Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Nie zabili

Zabili generała? Sąd mówi: niewinni

Sprawa zabójstwa gen. Marka Papały wróciła do punktu zero. Po 15 latach śledztwa i trzech latach procesu wiemy, że nic nie wiemy. Sąd uznał, że Ryszard Bogucki i Andrzej Z., ps. Słowik nie popełnili zarzucanych im czynów.

Dzięki staraniom warszawskiej prokuratury i specjalnej grupy śledczej „Generał”, było sporo sensacyjnych zwrotów akcji, napięcie rosło jak w horrorze, a na końcu balon pękł i okazało się, że asy z prokuratorskiego rękawa są podrabiane. W pokerze byłaby to to czysta szulerka, ale w procesie karnym takie działania organów ścigania nazywa się prawem do błędu.

To nie były błędy, ale błądzenie ślepego we mgle. Fakt, na śledczych wywierano presję, opinia publiczna, media i politycy domagali się szybkiego wskazania sprawców. W takiej atmosferze łatwo dać się omamić złudzeniem, że prawda jest na wyciągnięcie ręki. Takim złudzeniem był główny świadek oskarżenia Artur Zirajewski, gdański przestępca oskarżony o udział w kilku zabójstwach. Dobito targu, chociaż nie znamy szczegółów transakcji. Wiemy, że Zirajewski w zamian za zeznania skorzystał z nadzwyczajnego złagodzenia kary – zamiast dożywocia dostał 15 lat. Zeznania w sprawie śmierci Papały złożył, ale tu właśnie jest kłopot, bo już nigdy nie dowiemy się, co rzeczywiście wiedział, a co mu podpowiedziano, aby „mówił na protokół”. Zirajewski zmarł, nikomu i niczego już nie powie.

Amerykański sędzia orzekający w sprawie ekstradycji do Polski Edwarda M., podejrzanego przez prokuraturę o zlecenie zabójstwa byłego komendanta głównego policji, uznał zeznania Zirajewskiego za konfabulację. Ekstradycji nie orzekł, gdyż, jak stwierdził, strona polska nie przedstawiła wiarygodnych, zasługujących na uwagę dowodów przeciwko biznesmenowi z Chicago. Ale ocena sędziego zza oceanu dla polskich prokuratorów była bez znaczenia, brnęli w sprawę wytyczonym torem, w ogóle nie brali pod uwagę, że zdobyte dowody są miałkie i w polskim sądzie też przepadną.

Sędzia Paweł Dobosz orzekając uniewinnienie stwierdził, że nie można skazywać osób tylko na tej podstawie, że mają na sumieniu czyny kryminalne i zszarganą opinię. Bogucki i „Słowik” - w ocenie warszawskiego sądu - to może nie kryształowi ludzie, ale nie uczestniczyli w spisku na życie gen. Papały. Tylko tyle i aż tyle.

Sędzia Dobosz wydał mądry wyrok. I, co ważne, jest to wyrok, który nie przekreśla ustaleń łódzkiej prokuratury, która postawiła zarzut zabójstwa Marka Papały złodziejom samochodowym z Igorem M. (dawniej Ł.) ps. Patyk na czele.

Wiadomo, że taki scenariusz jest rozczarowujący dla części opinii publicznej. Przecież generał policji nie powinien ginąć przypadkiem i to rąk złodziejaszków. To miał być wielki spisek i tajemnicze tło, a tymczasem prokuratorzy z Łodzi pokazują trywialne motywy i przypadkowy mechanizm. Ale jeśli sąd stwierdził, że Bogucki i Słowik bez żadnej wątpliwości zarzucanych im czynów nie popełnili, to warto poczekać na łódzki akt oskarżenia i sądowy finał z „Patykiem” na ławie oskarżonych.

Bo może się okazać, że sprawa śmierci Marka Papały nie kryje tajemnic, jest wynikiem zwykłego przypadku. Takie rzeczy się przecież zdarzają.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną