Część III: Król Lew
Z NAJNOWSZEJ POLITYKI: Ostatnia część tryptyku o Wałęsie
Dzieje prezydentury Wałęsy znamy z opisu jej wrogów. I to wrogów, którzy wojnę z Wałęsą przegrali. To zresztą osobliwość polskiej historii. Najczęściej piszą ją przegrani, aby wybielić własne błędy. Dawniej z tej perspektywy opisywano historię kolejnych powstań, teraz dzieje najnowsze.
Prezydenturę Wałęsy poznaliśmy z relacji Michnika, Mazowieckiego, Olszewskiego, Kaczyńskiego, Macierewicza. Zanim te relacje zaczniemy prostować, warto spojrzeć na ich autorów. Na ówczesną solidarnościową scenę. Bo jest to obraz niezwykły. Na wymarzony sukces, na wolność, obóz solidarnościowy zareagował wybuchem anarchii. Niebywałej. Rozpadł się na kilkadziesiąt partii toczących ze sobą zażarte walki. Gdyby choć te partie były sprawne i spójne, ale one również kipiały od wewnętrznych konfliktów.
Mówiono, że chodzi o programy. Nie chodziło.
(…)
W przeciwieństwie do inteligentów, których odruchy myślowe polegają na komplikowaniu rzeczywistości, Wałęsa zawsze upraszczał opis realiów. Najlepiej do jednej, prostej tezy. W 1981 r. brzmiała ona – przeciwnik jest zbyt silny, trzeba mu ustąpić. W 1989 r. – przeciwnik osłabł, więc musi się władzą podzielić. W 1990 r. – przeciwnik jest martwy, więc zabieramy mu wszystko. Przez pierwsze miesiące prezydentury Wałęsa szukał kolejnej diagnozy. Przyglądał się Bieleckiemu, którego zrobił premierem, parlamentowi, partiom, toczonym dyskusjom. I zdefiniował problem. Wyzwania są wielkie, a władza jest słaba.
Istotą myślenia Wałęsy było to, że on tych wyzwań nawet nie próbował zrozumieć. Uważał, że od tego…
Poprzednie części eseju mogą Państwo przeczytać w Polityce Cyfrowej : „Z chłopa król” (POLITYKA 39) i „Król bez dworu” (POLITYKA 40).