciło. Chodzi o projekt regulujący zapłodnienie in vitro. Donald Tusk wielokrotnie wyznaczał ostateczne terminy, kiedy to projekt miał ujrzeć światło dzienne, ale bez skutku. Znów konserwatyści z liberałami nie potrafią porozumieć się w tej sprawie, a najbardziej różni ich kwestia mrożenia i produkowania nadliczbowych zarodków. Premier postanowił więc nie czekać na ustawę, tylko od 1 lipca zaczął refundować zabiegi z budżetu państwa, ale właściwie bez szerszych, dotykających kwestii etycznych, prawnych regulacji.

Pożegnania – dowolne i przymusowe
Z sejmowym mandatem na wyraźną prośbę Jarosława Kaczyńskiego pożegnał się (po trzech kadencjach) Bolesław Piecha. Nie odszedł daleko, bo do senackiego gmachu, po tym, jak wygrał dla PiS uzupełniające wybory do Senatu w Rybniku. Za to na zawsze z PiS, ale z własnej woli, odszedł Przemysław Wipler, który stwierdził, że nie po drodze mu już z prezesem. W sejmowych kuluarach słychać, że po parlamentarnych wakacjach stratę tę zrównoważy Marzena Wróbel, która po romansie z ziobrystami, znów chciałaby wstąpić do PiS.

Ze swoim klubem parlamentarnym i z partią musiał pożegnać się Ryszard Kalisz. Zaangażowany w budowę swojego ruchu „Dom wszystkich – Polska” jest dziś posłem niezrzeszonym. Grono niezrzeszonych w ostatnich miesiącach powiększyła też wicemarszałek Wanda Nowicka. Pretekstem do jej wyrzucenia była sprawa premii, którą przyznali sobie marszałek Sejmu i jej zastępcy (łącznie 170 tys. zł). Gdy sprawa wyszła na jaw, całe prezydium Sejmu zaczęło oddawać premie na cele charytatywne. Przy okazji wyrzucenia Nowickiej z klubu, Janusz Palikot przypomniał nam swój mało parlamentarny język, bo powiedział o niej, że „być może chce być zgwałcona, ale to nie ze mną”. Odejście Nowickiej podzieliło palikotowców. Czwórka z nich odeszła z klubu i założyła własne koło Inicjatywa Dialogu. Jak wynika z sejmowych głosowań, na razie dobrze dialoguje im się z partią rządzącą, bo głosują ręka w rękę z posłami PO.

Najbardziej nielojalni i nieobecni
Ewa Kopacz, jako marszałek Sejmu procedury głosowania opanowała do perfekcji, a mimo tego, pomyliła się i podniosła rękę za wnioskiem klubu Ruchu Palikota o odwołanie wicemarszałek Nowickiej. „Wiesz, że trzymałam od początku do końca za ciebie kciuki. Bardzo serdecznie cię przepraszam” – oświadczyła Kopacz. Mimo tej pomyłki Nowicka ocalała. To złamało sejmowy zwyczaj, że każdy klub ma swoją reprezentację w prezydium Sejmu.

Przez ostatnie kilka miesięcy wyłoniło się kilku liderów partyjnej nielojalności, którzy głosują wbrew ściągawkom do głosowania i dyscyplinie klubowej. Pierwszy na liście nielojalnych jest poseł Henryk Kmiecik, który aż w 15 proc. głosowań podniósł rękę inaczej niż jego koledzy z Ruchu Palikota. Najbardziej jednomyślni w głosowaniach są posłowie PiS, Solidarnej Polski i dalej SLD i PO. W Platformie, po wakacjach parlamentarnych, trzej posłowie (Gowin, Żalek, Godson) będą musieli poddać się karze za złamanie dyscypliny i wstrzymanie się od głosu w sprawie rządowego projektu, który na ostatnim przed wakacjami posiedzeniu, obniżył budżetowy próg ostrożnościowy.

Wśród posłów największy problem już z samym przybyciem na głosowanie miała Elżbieta Kruk (PiS). Opuściła aż 40 proc. z wszystkich dotychczasowych głosowań. W zeszłym roku jej miejsce zajmował Grzegorz Napieralski, który publicznie postanowił poprawę i jak widać dziś w sejmowych statystykach, słowa danego dotrzymał.
Zespołowy wysyp
W tej kadencji posłowie jak nigdy upodobali sobie zakładanie zespołów parlamentarnych. Jest ich już 123, a od zeszłych wakacji parlamentarnych przybyło 35. Wśród nich m.in.: zespół siatkówki, obrońców języka i literatury polskiej; i najświeższy, który zajmie się uzdrowiskami w Polsce. Jednak wciąż najwięcej słychać o rewolucyjnych odkryciach smoleńskiego zespołu, którym dowodzi Antonii Macierewicz. Do wakacji zebrał się już 43 razy.

Wyprawa sezonu
Zazwyczaj media donoszą o różnych egzotycznych wyprawach za pieniądze podatników. Jednak w tym roku najwięcej mówiło się o podróży sejmowej delegacji (Kopacz, Wenderlich, trzech posłów PO i jeden z RP) do Chin - dokładnie w 4 czerwca, w 24 rocznicę masakry na Placu Tiananmen. Gdy sprawa wyszła na jaw wizytę na polecenie prezesa PiS zbojkotowało dwóch posłów tej partii. Marszałek Sejmu tłumaczyła się, że „dobre przykłady wywierają lepszy skutek niż nakazywanie czy strofowanie”. Ale przecież dobry przykład można dawać przez wszystkie inne dni w roku.

Najbardziej nieetyczni
Dużo pracy przez ostatnie miesiące mieli posłowie z sejmowej komisji etyki. Podjęli aż 13 uchwał, w których zwrócili uwagę, upomnieli lub nałożyli karę nagany na niesfornych parlamentarzystów. Komisja najczęściej karze posłów z Ruchu Palikota (z szefem Ruchu na czele – 7 z 23 wszystkich kar w tej kadencji), którzy wiosną tego roku wpadli na pomysł, aby komisję zlikwidować, ale nie znaleźli dla do tego sejmowej większości.

Małe językowe rewolucje
W marcu posłanka Wanda Nowicka wywalczyła, aby na parlamentarnych kopertach i papeterii zaczęto odróżniać formy męskie i żeńskie. Po tym jak przedstawiła kilka ekspertyz na ten temat, do obiegu weszły nowe papiery i koperty, choć nie wszystkie posłanki zdecydowały się na to, by z nich korzystać. Krystyna Pawłowicz wywoływana przez marszałków sejmu na mównicę słowami „pani posłanka Pawłowicz” zawsze ich poprawia - „nie jestem żadną posłanką, tylko posłem”.

Sejm się grodzi
Po tym , gdy na początku listopada ujawniono zatrzymanie, Brunona K., podejrzanego o przygotowanie zamachu bombowego na Sejm, zapadły decyzje o ogrodzeniu Sejmu. Do końca tego roku Parlament ma otoczyć wysoki płot, a zwiedzający już dziś są bardziej skrupulatnie sprawdzani.
Posłowie wrócą do Sejmu 27 sierpnia. Zapowiada się bardzo gorąca polityczna jesień. W czasie pierwszego wrześniowego posiedzenia przed Sejmem stanie miasteczko rozbite przez związkowców z Solidarności. "Będzie to impreza kilkudniowa, połączona z okupacją stolicy" – zapowiadają związkowcy. Czeka nas też, zapowiadana przez ministra finansów, nowelizacja budżetu. Na jesień szykuje się też polityczna wojenka o partyjne finanse, do których PO nie chce już dokładać z budżetu państwa, na co z kolei nie chcą zgodzić się inne kluby parlamentarne.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną